Dwóch naszych reprezentantów w Lidze Europejskiej znalazło się pod ścianą. Wschodnią...
Ponoć tylko 12 procent Kazachstanu znajduje się na Starym Kontynencie. A mimo wszystko jest pod jurysdykcją UEFA. I właśnie na skraj obszaru panowania Platiniego los wygonił Legię po relegowaniu z Ligi Mistrzów. Takie chmielarskie dożynki Aktobefest w sierpniu...
Mistrz Polski dał radę, choć wydawało się, że nadal będziemy na filmie „Bez przebaczenia”. Gwizdał Rosjanin, a obserwatorem był człowiek Łukaszenki z Białorusi. Ten pierwszy anulował gola Kucharczyka. Chyba słusznie. Widział lepiej, bo obraz TV był w systemach: SECAM i VHS. Uznał za to bramkę Dudy i to cieszy.
Ze wschodu przyjechał też Metalist do Gliwic. W składzie Osman, Torres i Jaja. Na szczęście nie Toure. Gości wyprowadził z szatni ciemnoskóry Papa. Jak Engel zawiózł Olisadebe do Kijowa, to usłyszał – wot, cziornyj Polak. A chorzowianie to przecież prawie sami swoi. Nie wygrali, ale i nie przegrali. Rewanż tuż za ścianą...
Dawno, dawno temu, gdy nasze, jak pisano i mówiono „eksportowe drużyny” dostawały przeciwników zza wschodniej granicy powtarzano jak mantrę – gorzej nie mogły wylosować. Po pierwszych meczach IV rundy el. LE można postawić tezę – Legia i Ruch mogły trafić na trudniejszych rywali...