Bayern Monachium pokonał 2:1 (1:0) VfL Wolfsburg w meczu inaugurującym sezon 2014/2015 Bundesligi. Robert Lewandowski grał do 78. minuty, zaliczył asystę, ale gdyby był skuteczniejszy, strzeliłby co najmniej jednego gola. Bohaterem meczu Holender Arjen Robben.
Właśnie wtedy uaktywnili się Robben i Lewandowski. Najpierw był słusznie nie uznany gol po asyście Holendra i trafieniu Polaka. Później "Lewy" próbował skutecznej dobitki po strzale Holendra, ale zabrakło miejsca na dobre ułożenie piłki do strzału.
Chwilę później z głębi pola świetnie zagrał młody Gianluca Gaudino, Lewandowski próbował ekwilibrystyki a'la Zlatan Ibrahimović. Znowu jednak Gruen zatrzymał strzał Polaka.
Nie do zatrzymania był za to Robben. W 37. minucie właściwie nastrzelił Thomasa Muellera, który zdobył pierwszą bramkę w sezonie. Zaledwie dwie minuty po przerwie było już 2:0. Holender przejął piłkę w środku pola, podał Muellerowi, ten Lewandowskiemu, a reprezentant Polski wyłożył futbolówkę z powrotem Robbenowi, który po raz kolejny ośmieszył obronę i pokonał bramkarza.
Gdy już wydawało się, że Bayern wygra ten mecz pewnie, goście Wilki zaczęły się odgryzać. W 52. minucie piękną bramkę kontaktową zdobył rozgrywający 200. mecz w Bundeslidze Ivica Olić. Powtórki pokazały jednak, że Chorwat, który przez wiele sezonów grał dla Bawarczyków, pomagał sobie ręką.
Wynik już się nie zmienił, chociaż powinien. W 57. minucie najlepszą swoją szansę w meczu zmarnował "Lewy", który po prostopadłym podaniu zgubił krycie, dynamicznie wpadł w pole karne, ale zabrakło mu zimnej krwi i dobrej decyzji, dlatego znowu Max Gruen wyciągnął mu futbolówkę spod nóg.
W 79. minucie, gdy Polaka nie było już na boisku, jeszcze lepszą szansę zmarnował rezerwowy Wolfsburga Junior Malanda. Młodzieżowy reprezentant Belgii dostał idealną piłkę z lewego skrzydła od innego zmiennika – Maximiliana Arnolda, jego strzał intuicyjnie odbił Neuer, ale piłka spadła pod nogi Malandy, który... z pół metra nie trafił w bramkę.
W końcówce do siatki Wolfsburga trafił jeszcze zmiennik Lewandowskiego Sebastian Rode, ale sędzia – trudno powiedzieć czy słusznie – odgwizdał spalonego i nie uznał trzeciego gola dla Bayernu.
Zespół Pepa Guardioli zasłużenie wygrał pierwszy mecz w sezonie, chociaż przebieg spotkania pokazał, że "docieranie się" zmienionego kadrowo Bayernu może potrwać jakiś czas. Dotyczy to również Roberta Lewandowskiego. Na szczęście dla katalońskiego trenera i polskiego napastnika, do najważniejszych meczów w sezonie jeszcze daleko.