| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa zapłaciła wysoką cenę za fatalne błędy w obronie. Mistrzowie Polski przegrali na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:2 (1:2). Po 7. kolejce liderem T-Mobile Ekstraklasy będzie zatem Wisła Kraków.
Henning Berg wystawił na Podbeskidzie zdecydowanie mocniejszą "11", niż miało to miejsce w poprzednim meczu z Koroną Kielce (2:0). Trzy dni po wywalczeniu awansu fazy grupowej Ligi Europejskiej, celem Legii był fotel lidera. Aby przeskoczyć w tabeli Górnika Zabrze i Wisłę, potrzebne było jednak zwycięstwo.
Tymczasem już na samym początku stołeczni sprezentowali gospodarzom gola. Z lewej
strony na raty dośrodkowywał Maciej Korzym, a fatalny kiks w polu karnym zaliczył Ivica
Vrdoljak. Skorzystał na tym Słowak Anton Sloboda, a piłka po jego strzale, mimo
desperackiej interwencji Dusana Kuciaka, powoli wtoczyła się do bramki.
Górale z prowadzenia cieszyli się niedługo, bo zaledwie do 25. minuty. Z rzutu rożnego
dośrodkował Tomasz Brzyski, a podbramkową walkę w powietrzu wygrał Orlando Sa.
Szczęśliwie dla gospodarzy, warszawska obrona w pierwszej połowie nie powiedziała
jeszcze ostatniego słowa. W 38. znów zaspała, gdy Korzym "zatańczył" z nimi i uderzył z
bliskiej odległości. Słowacki bramkarz po raz kolejny miał piłkę na rękawicach i znów
musiał ją wyciągać z siatki.
Dwie stracone bramki w jednym meczu w tym sezonie to dla Legii nowość. Berg, widząc, że nie dzieje się najlepiej, od początku pierwszej połowy wprowadził na boisko Michała Żyrę (za Mateusza Szwocha) i Miroslava Radovicia (za Marka Saganowskiego).
Goście w pierwszych minutach wypracowali sobie dużą przewagę w posiadaniu piłki. W 61. minucie ich kibice znów jednak mogli rwać sobie włosy z głowy. Jakub Rzeźniczak zagrał do Kuciaka, który najpierw skiksował, a później – ratując sytuację – złapał piłkę. Arbiter podyktował rzut wolny, po którym zagotowało się pod bramką. Trzeciego gola dla Podbeskidzia jednak nie było i golkiper Legii, tym razem, mógł odetchnąć z ulgą.
Mistrzowie Polski mieli szanse, aby przynajmniej zremisować. Choćby w 83. minucie i w doliczonym czasie, kiedy oglądaliśmy kopie sytuacji z pierwszej połowy. Po dośrodkowaniu Brzyskiego z rzutu rożnego tym razem jednak Sa minimalnie pudłował. Do końca przyjezdni bili głową w mur.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Legia Warszawa 2:1 (2:1)
Bramki: Sloboda 9, Korzym 38 – Sa 25
Podbeskidzie: Pesković – Pazio, Konieczny, Stano, Górkiewicz – Sloboda, Iwański –
Sokołowski, Chmiel (84. Malinowski), Patejuk (58. Kwame) – Korzym (65. Chrapek)
Legia: Kuciak – Brzyski, Rzeźniczak, Dossa, Bereszyński (71. Broź) – Vrdoljak, Jodłowiec – Kosecki, Saganowski (46. Radović), Szwoch (46. Żyro) – Sa
Żółte kartki: Konieczny, Górkiewicz, Sokołowski – Vrdoljak, Szwoch, Brzyski, Rzeźniczak
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów: 3 500.