Kolejne okno transferowe zamknięte. Najbardziej poszukiwani przeszli do wielkich klubów za wielkie pieniądze. Podczas festiwalu zakupów dostać można było prawie wszystko na straganach, ale jeden towar był szczególnie poszukiwany, a jednocześnie trudny do zdobycia. To klasowy środkowy obrońca.
Każdy chciałby go mieć, ale nie każdy może sobie pozwolić. Ze stoperem z najwyższej półki jest jak z ekskluzywną limuzyną. Wielu w tym sezonie będzie się rozbijało efektownymi sportowymi autami, ale tylko potentaci mają w garażu jednego lub dwa Rolls-royce.
Idąc tropem klubowych sponsorów, James Rodriguez jest jak białe (a na wyjazdach różowe), bardzo drogie Audi, a Angel Di Maria to czerwona, głośna Corvetta, ale tym, co odróżnia Real od United są Sergio Ramos, Raphael Varane i Pepe, czyli pancerne limuzyny z napędem na cztery koła. W porównaniu z nimi Phil Jones, Johnny Evans czy Chris Smalling to co najwyżej używane Vaxhualle.
Kombinuj bracie, kombinuj
Właśnie przez brak wysokiej klasy stopera, eksperci z mieszanymi uczuciami oceniają mercato Man Utd. Louis van Gaal obkupił się błyskotkami, które będzie musiał jakoś upchać z przodu. A w środku defensywy jak było słabo, tak jest. Holender ma za to trzech nowych lewych obrońców: Luke’a Shawa, Marcosa Rojo i Daleya Blinda. Dwóch ostatnich na pewno będzie próbował na środku, byle jakoś załatać w obronie dziurę.
Na podobny manewr musiał zdecydować się Arsene Wenger. Zapłacił aż 20 milionów euro za 19-letniego Calluma Chambersa z Southampton. Anglik w barwach Świętych grał na prawej obronie, ale Wenger uznał, że zrobi z niego następcę Thomasa Vermaelena, oddanego do Barcelony. Vermaelen i Jeremy Mathieu – nabytki Barcy nie należą do światowej czołówki. Ani młodzi, ani niezawodni. Ktoś jednak przyjść musiał, a Barca nie mogła wydać na stopera fortuny, bo tę straciła już na Luisa Suareza.
Zresztą, ma już za sobą podobny "tuning" piłkarza z innego miejsca na stopera. Przed laty w potrzebie chwili Javier Mascherano został cofnięty na deficytową pozycję i na tyle dobrze się tam odnalazł, że został. Podobnie było z Gary Medelem (obecnie Inter) czy Javi Martinezem (Bayern). Dziś w Monachium na stoperze testowany jest David Alaba – jeszcze niedawno lewy pomocnik.
Płać bracie, płać
Tegoroczne okno potwierdziło, że najlepsi stoperzy są warci niewiele mniej od napastników. PSG za żadne pieniądze nie chciało oddać do Katalonii Marquinhosa, a ściągnęło jego rodaka – Davida Luiza za rekordowe 50 milionów euro. Z Thiago Silvą ta trójka powinna zapewnić spokój w tyłach mistrza Francji na najbliższe lata. A spokój kosztuje. Barca nie mogła też sobie pozwolić na Eliaquima Mangalę, za którego Manchester City zapłacił Porto aż 40 mln euro.
Wobec takich kwot, ściągnięcie Mehdiego Benatii z Romy do Bayernu za 26 mln to majstersztyk. Na Marokańczyka czaiło się pół Europy, ale to Pep Guardiola namówił go na grę w Monachium. Inny zawodnik, który ma za sobą doskonały sezon, to Dejan Lovren. Za 25 mln wzmocnił obronę Liverpoolu. Jeszcze niedawno takie pieniądze za środkowych obrońców to byłby rozbój w biały dzień, ale w Europie zaczynają rozumieć, że dostęp do własnej bramki jest równie ważny, co wirtuozeria z przodu. Dlatego Lovren i Benatia zostali kupieni naprawdę okazyjnie.
Aymen Abdennour, Kostas Manolas, Andre Gomes, Steven Caulker, Federico Fernandez – dla wielu to zawodnicy anonimowi. A na pewno bardziej wyrobnicy niż filary obrony. A jednak za każdego zapłacono tego lata więcej niż 10 mln euro. W obliczu nowego trendu, w najlepszej sytuacji są te kluby, które mają już na stoperze kilku, naprawdę klasowych zawodników. Wspomniany Real, Atletico, Bayern, Borussia Dortmund, Chelsea, Man City – ich trenerzy nie muszą ani wydawać wielkich pieniędzy, ani „przerabiać” graczy na stoperów. Oni mają już to, co bezcenne – spokój.