| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
– Dlaczego ten sam zespół gra na bardzo dobrym poziomie z Metalistem Charków, a za chwilę przegrywa z Ostrovią... Ten zespół potrzebuje jednego zwycięstwa, może trochę szczęścia. I wszystko wróci do normy – mówi trener Ruchu, Jan Kocian. Od rana serwisy internetowe informują o zwolnieniu go z posady, on sam zapewnia, że nic nie wie na ten temat.
SPORT.TVP.PL: – Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do trenera Ruchu Chorzów?
Jan Kocian: – Tak... a pan pyta poważnie?
– Proszę poczytać wiadomości. Według serwisów, nie jest już pan trenerem, a jutro w klubie pojawi się Waldemar Fornalik.
– Nic nie wiem. Jutro akurat mamy wolne, ale przyjeżdżam we wtorek.
– Żeby zdać telefon służbowy czy poprowadzić trening?
– Na trening oczywiście.
– I nikt z klubu z panem nie rozmawiał?
– Po meczu nie, ale przed meczem rozmawialiśmy z szefami klubu i zastanawialiśmy się jak wyjść z kryzysu. Powiedziano, że będę pracował nawet jeśli przegramy. Wiem, że to był bardzo ważny mecz, ale też proszę zauważyć, że czasem tak się dzieje. Prowadziliśmy 1:0 i było bliżej drugiej bramki dla nas niż wyrównującej dla Górnika. Wydawało się, że kontrolujemy sytuację, ale przeciwnik wykorzystał to, co miał. W drugiej połowie, przy remisie 1:1, nie mieliśmy już tej energii co w pierwszej połowie, ale wydawało się, że będzie remis. A Madej wcisnął piłkę. Nie wiem jak, bo tam piłka do tenisa nie miała prawa się prześlizgnąć... Trudno powiedzieć, przypadek.
– Ale nie jest przypadkiem, że nie strzelacie goli. W ostatnich pięciu meczach nie strzeliliście więcej niż jednego gola.
– Tak, zdajemy sobie sprawę z tego. Są ci sami zawodnicy, Starzyński, Kuświk. W poprzednim sezonie strzelali, byli groźniejsi. To jest największy problem. W tyłach gramy naprawdę dobrze, ale z przodu znacznie słabiej.
– A przecież taki był plan rozwoju – zabezpieczyć tyły i potem grać coraz bardziej ofensywnie.
– Tak było i w drugiej połowie tamtego sezonu wszystko szło w dobrym kierunku.
– I może błędem było utrzymanie niemalże tego samego składu. Zabrakło rotacji, trener stał się zakładnikiem zawodników, którzy zrobili dla niego sukces?
– Nie nazwałbym tego w ten sposób, na pewno nie. Mam zaufanie do tych piłkarzy. Wiem, że stać ich na znacznie więcej. Oczywiście, w czasie gdy graliśmy w pucharach, nie mieliśmy wielkiej możliwości rotacji, ale, moim zdaniem, nie jest problemem skład...
– Więc co się zmieniło od tamtego sezonu?
– Ruch był w fatalnym stanie i nie było żadnej presji, graliśmy sobie spokojnie, bez ciśnienia i dobrze to szło. Dziś jest zupełnie inna sytuacja, tak jakby Ruch był zespołem, który ma co roku być na podium. To nierealne.
– Może i nie, ale 14. miejsce...
– Oczywiście, nie będę się spierał. Liczyłem się z tym, że będziemy walczyli o miejsca w przedziale 6-8, ale 14. to znacznie poniżej oczekiwań. Tak to jest czasem, że po dobrym sezonie przychodzi słabszy. Tak było z Ruchem w przeszłości, tak było ze Śląskiem, Piastem...
– Schodzi powietrze?
– Tak jest, że celem chłopaków były puchary, oni czekali na te mecze, to się dało wyczuć. My wiemy, że żywi nas Ekstraklasa i ona jest najważniejsza, ale puchary to było coś takiego specjalnego. Po odpadnięciu czują się jakby spadli poziom niżej, wrócili do codzienności. Trudno wyjaśnić dlaczego ten sam zespół, który gra naprawdę dobrze z Metalistem, nie daje przeciwnikowi z niezłej półki tworzyć wielu sytuacji, potem przegrywa z Ostrovią. A przecież nie zmienił się skład, nie zmienił się trener, nie zmieniły się treningi...
– Ale zmieniły się wyniki. Macie problem z wygrywaniem meczów.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Głupio przegraliśmy mecze, których nie musieliśmy przegrać, z Łęczną czy Podbeskidziem. Straciliśmy bramkę w ostatniej minucie z Lechią, gdy graliśmy doskonałe spotkanie, perfekcyjne. Potem Pogoń, znowu w ostatniej minucie. I teraz derby. To są ciężkie ciosy, zespół jest poobijany psychicznie.
– Taki sam stan był, gdy obejmował pan zespół, może więc zastosuje pan sprawdzone metody?
– Ruch dziś potrzebuje przełomu, jednej wygranej. Gdybyśmy to my strzelili w ostatniej minucie...
– Może z Cracovią?
– Oba zespoły są w podobnej sytuacji, gramy o sześć punktów. Od tego zależy, w którym kierunku pójdzie ten zespół.
– Pytanie tylko, czy z panem na ławce?
– Wierzę, że tak.
Rozmawiał Marek Wawrzynowski