| Retro

25 lat po śmierci... Rozmowa z synem Kukuczki

Jerzy Kukuczka (fot. PAP)
Jerzy Kukuczka (fot. PAP)
Marek Wawrzynowski

Wojciech Kukuczka ma 30 lat i już jeden ośmiotysięcznik na koncie. Ale uważa, że jakiekolwiek porównania do ojca są ogromnym nadużyciem. Dziś mija 25 lat od tragicznej śmierci Jerzego Kukuczki, największego polskiego himalaisty.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Ostatnia porażka Kukuczki – KLIKNIJ!

Właśnie dokopałem się do nagrań z wyprawy ojca na Shishę Pangmę. Jak krzyczy na Wandę Rutkiewicz. No, to delikatnie powiedziane. Jest to dość zabawne. Takie prawdziwe. Cały czas coś nowego znajduję. Ostatnio odsłuchiwałem jakiegoś wywiadu. Jerzy rozmawia z dziennikarzem, a od czasu do czasu do pokoju wchodzi małe dziecko i coś od siebie dodaje. To ja, mam wtedy pewnie ze trzy lata – mówi Wojciech Kukuczka, który zgromadził potężne archiwum o działalności swojego ojca.

Dziś mija 25 lat od śmierci Jerzego Kukuczki. 24 października 1989 roku nasz najwybitniejszy himalaista odpadł od południowej ściany Lhotse. Dwa lata po tym jak zdobył swój czternasty ośmiotysięcznik i skompletował Koronę Himalajów. Jako drugi na świecie, po Włochu Reinholdzie Messnerze. Kukuczka swoje trofea gromadził przez 8 lat, ale w odróżnieniu od wielu kolekcjonerów zawsze szukał wyzwań, starał się wchodzić nowymi drogami. Nie tylko zaliczać, ale robić to w wielkim stylu. Jego młodszy syn, Wojtek, miał w chwili śmierci ojca pięć lat. W dniu śmierci Jerzego obudził się z krzykiem. Śniło mu się, że jest z ojcem w windzie i w pewnym momencie ta zaczyna spadać.

Dziś ma 30 lat, nosi dredy i bluzę z elementami flagi Jamajki. Ukończył Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Zawodowo zajmuje się fotografią. Jest rok młodszy niż jego ojciec, gdy wszedł na pierwszy ośmiotysięcznik. Dwa lata temu Wojtek sam zdobył swój pierwszy ośmiotysięcznik. I jak na razie jedyny, ale od razu ten najwyższy, Mount Everest. Oddajemy mu głos.

Zabity romantyzm

Atak szczytowy wykańcza fizycznie. Trwa to wszystko ponad 30 godzin. Wychodzimy z obozu drugiego do trzeciego, ale już nie śpimy tylko odpoczywamy parę godzin. Około 22 ruszamy na szczyt. Idziemy po ciemku, jesteśmy tam rano, a potem połowę dnia wracamy…

Reinhold Messner
Reinhold Messner

Po drodze mijaliśmy ciała himalaistów, którzy zostali tam na zawsze. Nie ma ich jak odtransportować. Ale nie leżą gdzieś w oddali. Oni są tuż obok. Możesz im się przyjrzeć. Leżą zastygli w bezruchu, wyciągają do ciebie ręce. W pewnym momencie biorę karabinek i przepinam się obok człowieka, który wisi skostniały. A to wszystko w nocy, na dużej wysokości. Człowiek jest otępiały, idzie jakby był we śnie.

O czym mówimy, o jakim poszukiwaniu ojca? O jakich marzeniach? Tam na miejscu pojąłem, że na dużej wysokości nie ma marzeń. Nie ma myśli romantycznych. Jest jedynie chęć zrobienia następnego kroku. To nie jest miejsce gdzie siadasz na skale, zapalasz fajkę i wspominasz swojego ojca. Każdy krok jest ważny, na tym się koncentrujesz. Na tym co tu i teraz. Cały ten romantyzm, te wszystkie opisy z książek, nie czułem tego. Jest cel, praca do wykonania krok po kroku. To wszystko jest tak mało dynamiczne. To wszystko takie mało spektakularne.

Koszmar Everestu

Tak samo na szczycie. Słyszę pytania: Co czułeś? Opowiedz o tej radości… a to jest tak, że jesteś na szczycie i już myślisz, jak ułożyć nogę, żeby zacząć schodzić. Wchodziliśmy od strony północnej, gdzie nie ma aż takiego tłoku jak podczas wejść od strony Nepalu. Akurat mieliśmy trochę szczęścia, ostatnie metry to był pełny luz. Robię ostatni krok, wchodzę na szczyt… a tam jakieś 20 osób. Na tych kilku metrach kwadratowych się tłoczą. Jest już wyprawa koreańska. Wyciągają flagi, robią zdjęcia. Rozczarowanie? Nie, to nie jest dobre słowo. To jest totalny koszmar. Zaprzeczenie samotności, wartości górskich, wyobrażeń. Przepraszam, gdzie ja jestem? Rozejrzałem się za sprzedawcą waty cukrowej i magnesów na lodówkę. Nie ma go. Uff.

Mount Everest
Mount Everest

Wy, dziennikarze, chcecie tworzyć z tego mojego wejścia jakiś życiowy melodramat, poszukiwanie ojca i jego korzeni, ale dla mnie nigdy to nie było czymś takim. Po prostu miałem okazję i pojechałem. Dostałem propozycję od rektora AWF. Taka oferta nie przychodzi codziennie, jest jak los na loterii. Wygrałem, więc jadę. Z Darkiem Załuskim, Robertem Szymczakiem i Zbyszkiem Waśkiewiczem. Mogłem trochę się zresetować. Być przez kilka tygodni bez telefonu komórkowego. Poczuć jak to jest w tym innym świecie. A potem po powrocie spojrzeć na wszystko inaczej. Poczuć niezwykłość zwykłych rzeczy, świeża pościel, miękkie łóżko. No dobrze, może coś zrozumieć… Ale to, że poszedłem w ślady ojca? Jerzy odkrywał nowe drogi, wspinał się w warunkach ekstremalnych. A ja… byłem na zorganizowanej wycieczce. O czym w ogóle mówimy. Gdybym zechciał się porównywać, to by było zuchwałe. Na pewno nie ma miejscu. Zbieram to swoje archiwum i mogłem być trochę bliżej rzeczywistości ze zdjęć, coś poczuć, ale to tyle.

Trzy szafy zdjęć

Zaczęło się od tego, że mama poprosiła mnie, żebym przygotował jej pokaz slajdów na jakąś prelekcję. Było to w czasach gdy chodziłem do technikum fotograficznego. Już wcześniej zaglądałem trochę do tych zdjęć, teraz musiałem się trochę bardziej wysilić. Zacząłem grzebać w szafie ze zdjęciami, znajdować slajdy, odbitki. Potem było tego coraz więcej. Część znajdowałem w Katowicach w domu, część w Istebnej, coś tam się zaplątało w garażu. Zacząłem zbierać to do kupy. Teraz są trzy szafy materiału. I trzeba to wszystko upychać, bo się wysypuje. Doszły pamiątki, materiały muzealne, materiały audiowizualne. Stopniowo w wolnych chwilach je uzupełniam. Rok temu powołaliśmy fundację Wielki Człowiek, która ma na celu popularyzację osiągnięć Jerzego Kukuczki i to ruszyło naprawdę ostro. Zatrudniliśmy fachowców.

Jerzy Kukuczka
Jerzy Kukuczka

Bawię się w detektywa. Biorę stare zdjęcie, widać na nim tylko himalaistę w wichurze. Widzę kawałek plecaka i po kolorze staram się ustalić czy to wyprawa na Cho czy Dhaulagiri. Gdy już wydaje mi się, że wiem, orientuję się, że wtedy nie miał tego czekana… Szukam dalej. Prowadzę moje małe śledztwo. Głównie interesuje mnie zawartość merytoryczna. Kto jest na zdjęciu, gdzie je zrobiono. Ale czasem te zdjęcia mają naprawdę sporą wartość fotograficzną. Materiał jest świetnej jakości. Te slajdy po 20-30 latach, po skanowaniu i zastosowaniu nowoczesnej technologii nabierają nowego wymiaru. Jest w tym coś magicznego. Czasem dostaję jakieś materiały bardziej prywatne, które mają wielką wartość. Jakieś zdjęcie z wyprawy na Nanga Parbat, gdzie Jerzy oprawia zwierzynę, albo video od Ryśka Wareckiego, gdzie zachowuje się na luzie. Może kiedyś powstanie z tego muzeum.

Wy dziennikarze chcecie rzewnych historyjek. A ja nigdy nie miałem w sobie poczucia, że muszę odnaleźć ślady ojca, zgłębić jego psychikę. Oczywiście, że czasem znajduję fajne rzeczy, dowiaduję się o nim czegoś, poznaję go lepiej. Ale nigdy niebyło to celem mojego życia. To wyniknęło raczej ze splotu wydarzeń. Tak naprawdę najbardziej interesuje mnie uporządkowanie archiwum. Przepraszam, jeśli popsułem ci pasjonującą historię.

Notował Marek Wawrzynowski

Zobacz też
40 lat od tragedii na Heysel. Boniek nie chciał grać

40 lat od tragedii na Heysel. Boniek nie chciał grać

| Retro 
Ronaldo nie pomógł, kadra Beenhakkera zremisowała w Lizbonie [WIDEO]
(fot. PAP/EPA)

Ronaldo nie pomógł, kadra Beenhakkera zremisowała w Lizbonie [WIDEO]

| Retro 
Polacy pokonali potęgę! Tutaj zaczął się marsz po medale MŚ
Selekcjoner Bogdan Wenta i reprezentanci Polski: Bartosz Jurecki i Grzegorz Tkaczyk (fot. Getty)
polecamy

Polacy pokonali potęgę! Tutaj zaczął się marsz po medale MŚ

| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn 
"Wieźli do nas Kubicę. Nie byli pewni, czy przyjedzie żywy"
6 lutego 2021 roku minęło 10 lat od wypadku w Ronde di Andora, w którym uczestniczył Robert Kubica (fot. Getty/PAP/EPA)
polecamy

"Wieźli do nas Kubicę. Nie byli pewni, czy przyjedzie żywy"

| Motorowe / Formuła 1 
Rozmowa o miłości ojca i syna. "Już nigdy nie usłyszę jego głosu"
Zenon Plech (fot. PAP/Roman Jocher) oraz Zenon Plech z synem Krystianem (fot. archiwum Krystiana Plecha)
tylko u nas

Rozmowa o miłości ojca i syna. "Już nigdy nie usłyszę jego głosu"

| Retro 
"Usiadłam na krawężniku i zaczęłam strasznie płakać"
Agata Mróz-Olszewska (fot. PAP/Roman Koszowski)
polecamy

"Usiadłam na krawężniku i zaczęłam strasznie płakać"

| Retro 
Legenda wspomina mecz na Wembley. "To nie Jan Tomaszewski zatrzymał Anglię"
We wtorek mija 50 lat od historycznego remisu reprezentacji Polski z Anglią 1:1 na Wembley. Dzięki temu wynikowi, biało-czerwoni awansowali na mundial 1974 (fot. Getty Images)
tylko u nas

Legenda wspomina mecz na Wembley. "To nie Jan Tomaszewski zatrzymał Anglię"

| Retro 
50 lat od Wembley. "Nazwali mnie człowiekiem o wzroku mordercy"
Lesław Ćmikiewicz, Anglia - Polska, Polska - Anglia, Wembley 1973
tylko u nas

50 lat od Wembley. "Nazwali mnie człowiekiem o wzroku mordercy"

| Piłka nożna / Reprezentacja 
50 lat od Wembley. "Boże, oby nie było kompromitacji"
Jan Tomaszewski, Anglia - Polska, Polska - Anglia, Wembley, Kazimierz Górski
tylko u nas

50 lat od Wembley. "Boże, oby nie było kompromitacji"

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Gdy mieliśmy mnóstwo świetnych piłkarzy... Niedoszli bohaterzy z Wembley
Ostatnie przygotowania do Wembley. Od lewej w dolnym rzędzie: Maszczyk, Gadocha, Chojnacki, Kapka, Kasperczak, Deyna, Kmiecik, Szarmach, Musiał, Lato. W górnym: asystent Gmoch, Domarski, trener Górski, Tomaszewski, Gorgoń, Szymanowski, Bulzacki, Kalinowski, Gut i Ćmikiewicz (fot. PAP)
polecamy

Gdy mieliśmy mnóstwo świetnych piłkarzy... Niedoszli bohaterzy z Wembley

| Retro 
Polecane
Najnowsze
Piszczek jako pierwszy trener! Nowa rola byłego reprezentanta
Piszczek jako pierwszy trener! Nowa rola byłego reprezentanta
| Piłka nożna 
Łukasz Piszczek (fot. Getty Images)
Sportowy wieczór (28.07.2025)
Sportowy wieczór (28.07.2025)
Sportowy wieczór (28.07.2025)
| Sportowy wieczór 
Podoliński ostro o zmienie przepisu: zniknęli młodzieżowcy i Polacy z Ekstraklasy [WIDEO]
(fot. TVP Sport)
Podoliński ostro o zmienie przepisu: zniknęli młodzieżowcy i Polacy z Ekstraklasy [WIDEO]
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Legia postawiła na... Midasa? Ten początek daje nadzieje
Edward Iordanescu notuje udany początek w pracy z Legią Warszawa (fot: Getty)
Legia postawiła na... Midasa? Ten początek daje nadzieje
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Odrobili straty w końcówce. "W szatni nie latały bidony"
Piłkarze GKS-u Katowice (fot. PAP)
Odrobili straty w końcówce. "W szatni nie latały bidony"
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Momenty Euro. Co zapamiętamy ze Szwajcarii?
Natalia Padilla-Bidas (fot. Getty Images)
polecamy
Momenty Euro. Co zapamiętamy ze Szwajcarii?
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Blaski i cienie Polaków w Portugalii. Bednarek śladami legendy [RANKING]
Andrzej Juskowiak i Marek Saganowski dobrze radzili sobie w Portugalii, ale żaden z nich nie zdobył tak wielkiego szacunku, jak Józef Młynarczyk (fot. Getty/PAP)
polecamy
Blaski i cienie Polaków w Portugalii. Bednarek śladami legendy [RANKING]
Jakub Ptak
Jakub Ptak
Do góry