Czwarta kolejka eliminacji Euro 2016 to najwyższy czas, by faworyci wrócili na właściwe tory i przestali gubić punkty. Zwłaszcza, że terminarz im sprzyja. W najbliższy weeken każdy z nich będzie miał okazję, by odreagować wcześniejsze niepowodzenia na outsiderach.
Jasne, w Euro 2016 po raz pierwszy w historii zagra aż 16 zespołów. Jasne, choćby najlepsi bardzo się "starali", to pewnie i tak awansują.
Jasne, do końca eliminacji jeszcze dużo czasu i wiele spotkań do rozegrania.
Ale wystarczyło spojrzeć na okładki gazet w Niemczech, Hiszpanii czy Holandii, by zyskać pewność, że ostatnich wpadek nikt w tych krajach nie traktuje z przymrużeniem oka. Dlatego najbliższe spotkania będą doskonałą okazją do poprawy nastrojów i, co ważniejsze, sytuacji w tabeli.
Grupa A:
Holandia – Łotwa (niedziela)
– Jeśli przegramy z Łotwą, podam się do dymisji. To będzie jedyny logiczny krok z mojej strony. Nie rozmawiałem jeszcze z piłkarzami, ale remis też będzie nie do przyjęcia – wyznał niedawno Guus Hiddink. Jego zespół jest pod ścianą. W trzech meczach wygrał tylko raz – wymęczył zwycięstwo z Kazachstanem. Przegrał z Islandią i Czechami, oba mecze w słabym stylu.
Trzeci zespół mundialu 2014 będzie też z uwagą nasłuchiwać wieści z Pragi. Tam zagrają prowadzący w tabeli Czesi i Islandczycy. Dla Oranje każddy wynik będzie dobry, bo pozwoli zbliżyć się przynajmniej do jednego z rywali, którzy dość niespodziewanie dzielą i rządzą w grupie A.
Grupa C:
Hiszpania – Białoruś (sobota)
Hiszpanom nie wiedzie się tak fatalnie jak Holendrom, ale też zdążyli już niespodziewanie pogubić punkty. Skarciła ich prowadząca w tabeli Słowacja. Z Białorusią zagrają bez Diego Costy i Cesca Fabregasa, jednak nikt nie dopuszcza do siebie możliwości straty punktów w tym spotkaniu.
Vicente del Bosque powołał aż czterech debiutantów. Ignacio Camacho, Nolito, Jose Callejon i Alvaro Morata mają zapewnić dopływ świeżej krwi w nieco zatęchłej już hiszpańskiej szatni. Przeciwko Białorusi będą chcieli potwierdzić dobrą formę i wykorzystać szansę. O ile takową w ogóle dostaną. Zbytnie przywiązanie do nazwisk to jeden z głównych zarzutów hiszpańskiej prasy wobec selekcjonera.
Grupa D:
Niemcy – Gibraltar (piątek)
Zanim zaczną mecz z Gibraltarem, mistrzowie świata będą już znać wynik meczu Gruzja – Polska. Nawet remis sprawi, że biało-czerwoni będą wciąż wyprzedzać zachodnich sąsiadów. Za to bilans bramek Niemców może w piątek ulec znacznej poprawie. Gibraltar stracił jak na razie 17 goli, ale to zespół Joachima Loewa, podrażniony ostatnimi wpadkami, może dopiero wywołać u niego prawdziwą traumę.
Dwucyfrówka? Jak najbardziej możliwa. Inny wynik niż zwycięstwo Niemców? Science-fiction. Gdyby stracili punkty, "Bild" ogłosiłby koniec świata, a "Kicker" rozdał wszystkim zawodnikom ujemne punkty. Takie rzeczy się po prostu nie zdarzają. Nie w tym wszechświecie. – Koniec niedbalstwa, bierzemy się w garść – zaapelował na wszelki wypadek Loew.
Grupa E:
Szwajcaria – Litwa (sobota)
Fatalnie eliminacje zaczęli też Szwajcarzy. Po trzech seriach gier więcej punktów od nich mają m.in. Słowenia i Litwa. Zespół Vladimira Petkovicia tak jak Holandia jedyny mecz wygrał z outsiderem (4:0 z San Marino) i tak jak Holandia liczyć będzie na potknięcie rywali do awansu. W równoległym meczu Anglii ze Słowenią Szwajcarów najbardziej ucieszyłby remis.
Grupa I:
Portugalia – Armenia (piątek)
Portugalczycy to jedna z niewielu drużyn, które rozegrały w eliminacjach dotychczas tylko dwa oficjalne mecze. Ma bowiem w grupie gospodarza – Francję – starcia, z którą liczą się jako towarzyskie i nie są brane pod uwagę w tabeli. Cristiano Ronaldo i spółka będą chcieli nabić jak najlepszy wynik z ostatnią Armenią, bo na razie wyprzedzają ich przeciętni Duńczycy i słabi Albańczycy. Powód do dumy to to nie jest.
1 - 1
Albania
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
3 - 0
Andora
8 - 0
Malta
4 - 3
Walia
0 - 1
Norwegia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
14:00
Walia
16:00
Turcja
16:00
Malta
18:45
Belgia
18:45
Irlandia Północna
18:45
Hiszpania
18:45
Niemcy
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan