Nika Dzalamidze jest w kadrze Gruzinów na mecz z Polską. Jeśli zagra i będzie miał dobry dzień, może być bardzo groźny. Jeśli, bo te dobre dni zdarzają mu się rzadko. A szkoda, bo pomocnik Jagiellonii mógłby być jedną z wielkich gwiazd polskiej ligi.
Czasem wydaje się, że może zrobić z piłką wszystko. Są takie mecze gdzie potrafi zelektryzować stadion jedną ze swoich niezwykłych magicznych sztuczek. Tyle, że po tę magię sięga niezwykle rzadko. Nika Dzalamidze, gruziński pomocnik Jagiellonii Białystok ma szansę zagrać w Tbilisi z Polską.
– Jeśli będą omijały go kontuzje, może być jednym z lepszych zawodników w naszej lidze – mówi Michał Probierz, który na co dzień prowadzi go w klubie Białegostoku. Tyle, że Nika musiałby być regularny. Takie mecze jak z Pogonią Szczecin, gdy grał fantastycznie, strzelił 2 bramki i zaliczył asystę, zdarzają mu się zbyt rzadko.
– Trzeba też pamiętać, że miał kontuzję i trochę do siebie dochodził, więc nie był w pełni przygotowany – zaznacza trener Jagiellonii. Pewne jest, że gdyby ocenić Nikę na podstawie filmu z kompilacją jego najlepszych zagrań, ciężko byłoby znaleźć kogoś na jego poziomie w naszej lidze. Jeśli ma dobry dzień, jest naprawdę trudny do zatrzymania.
Mamia Dżikija, były zawodnik m.in. Ruchu Chorzów, przewiduje, że można spodziewać się, iż piłkarz Jagiellonii pojawi się na boisku w meczu z Polską, bo w Gruzji odnotowano nagły wzrost jego formy.
Koledzy muszą go zrozumieć
– To zawodnik, który sporo ryzykuje, dlatego czasem traci piłkę. To nie jest zawodnik, który będzie grał do tyłu albo w poprzek. Każde jego zagranie ma coś wnosić, tworzyć zagrożenie – opisywał go Czesław Michniewicz, który odkrył Nikę dla Polski. To w prowadzonym przez niego Widzewie Gruzin zagrał fantastyczny mecz z Koroną. Strzelił bramkę, zaliczył dwie asysty, ale nawet nie chodzi o statystyki, ale o sposób. Potrafił jednym zwodem uwolnić się spod opieki dwóch rywali, robił rzeczy dla większości tu nieosiągalne. To był jego drugi mecz w Polsce i wyglądało to jakby objawił się największy talent w naszej lidze od co najmniej dwudziestu lat. Niestety Nika jest zbyt chimeryczny i nierówny. Potem nie było go widać.
– Ale on nie jest zawodnikiem, który będzie strzelał bramki na zawołanie. Miałby znacznie lepsze statystyki, gdyby koledzy umieli korzystać z jego umiejętności – tłumaczył zawodnika Michniewicz.
Ucieczka przed śmiercią
Rodzina Niki pochodzi z Oczamczyry w Abchazji. To miasto, które liczyło kiedyś 20 tysięcy mieszkańców a dziś liczy 5. Gdy rozpoczęły się czystki etniczne Otari i Manoni Dzalamidze zabrali synów, trzyletniego Georgiego i rocznego Nikę, wsiedli w samochód i pojechali na wschód.
– Wsiedliśmy do samochodu, tak jak staliśmy, i wyjechaliśmy. Wszystko zostawiliśmy za sobą. Nie było czasu na pakowanie. Każdy jechał, jak mógł najszybciej. Po drodze mijaliśmy pociągi pełne ludzi albo tych idących piechotą, wszyscy na południe. Dojechaliśmy do granicy, a stamtąd do Gruzji był już tylko kilometrowy most, gdzie czekała wolność – opowiadał Otari, ojciec piłkarza.
Wiele osób z tych, które nie uciekły, zapłaciły życiem. Na stadionie w Oczamczyrze zorganizowano masakrę, podczas której abchascy żołnierze zabili kilkaset osób. Osiedlili się w Zugdidi. – Wszystko urządzaliśmy od zera. Tu było okropnie. Kradzieże, napady, ludzie z bronią w ręku na ulicy to była codzienność – dodaje Otari.
On sam, jako piłkarz drugoligowego jeszcze radzieckiego Dinama Suchumi znalazł miejsce w klubie Baia Zugdidi. A potem został trenerem młodzieży w klubie.
Widoki na wielką karierę
Nika zaczął grać w tym klubie jako sześciolatek, choć nie w zespole prowadzonym przez ojca. Wyróżniał się na tyle, że jako 13 latek został włączony do drużyny seniorów, w gdy miał 15 lat zadebiutował w pierwszym zespole i strzelił nawet bramkę, głową.
Był na tyle dobry, że zechciała go Benfica Lizbona. On był szczęśliwy, ale kluby się nie dogadały. – Piękne miasto, fantastyczny klub, niezwykli piłkarze, jak Rui Costa czy Nuno Gomes. Ale prezes mojego klubu chciał za dużo pieniędzy. Rozczarowanie było ogromne. To był dobry czas, pytało o mnie kilka klubów, m.in. Udinese – wspominał Nika Dzalamidze.
Było to w 2009 roku, zaraz po tym, jak gruzińska młodzieżówka do lat 17, walczyła w drugiej rundzie eliminacji do mistrzostw Europy. Ta ekipa miała być przyszłością drużyny narodowej. Trzy największe gwiazdy nie zrobiły jednak zapowiadanej kariery. Jano Ananidze jest w Spartaku Moskwa, ale nie odgrywa kluczowej roli. Zobaczymy go w meczu z Polską. Irakli Szekiladze jest we włoskim Empoli, ale słowo jest najlepiej odzwierciedla jego sytuację. Trzeci, Nika Dzalamidze, poszedł do CSKA Moskwa.
– Byłem dwa tygodnie na zgrupowaniu ze Spartakiem. Wydawało się, że się dogadamy, ale wtedy do akcji weszła CSKA Moskwa. To był inny poziom, większa szansa, więc zdecydowałem się na zmianę – mówił piłkarz Jagiellonii.
Nie tak miało być
To był błąd, bo CSKA to był poziom zbyt wysoki. Został zesłany do drugiej drużyny. Zaufany menedżer zadzwonił do kierownika Widzewa Andrzeja Górala, a ten wysłał zawodnika na obóz Widzewa.
Wciąż czekamy na wielką eksplozję jego talentu. Jest chodzącą bombą, która w każdej chwili może eksplodować. Ale musi chcieć. – Jest świetny jeden na jeden, wychodzi na pozycję, techniczny… Jeśli będzie zdrowy to wtedy wszystko jest możliwe, zależy to tylko od niego, od tego czy będzie chciał – mówi Michał Probierz. – Cieszę się, że dostał to powołanie. Może to być dla niego bardzo ważny impuls w karierze.
Marek Wawrzynowski
2 - 1
Polska
8 - 0
Malta
0 - 2
Holandia
0 - 0
Litwa
2 - 0
Malta
2 - 2
Finlandia
0 - 1
Finlandia
1 - 0
Litwa
16:00
Malta
18:45
Polska
16:00
Holandia
18:45
Finlandia
16:00
Litwa
18:45
Holandia
16:00
Finlandia
18:45
Polska
17:00
Malta
19:45
Holandia