{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Dudek: najważniejszy moment Liverpoolu

Jerzy Dudek, były bramkarz reprezentacji Polski i Liverpoolu uważa, że angielski zespół pokona we wtorkowy wieczór FC Basel i awansuje do 1/8 finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. – To najważniejszy moment w sezonie dla The Reds – podkreślił.
WYNIKI I TABELE PIŁKARSKIEJ LIGI MISTRZÓW – KLIKNIJ!
Po pięciu kolejkach Champions League Liverpool zajmuje trzecie miejsce w
grupie B i traci dwa punkty do drugiego w tabeli FC Basel (6 pkt). Żeby
awansować do 1/8 finału angielski zespół musi pokonać szwajcarską ekipę w
ostatniej kolejce fazy grupowej.
– Liverpool jest przyzwyczajony do takich konfrontacji. Z czasów swojej gry w
tym klubie pamiętam, że ostatnie spotkania w fazie grupowej LM były
nadzwyczajne. One decydowały o naszym dalszym losie. Otoczka tych rozgrywek i
presja działają na tyle mobilizująco, że drużyna wierzy w osiągnięcie
sukcesu – powiedział 41-letni Dudek.
Urodzony w Rybniku, a mieszkający w Krakowie najstarszy reprezentant Polski w
historii ma nadzieję, że we wtorek tradycji stanie się zadość.
– Jest to bowiem najważniejszy moment sezonu dla Liverpoolu i zarazem
najlepsza okazja do wyjścia z kryzysu. Wierzę, że ta drużyna będzie w stanie
stworzyć we wtorek magiczny wieczór na Anfield – dodał.
W przypadku innego wyniku niż zwycięstwo, Liverpool nie awansuje do dalszej
fazy rozgrywek. Ewentualne trzecie miejsce w grupie, pozwoli tej drużynie na
występy w Lidze Europejskiej.
– Nie ma wątpliwości, że The Reds nie chcą występować w LE. To byłby duży
zawód. Z drugiej strony Chelsea potrafiła się zmobilizować w tych rozgrywkach
i triumfowała w 2013 roku. Odpowiednie nastawienie również po wtorkowej
porażce może być kluczowe dla dalszej części sezonu – ocenił były bramkarz
reprezentacji Polski.
Obecny sezon jest zupełnie odmienny od poprzedniego, w którym Liverpool
liczył się w walce o mistrzostwo kraju (ostatecznie zajął drugie miejsce
tracąc dwa punkty do Manchesteru City). W bieżących rozgrywkach The Reds
zajmują dopiero dziewiątą pozycję w tabeli i do prowadzącej Chelsea Londyn
mają 15 punktów straty.
– Co stało się z tą drużyną, która tak dobrze spisywała się w ubiegłym roku?
Duży wpływ miała polityka transferowa trenera Brendana Rodgersa. Latem
przyszło do Liverpoolu sporo nowych zawodników, którzy muszą się dopasować do
drużyny. To wiąże się również z większą odpowiedzialnością za wyniki. W
ubiegłym sezonie ekipa straciła szansę na mistrzostwo dopiero na finiszu.
Dlatego w obecnych rozgrywkach odpowiedzialność na nowych graczach
automatycznie jest dużo większa. To może mieć kluczowy wpływ na postawę
drużyny – ocenił Dudek, który od listopada pełni rolę ambasadora marki
Citizen.

Latem z klubu odszedł do FC Barcelona kluczowy zawodnik, jakim był Luis
Suarez. 27-letni napastnik z 31 golami był królem strzelców poprzedniego
sezonu.
– To prawda, że największym problemem tej drużyny jest brak Suareza. Kiedy
byłem w Liverpoolu w ubiegłym roku, widziałem jak wyglądała gra ofensywna.
Można ją było porównać do postawy Realu Madryt. Szybki atak, agresywny
pressing oraz wykorzystanie szybkości swoich najlepszych piłkarzy. W tym
sezonie nic nie zostało z tych elementów. Na pewno duży wpływ na to miała
kontuzja Daniela Sturridge'a i odejście Suareza – podkreślił.
Były bramkarz, który w barwach Liverpoolu triumfował w Lidze Mistrzów w 2005
roku przyznał, że odejście Urugwajczyka nieco go zaskoczyło.
– Dziwi mnie postawa Suareza, który od trzech lat powtarzał, że odejdzie z
Anfield, jeżeli Liverpool nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów. Jednak
w momencie, kiedy ten klub awansował do tych rozgrywek, on odszedł.
Zastanowiło mnie jego zachowanie – przyznał Dudek.
Za Urugwajczyka angielski klub zainkasował 81 milionów euro. – To bardzo
atrakcyjna kwota, którą można było dobrze wykorzystać. Warunkiem było
przygotowanie się na zastępstwo tak kluczowej osoby. Powinno się pozyskać
dwóch zawodników pokroju Suareza. Jednak transfery, których latem dokonano,
zaprocentują dopiero w późniejszym czasie – ocenił.
Póki co nic nie wynika z zakupów, a menedżer wydał 120 milionów funtów. – Za
te pieniądze można było pozyskać dwóch klasowych napastników. Teoretycznie
można było nawet pokusić się o pozyskanie Cristiano Ronaldo. Czasami warto
kupić jednego wybitnego gracza, niż pięciu średnich – uważa Dudek.
Obecną sytuacją Liverpoolu porównał do tej z 2003 roku, kiedy był członkiem
tego zespołu. W sezonie 2002-03 The Reds zajęli drugie miejsce w angielskiej
ekstraklasie (7 punktów za Arsenalem).
– Po zakończeniu rozgrywek Gerard Houllier pozyskał sześciu zawodników. Nasz
zespół wymagał wówczas jedynie kosmetyki, ale nowe twarze potrzebowały
trochę czasu na aklimatyzację. Poza tym każdy chciał grać w podstawowym
składzie, co spowodowało, że atmosfera w zespole nie była najlepsza. Teraz ta
historia się powtórzyła – zaznaczył.
Przed obecnym sezonem do Liverpoolu dołączyli m.in. Mario Balotelli, Rickie
Lambert, Adam Lallana. Zwłaszcza w stosunku do tego pierwszego były duże
oczekiwania.
– Z tego towarzystwa Lambert miał najmniej okazji do zaprezentowania swoich
umiejętności. Z kolei Balotelli moim zdaniem został ściągnięty rzutem na
taśmę. Rodgers widział, że w ataku ma zbyt mały potencjał i zdecydował się
na Włocha. Pewnie cały czas szkoleniowiec liczy, że jest w stanie
zmobilizować tego napastnika do ciężkiej pracy. Jednak to zupełnie inny typ
zawodnika niż Suarez. Wokół Urugwajczyka, można bowiem budować zespół,
dokładając kolejne elementy niczym puzzle. Jednak wokół Balotellego bardzo
trudno jest budować drużynę. To trudne zadanie, któremu póki co szkoleniowiec
nie potrafi sprostać – zakończył Dudek.