Wojciech Szczęsny robił, co mógł, ale nie uchronił Arsenalu przed stratą dwóch punktów w meczu z Liverpoolem. Obrońca gospodarzy Martin Skrtel zdobył wyrównującą bramkę w siódmej minucie doliczonego czasu. Wielkie angielskie firmy zremisowały 2:2 (1:1) w hicie 17. kolejki Premier League.
Pierwsza połowa, mówiąc delikatnie, nie zachwyciła. Kiepskie widowisko przez pierwsze trzy kwadranse piłkarze obu drużyn zrekompensowali fanom w ostatniej chwili. Gdy Philippe Coutinho mierzonym strzałem wyprowadził na prowadzenie Liverpool w 45. minucie, wydawało się, że gospodarze zejdą do szatni z prowadzeniem.
Inne plany miał jednak Mathieu Debuchy, który w doliczonym czasie wyrównał uderzeniem głową. To była właściwie jedyna korzystna sytuacja, jaką stworzyli sobie Kanonierzy przed przewą. Wyraźną przewagę mieli zawodnicy Brendana Rodgersa, ale gol do szatni Francuza zniweczył ich wysiłki.
W drugiej połowie role się odwróciły. To Arsenal wyszedł na prowadzenie za sprawą Oliviera Giroud, ale w 97. minucie po rzucie rożnym wyrównał Martin Skrtel. Aż dziewięć minut doliczonego czasu to efekt zderzenia... Skrtela z Giroud. Słowak rozciął w nim głowę i długo był opatrywany na murawie.
The Reds wcześniej mieli wiele szans na wyrównanie, ale Arsenal ratował Wojciech Szczęsny. Polak popisał się kilkoma wybornymi paradami. W końcu jednak limit szczęścia stołecznej drużyny się wyczerpał i gospodarze zdobyli zasłużony punkt. Sytuacja w tabeli obu klubów nie uległa zmianie. Arsenal nadal jest szósty, Liverpool – wciąż dziesiąty.
W rozegranym wcześniej niedzielnym meczu Sunderland wygrał lokalne derby na stadionie Newcastle 1:0 (0:0) po golu Adama Johnsona.