Na ten turniej czekali od dawana. Piłkarze reprezentacji Australii zainaugurowali zmagania w Pucharze Azji, którego są gospodarzem. W meczu otwarcia drużyna prowadzona przez Ange Postecoglou pewnie wygrała z Kuwejtem 4:1 (2:1).
Australia już dawno za główny cel postawiła sobie zwycięstwo w azjatyckim czempionacie. Tamtejsza drużyna narodowa czeka na trofeum od ponad dekady, czyli od czasu gdy przeszła z Konfederacji Piłkarskiej Oceanii (OFC) do Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (AFC) w 2004 roku.
Przed mistrzostwami świata w Brazylii pojawiły się nawet głosy, że Australijczycy potraktują największą piłkarską imprezę na świecie, jako przetarcie przed Pucharem Azji, w którym mają realną szansę na końcowy sukces.
Zespół Postecoglou na mundialu zaprezentował się przeciętnie i nie zdobył żadnego punktu w grupie, choć trzeba przyznać, że rywali miał z najwyższej półki – Chile, Holandię i Hiszpanię. Drużyna zagrała najlepiej w starciu z późniejszymi brązowymi medalistami, z którymi przegrała 2:3.
Australijska federacja przyjęła porażkę w Brazylii z dużym spokojem, wiedząc, że docelowym turniejem są mistrzostwa Azji. To po nich rozliczany będzie selekcjoner, któremu stworzono idealne warunki, by doprowadził zespół do wygranej. Przede wszystkim Postecoglou ma do dyspozycji najlepszych zawodników, z Mile Jedinakiem, Timem Cahillem i Markiem Bresciano na czele.
W meczu otwierającym Puchar Azji w Melbourne Australijczycy postawili pierwszy krok w stronę mistrzostwa. Mimo że wygrali okazale, to pierwsi gola strzelili Kuwejtczycy – na listę strzelców wpisał się Hussain Ali. Później do bramki trafiali tylko Australijczycy – Cahill, Massimo Luongo, Jedinak i James Troisi.
W kolejnym spotkaniu Socceroos zmierzą się z Omanem (13 stycznia), a na koniec zmagań grupowych zagrają z Koreą Południową (17 stycznia). Najgroźniejszym rywalem reprezentacji Australii wydaje się być jednak Japonia, z którą przegrała w finale poprzednich mistrzostw Azji w Katarze (0:1) w 2011 roku.
W tegorocznym turnieju zespół z Antypodów też może spotkać się z Samurajami dopiero w finale, który zostanie rozegrany 31 stycznia w Sydney. Byłby to piękny rewanż za decydujący mecz sprzed czterech lat.