Cóż to były za derby Rzymu. Do przerwy prowadziło Lazio 2:0, w drugiej połowie dał o sobie znać Francesco Totti i ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2. Do historii przejdzie jednak przede wszystkim zachowanie ikony Romy po golu dającym gospodarzom jeden punkt.
Faworytem, przynajmniej w teorii, byli gospodarze. W pierwszej połowie Roma nie miała jednak za wiele do powiedzenia. A to wszystko za sprawą duetu Felipe Anderson – Stefano Mauri. Obydwaj schodzili na przerwę z golem i asystą na koncie. Szczególnie dobre wrażenie zrobił Brazylijczyk, którego podanie do kolegi z drużyny było klasy światowej.
Dla Felipe ostatnie tygodnie są wręcz wymarzone. Od początku grudnia w
sześciu meczach strzelił sześć goli, dorzucając do tego pięć asyst.
21-latek w Rzymie wykonuje kawał dobrej roboty o czym piłkarze Romy
przekonali się na własnej skórze. Na szczęście dla kibiców drużyny
Rudiego Garcii przed ich pupilami była jeszcze druga połowa.
I
zaczęła się ona dla Romy najlepiej jak tylko mogła. Z lewej strony
dośrodkował Kevin Strootman, a podanie na gola zamienił niezawodny
Francesco Totti. Na tym popisy legendarnego piłkarza gospodarzy się nie skończyły. W 64. minucie tym razem piłkę w pole karne wrzucił Jose Holebas, a Totti w ekwilibrystyczny sposób po raz drugi pokonał Federico Marchettiego. Piękna bramka!
Po golu do Włocha podbiegł członek sztabu szkoleniowego, wręczył mu komórkę, a ten zrobił tzw. "selfie". Ta scena z pewnością na stałe przejdzie do historii derbów Rzymu. Więcej goli już nie zobaczyliśmy (mimo znakomitej okazji Miroslava Klose w 89. minucie) i ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2. Jeśli wieczorem Juventus pokona Napoli, to odskoczy Romie na trzy punkty.
#RomaLazio LIVE: TOTTI! pic.twitter.com/svRvM5KudC
— AS Roma (@OfficialASRoma) styczeń 11, 2015