Przejdź do pełnej wersji artykułu

Rekordowy wynik w lidze rugbystów

(fot. Getty Images) (fot. Getty Images)

Do kuriozalnej sytuacji doszło w jednym ze spotkań belgijskiej ekstraklasy rugbystów. Mecz czwartych w tabeli Royal Kituro z trzecimi Soignies zakończył się zwycięstwem gospodarzy w stosunku... 356:3, co jest absolutnym rekordem dyscypliny. Głównym architektem tego "osiągnięcia" jest jednak arbiter.

Zawodnicy obu zespołów pojawili się w umówionym miejscu i czasie, zwarci i gotowi do gry. Brakowało tylko... sędziego. Obie drużyny cierpliwie odczekały więc nieco ponad godzinę, po czym część zespołu gości – wraz z trenerami – odjechała do domów, przekonana o tym, że mecz zostanie przełożony lub anulowany.

Dość nieoczekiwanie, arbiter pojawił się niedługo później, tłumacząc tym, którzy pozostali na boisku, że... zaspał. I niczym niezrażony, pomimo protestów Soignies, rozpoczął mecz.

Osłabieni goście, bez swoich szkoleniowców, w ramach bojkotu tylko stali i obserwowali zdobywających kolejne punkty rywali. Dotrwali do końca, ponieważ walkower odebrałby im "punkt dla przegranych", bez którego nie utrzymaliby dobrego miejsca w tabeli. Ich aktywność ograniczała się jednak głównie do niewinnego truchtu.

Całe widowisko – choć rekord przeszedł do historii – ze sportową rywalizacją nie miało nic wspólnego...

Źródło: SPORT.TVP.PL/BBC.CO.UK
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także