Przydomki w brazylijskim futbolu to rzecz zwykła. Zazwyczaj, przy oficjalnych okazjach, ludzie posługują się pełnymi nazwiskami. Tylko nie w Brazylii. Tam przydomkiem obdarza się zarówno dzieciaka z sąsiedztwa jak i prezydenta, a już obowiązkowo piłkarzy.
Dlatego świat zna takich sławnych graczy jak Pele, Ronaldo czy Kaka, a nie
Edson Arantes do Nascimento, Ronaldo Luis Nazario de Lima, Ricardo Izecson
dos Santos Leite.
– Przez wieki ludzie byli znani ze swych imion i przydomków. Uważano, że są
one bardziej czarujące. Brazylijczycy są z nich dumni. To świetnie widać w
zespole piłkarskim – powiedział Alex Bellos, autor pracy ”Futbol,
brazylijski styl życia”.
Używanie imion i przydomków pochodzi z czasów, gdy Brazylia była kolonią
portugalską. Zgodnie z portugalską tradycją wielu ludzi ma cztery człony
imienia i nazwiska – imiona nadane na chrzcie, często dwa, w tym imię
świętego patrona, nazwisko matki i nazwisko ojca.
To za dużo dla chłopca, który chce biegać za piłką, a potem zrobić karierę w
zawodowym futbolu. Poza tym zdarza się, że zawodnicy mają takie same imiona.
Trzeba ich jakoś odróżniać. Dlatego piłkarze wybierają sobie drugie imię i
właśnie przydomek. Przykładem są dwaj piłkarzy aktualnej kadry Brazylii –
Gilberto i Gilberto Silva.
Często też brazylijscy piłkarze stosują zdrobnienia, na przykład przez
dodawanie końcówki ”inho”, np. Ronaldinho – to znaczy mały Ronaldo, albo ”ao”
dodawane do imienia, np. Luisao.
Historia z Ronaldo, królem strzelców MŚ wszech czasów (15 goli w latach
1998-2006), jest pouczająca. Gdy dołączył do kadry brazylijskiej, był już w
niej obrońca Ronaldo, więc Ronaldo Luis Nazario de Lima stał się na krótko
Ronaldinho. Później powrócił do pierwotnego imienia.
Brazylijczycy mają nieograniczoną fantazję w wymyślaniu przezwisk i
przydomków, nie licząc się z metrykami. Dostają je już jako dzieciaki, a
zostają one z nimi niemal przez całe życie. Często są to skrócone formy
imion. Przykładem jest prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva, znany w
całym kraju jako Lula.
Historia Kaki i pewnego... Gapcia
Inne przydomki mają bardziej przypadkowy rodowód. Kaka dostał swój od
młodszego brata, który nie potrafił wymówić jego imienia Ricardo. Trener
reprezentacji Brazylii Carlos Caetano Bledorn Verri nosi przydomek Dunga –
”Gapcio” w portugalskiej wersji bajki o królewnie Śnieżce i 7 krasnoludkach.
Przydomek Dunga nadał mu w dzieciństwie wuj nie sądząc, że wyrośnie z niego
wysoki mężczyzna i znany piłkarz.
Brazylijscy piłkarze nie widzą nic niezwykłego w używaniu imion i przydomków,
a ich kibice uważają, że doping z używaniem pełnej wersji nazwisk byłby
anachroniczny i niewygodny. Krzycząc Ronaldo lub Kaka czują się bliżej swoich
idoli.
– Przydomków używa się przecież w zaprzyjaźnionym gronie. Spoufalamy się z
naszą reprezentacją, bo jest... nasza, bez względu na to, czy gracz jest
bogaty czy biedny i czy pochodzi z południa czy z północy. Dla Brazylijczyków
jest kimś bliskim – tłumaczy Lyris Wiedemann, urodzony w brazylijskim Porto
Alegre dyrektor programu nauczania języka portugalskiego na uniwersytecie
Stanforda.
Brazylijczycy są dumni z przydomków. Widać to świetnie w zespole Canarinhos. <br><br> <small>Alex Bellos, autor pracy ”Futbol, brazylijski styl życia”</small>