| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
– Stać nas na wygraną – przekonuje przed meczem z Legią trener Kazimierz Moskal. Wiślacy, napędzeni ubiegłotygodniowym zwycięstwem z Lechem Poznań, chcą sprawić przy Łazienkowskiej niespodziankę. Ale nie będzie łatwo – warszawianie są bowiem liderami tabeli i od początku sezonu z łatwością pokonują kolejnych rywali. Początek spotkania o godz. 18:00.
Wisła jak Podbeskidzie
Piękna pogoda, dwaj godni siebie przeciwnicy i… komplet na trybunach? To bardzo możliwe. Na niedzielne spotkanie z Wisłą, choć rywala z Krakowa od wielu lat określa się mianem "atrakcyjnego", władze Legii ustaliły bowiem takie ceny biletów, jak na ligową inaugurację z Podbeskidziem. Wszystko po to, by – jak podaje oficjalna strona klubu – "zapełnić stadion po brzegi". Najtańsze wejściówki kosztowały 25 złotych. Do niedzieli rano sprzedano prawie 25 tysięcy biletów.
W bojową atmosferę wprowadzi kibiców znany z gal MMA Łukasz "Juras" Jurkowski. Były zawodnik, od kilku lat komentujący najważniejsze starcia światowych ringów, gościnnie – wraz z Dariuszem Urbanowiczem – pełnić będzie funkcję spikera przy Łazienkowskiej. – Nie odczuwam stresu przed wystąpieniami publicznymi, ale gdy jutro stanę na murawie przy blisko 30 tysiącach kibiców na trybunach, to na pewno adrenalina skoczy, bo Legia jest integralną częścią mojego życia – powiedział Jurkowski serwisowi Legia.com.
"Nie zaskoczyli mnie"
Bojowo będzie jednak nie tylko na trybunach, ale też na boisku. Choć przed 145. ligowym starciem obu zespołów historia jest po stronie Wisły (56 wygranych, 37 remisów i 51 porażek; bilans 194:203), wyniki z ostatnich dwóch sezonów nie pozostawiają wątpliwości, że to legioniści będą w niedzielę faworytami.
I to pomimo tego, że w poprzedniej kolejce Biała Gwiazda w świetnym stylu rozprawiła się z mistrzem Polski, po golach Rafała Boguskiego wygrywając z Lechem 2:0. Na Henningu Bergu nie robi to jednak wrażenia. – Grali u siebie, a Lech był zmęczony po spotkaniach pucharowych. Wynik mnie więc nie zaskoczył – powiedział dziennikarzom na konferencji prasowej.
Norweg nie będzie mógł w niedzielę skorzystać z usług kontuzjowanych Michała Żyry i Ivicy Vrdoljaka. Pod sporym znakiem zapytania stoi natomiast występ Tomasza Jodłowca, który wciąż wraca do siebie po urazie z pierwszego meczu z Kukesi. Jeśli reprezentant Polski nie zagra, miejsce w środku pola zajmie najpewniej Michał Pazdan, a parę stoperów z Jakubem Rzeźniczakiem utworzy Igor Lewczuk. Takie rozwiązanie Berg stosował w ostatnich dwóch spotkaniach – wygranych do zera z Kukesi i Górnikiem Łęczna. Wisła to jednak rywal zdecydowanie bardziej wymagający i pierwszy poważny test takiego "awaryjnego" ustawienia.
Z bojowym nastawieniem
Kazimierz Moskal, trener krakowskiej Wisły, zdaje sobie sprawę, że to nie jego piłkarze będą w niedzielę faworytami. Wierzy jednak, że mogą pokusić się o niespodziankę… – Możemy zagrać z Legią jak równy z równym. Udajemy się do Warszawy bez żadnych obaw. Wręcz przeciwnie: z bojowym nastawieniem. Stać nas na wygraną – przekonywał na konferencji prasowej.
Powody do optymizmu daje trenerowi krakowian mecz rozegrany wiosną. Przy Łazienkowskiej, po bardzo dobrym widowisku, Wisła zremisowała 2:2, gola na wagę dwóch punktów tracąc dopiero w doliczonym czasie gry. Wcześniej Biała Gwiazda prowadziła spotkanie i w zgodnej opinii kibiców i ekspertów była od późniejszych wicemistrzów Polski lepsza.
Meczem z Lechem krakowianie potwierdzili, że im lepszy rywal, tym lepiej wygląda ich gra. Moskal twierdzi, że w największej mierze jest to zasługa… kibiców. – Atmosfera na trybunach sprzyja temu, aby mecze toczyły się w dobrym tempie. I rzeczywiście: ta jakość jest widoczna. Zarówno Legia, jak i my mamy w swoich składach zawodników, którzy potrafią grać w piłkę – twierdzi.
Z i tak szczupłej kadry 48-letniemu trenerowi wypadł niedawno Maciej Sadlok, którego czeka dłuższa przerwa po złamaniu stopy. Jego miejsce na lewej obronie zajmie najpewniej prawonożny Łukasz Burliga, który w meczu z Lechem spisywał się bez zarzutu. "Najpewniej", bo Moskal nie wyklucza zmian. – Nie przywiązuję zbyt dużej wagi do powiedzenia, że "zwycięskiego składu się nie zmienia". Ważne jest dla mnie jak przebiegał ostatni mecz, jak poszczególni zawodnicy prezentują się na treningach i kto jest naszym rywalem. Niewykluczone, że jakieś zmiany będą. Ale że nasza sytuacja kadrowa jest taka, a nie inna, trudno oczekiwać wielkich roszad – zapowiedział.
Zatrzymać Nikolicia
W czwartkowym rewanżu z FK Kukesi na boisku nie pojawił się Nemanja Nikolić. Wszystko po to, by nowy as w talii Henninga Berga był gotowy na Wisłę. Węgierski napastnik od początku sezonu strzelił już 5 goli i w zgodnej opinii wszystkich obserwatorów to jego w niedzielę piłkarze z Krakowa powinni obawiać się najbardziej. – Na pewno rzuca się w oczy. To, czego dokonał w tych trzech spotkaniach zwraca uwagę – ocenił kurtuazyjnie Moskal.
Optymistą pozostaje Łukasz Burliga – Trzeba być po prostu czujnym. Mamy bardzo dobrą parę stoperów, która powinna sobie z Nikoliciem poradzić, bo nie z takimi zawodnikami Głowacki dawał sobie przecież radę – przypomniał.
Czy ma rację – przekonamy się już w niedzielę o godzinie 18:00.
Przewidywane składy:
Legia Warszawa:
Dusan Kuciak – Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Igor Lewczuk, Tomasz Brzyski – Michał Pazdan, Dominik Furman – Guilherme, Nemanja Nikolić, Michał Kucharczyk – Aleksandar Prijović
Wisła Kraków:
Radosław Cierzniak – Boban Jović, Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Łukasz Burliga – Tomasz Cywka, Krzysztof Mączyński – Wilde-Donald Guerrier, Rafael Crivellaro, Rafał Boguski – Paweł Brożek
Sędzią spotkania będzie Daniel Stefański z Bydgoszczy.