Na zaproszenie PZKOl ekipa TVP Sport obserwowała pierwsze w historii polskiego kolarstwa testy w tunelu aerodynamicznym. Odbyły się w Dreźnie, z przyczyny prozaicznej. Finansowej. Warszawski Instytut Lotnictwa przedstawił ofertę trzykrotnie droższą. Było więc Drezno i wycieczka w wielką historię... skoków narciarskich. Tak, tak.
Tunel powstał w połowie lat 50. i służyć miał lotnictwu. W kolejnych latach pracowano tu również nad budową statków. Sportowcy pojawili się w nim w latach sześćdziesiątych. I od początku w Dreźnie najważniejsi byli skoczkowie narciarscy. Nie wiecie, ale zaraz się przekonacie, że to właśnie tu powstał styl "V".
DR WOLFGANG SCHMIDT (Centrum Badań Specjalnych, Drezno): – Po raz pierwszy skoczkowie pojawili się u nas w 1961 roku. Inaugurację mieliśmy wyjątkową, bo zaczął sam Helmut Recknagel. Na specjalnej tarczy, przypominającej ogromny zegar, namalowaliśmy profil skoczka w locie, sylwetkę optymalną, opracowaną przez Uniwersytet w Lipsku, z którym współpracujemy do dziś, i który był absolutnym mózgiem sportu NRD. Wzorzec sylwetki przysłał nam słynny profesor Mroz. Ja oczywiście znam tę historię tylko z opowieści, bo pracę w tunelu zacząłem w 1982 roku. Widziałem też zdjęcia. Skoczek zaczynał próbę na ziemi, z liną przewiązaną przez biodra. Tę linę trzymało dwóch naszych pracowników. Jeden podmuch i zawodnik był już w powietrzu, a obsługa wojowała z nim jak z latawcem. Trener stał na schodach i robił zdjęcia na tle tej wymalowanej sylwetki. Zdjęcia, bo kamer jeszcze wtedy w powszechnym użyciu nie było. Dopiero po wywołaniu mogli sobie przeanalizować jak daleko są od ideału.
SEBASTIAN PARFJANOWICZ (TVP Sport): – Widziałem tę gablotę z pamiątkowymi zdjęciami i są tam też ujęcia Jensa Weissfloga. Czy to u was uczył się stylu "V"?
– U nas, u nas. Ale to długa opowieść. Ma pan chwilę?
– Mam.
– W tych późnych latach 60. był taki skoczek, który się nazywał Tobian Ygseth. Norweg. Kiedy skończył karierę, postanowił zrobić licencję pilota i latał myśliwcami. Ze skokami nie zerwał, zasiadał w jury konkursów. To on pierwszy zaczął coś kombinować. Chodził i powtarzał, że nie przez przypadek samoloty mają tak, a nie inaczej zaprojektowane skrzydła i że skoki narciarskie mogą z tego dużo zaczerpnąć. I to można było zaobserwować. Przecież na samym początku zawodnicy mieli ręce wzdłuż ciała, potem zaczęli je wyciągać do przodu, a w kolejnej fazie ręce były odchylone niczym skrzydła samolotu.
– Ale wciąż mówimy o rękach, a nie o nartach...
– Powoli, przecież mówiłem że to długa historia. Na początku lat 80. młody kanadyjski skoczek Collins został mistrzem świata juniorów. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że tytuł zdobył, skacząc odwróconym stylem "V". Czyli leciał ze skrzyżowanymi przodami, a rozszerzonymi tyłami. Na wzór tego samolotu, o którym opowiadał Ygseth. Miał kilku naśladowców, ale generalnie środowisko zareagowało buntem. My natomiast zaczęliśmy intensywne testy. Mówię "my", bo właśnie wtedy pojawiłem się w Dreźnie i pod okiem dr Weidauera stawiałem tu pierwsze kroki. Mieliśmy specjalne kukły, zapinaliśmy je w narty i dawaj – testy od rana do nocy. Odwrócone "V" dawało pewne korzyści w stosunku do techniki klasycznej, ale prawdziwe olśnienie przyszło, gdy spróbowaliśmy "V" zupełnie zwyczajnego. To była rewelacja. Plus 25 procent, gdyby liczyć aerodynamiczne korzyści. Natychmiast zaprosiliśmy na testy kadrę niemieckich skoczków.
– Który to był rok?
– 1985. Pamiętam jak dziś. Przyjechali wszyscy święci, z trenerem Joachimem Winterlichem i Jensem Weissflogiem. Opowiedzieliśmy im o naszym pomyśle, pokazaliśmy na kukle, jak miałoby to wyglądać. Obserwowali nas jak bandę szaleńców, uśmiechając się pod nosem. Winterlich był sceptyczny. Weissflog za to zwyczajnie protestował. Że on tego na pewno próbować nie będzie, bo zrobi sobie krzywdę. Że jak w ogóle można tak skakać, przecież zawodnik poleci przez narty do przodu. A poza tym sędziowie takiego stylu nigdy nie zaakceptują. Więc mowy nie ma.
– Niecałe trzy lata później skoczył tak Jan Bokloev.
– A potem kolejni, i jeszcze kolejni. Stało się jasne, że to będzie być może największa rewolucja w historii skoków narciarskich. Dostaliśmy wtedy telegram z niemieckiej federacji, w ostrych słowach pytający, dlaczego to jakiś Szwed wymyślił styl "V", a nie my. I czy warto w takim wypadku dalej wydawać na nas pieniądze. Zadzwonił nawet poddenerwowany profesor Mroz z Lipska. Jakie to szczęście, że byłem na tyle przezorny, by zachować dokumentację z 1985 roku. Bo zaraz po tamtym spotkani wysłałem depeszę z notatką. I to był dowód, że my pierwsi proponowaliśmy skoki stylem "V", tylko trenerzy i zawodnicy nie chcieli o nich słyszeć.
– Co się stało z tą notatką.
– Na pewno jest gdzieś w naszym archiwum.
– Jens zadzwonił?
– Tak, jeszcze w 1988 roku. Powiedział, że boi się skakać stylem "V" na skoczni, bez testów. Że chciałby tego najpierw spróbować w naszym tunelu. Przyjechał, polatał godzinę i mu wystarczyło. Wracał do nas oczywiście co roku, z całą kadrą, ale pracowaliśmy już nad innymi detalami. Nad kombinezonami, nad konstrukcją kasków. Byliśmy w tym wtedy absolutnie najlepsi na świecie. A Weissflog bardzo szybko się uczył. W 1994 roku był już mistrzem olimpijskim w nowym stylu.
– Miał pan satysfakcję?
– Nie pamiętam. Chyba raczej niedosyt, bo to my powinniśmy być pierwsi. A największy żal miałem, gdy w którymś z wywiadów Jens chwalił Bokloeva, jaki to wizjoner, jak to odmienił skoki. A przecież dobrze wiedział, że styl "V" narodził się u nas. W Dreźnie.
Rozmawiał Sebastian Parfjanowicz
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.