| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Korona Kielce przegrała na własnym stadionie z Cracovią 0:3 (0:2) w meczu inaugurującym 5. kolejkę Ekstraklasy. To siódme z rzędu wyjazdowe zwycięstwo piłkarzy Jacka Zielińskiego, którzy awansowali na 2. miejsce w tabeli.
Do kielczan należał pierwszy kwadrans spotkania, kiedy często gościli w polu karnym Cracovii. Gospodarzom brakowało jednak dokładności przy wykańczaniu akcji. W 16. minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić pomocnik Korony Sierhij Pyłypczuk. Marcin Brosz w 19. minucie zdecydował się zastąpić go Marokańczykiem Nabilem Aankourem.
Po wymuszonej zmianie gospodarze nieco zwolnili. Rozprężenie w szeregach Korony natychmiast wykorzystała Cracovia. W 21. minucie po precyzyjnym podaniu Cetnarskiego piłkę do bramki Treli skierował Deniss Rakels, dając swojej drużynie prowadzenie.
Od tego momentu przy piłce częściej utrzymywali się goście, którzy przez długie fragmenty meczu mozolnie budowali atak pozycyjny. Cierpliwa gra przyniosła po raz kolejny efekt w doliczonym czasie pierwszej odsłony spotkania - Wójcicki podał do wchodzącego w pole karne Cetnarskiego, który pewnym uderzeniem pokonał Trelę.
Drugą połowę spotkania dużo lepiej rozpoczęła drużyna "Pasów", która w 49. minucie po raz trzeci "ukarała" dość przeciętnie prezentujących się kielczan. Bramkę numer trzy strzałem z dystansu zdobył niepilnowany Bartosz Kapustka.
Dopiero około 60. minuty obudzili się gospodarze, którzy kilkakrotnie zagrażali bramce Pilarza, seria nerwowych, niedokładnych prób kończyła się jednak niepowodzeniem. Swoich szans nie wykorzystali między innymi Przybyła i Zając. Tymczasem zawodnicy z Krakowa spokojnie kontrolowali grę, nigdzie się nie spiesząc i bez specjalnego zaangażowania szukali szans na podwyższenie wyniku.
Ostatni kwadrans nie był porywającym widowiskiem w wykonaniu obydwu drużyn. Bliski zdobycia honorowej bramki był w 81. Minucie Fertovs, jednak piłka uderzyła w poprzeczkę.