17 sie 2015 | Piłka nożna / Liga Europy

Nieznany nie znaczy słaby. Zoria, czyli "mały Szachtar"

RP

Ostatnia edycja Ligi Europejskiej po raz kolejny potwierdziła, że ukraiński futbol to nie tylko Dynamo Kijów i Szachtar Donieck. Do finału w Warszawie doszła trzecia siła tamtejszej ekstraklasy – Dnipro Dniepropietrowsk. Czwartą jest Zoria Ługańsk – rywal Legii w ostatniej rundzie eliminacji LE. To klub silniejszy niż wielu mogłoby się wydawać...

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Transmisje meczów Zorii z Legią i Lecha z Videotonem w czwartek w TVP

Na początek należy wytłumaczyć tytuł. Czemu "mały Szachtar"? Oddajmy głos Henningowi Bergowi. – Klub współpracuje z Szachtarem Donieck i wypożycza od nich dużo młodych zawodników. Zoria to bardzo trudny przeciwnik. Nie jest najbardziej znaną drużyną, ale w zeszłym sezonie zajęła czwarte miejsce w lidze ukraińskiej, która jest dużo mocniejsza od Ekstraklasy – skomentował trener Legii po losowaniu.

Mają swój styl

W sumie w zespole "Zorzy" (tak należy tłumaczyć nazwę klubu) jest aż ośmiu zawodników wypożyczonych z Szachtara, z czego czterech ściągnięto w letnim oknie transferowym. Nie przeszkadza to jednak Zorii po pięciu kolejkach obecnego sezonu zajmować drugie miejsce w tabeli – przed Szachtarem, a tylko za Dynamem Kijów. W poprzednim sezonie piłkarze Jurija Wernyduba potrafili pokonać rywali z Doniecka, dwukrotnie zremisować 2:2 z mistrzem z Kijowa i dwa razy ograć Dnipro. To świadczy o ich możliwościach.

– Gracze Zorii nie są może znani szerszej publiczności, ale już interesują się nimi najlepsze kluby na Ukrainie. To drużyna z dużym potencjałem, wielu tam młodych zawodników. Grają ciekawą piłkę – ocenił w rozmowie z Wirtualną Polską Mariusz Lewandowski, legenda Szachtara. Na czym ta ciekawa piłka polega?

Piłkarze Zorii grają wysokim pressingiem, wyczekując na błąd rywala i przejęcie piłki, po którym ruszają z szybką kontrą. Mają brać w niej udział wszyscy zawodnicy poza stoperami i bramkarzem. Piłka ma jak najszybciej przedostać się w pole karne rywala, najlepiej po podaniach na jeden kontakt. W ten sposób Ukraińcy rozbili w poprzedniej rundzie belgijskie Charleroi aż 5:0 (2:0 na wyjeździe i 3:0 w Kijowie). A przecież Belgowie to nie "ogórki". Rundę wcześniej rozbii Beitar Jerozolima w dwumeczu 9:2, a poprzedni sezon skończyli w tabeli wyżej m.in. od Lokeren, z którym Legia grała w grupie LE.

Berg: Zoria jest silniejsza od poprzednich rywali

Berg: Zoria jest silniejsza od poprzednich rywali

Szewczenko stanie w bramce

Pięć goli w dwumeczu z Charleroi podzieli między siebie dwaj piłkarze: młody Rusłan Malinowski i doświadczony Żeljko Ljubenović. To na nich Lewandowski wskazuje jako na największe zagrożenie. – Obaj mają świetne lewe nogi, a Malinowski nieźle wykonuje stałe fragmenty gry. Jest jeszcze Ołeksandr Karawajew, prawonożny skrzydłowy. Wszyscy są groźni w ofensywie i potrafią w pojedynkę rozstrzygnąć mecz – ostrzegł były reprezentant Polski.

Polscy fani kojarzyć mogą Michaiła Siwakowa. Reprezentant Białorusi, który rundę wiosenną sezonu 2010/11 spędził w Wiśle Kraków, trafił do "Zorzy" latem z azerskiej Qabali. Klub ma składzie czterech zawodników z szerokiej kadry Ukrainy. Regularne powołania otrzymuje dwóch – środkowy napastnik Pyłyp Budkiwski i bramkarz Mykyta Szewczenko.

W styczniu 2015 roku Zorię ograła Korona Kielce (2:0). Ze względu na towarzyski charakter spotkania trudno jednak przykładać większą wagę do tego starcia. Na początku tego sezonu zespół Wernyduba jest w świetnej formie. Na siedem rozegranych w tym sezonie meczów tylko w jednym (0:2 ze Stalą Dnieprodzierżyńsk) Szewczenko dał się pokonać rywalom.

Piłkarze Zorii Ługańsk (fot. PAP/EPA)

Pokój ważniejszy niż futbol

Czwartkowy mecz zostanie rozegrany na dobrze znanym legionistom stadionie im. Walerija Łobanowskiego w Kijowie. W poprzedniej edycji LE mierzyli się na nim z Metalistem Charków (Wygrali 1:0 po golu Ondreja Dudy). Zoria rozgrywa na nim swoje mecze w Europie. W lidze podejmuje natomiast rywali w Zaporożu. Do Ługańska pewnie prędko nie wróci, bo miasto znajduje się w centrum trwających od miesięcy walk. Kontrolują je prorosyjcy separatyści.

– Od dawna nie gramy na własnym stadionie, piłkarze już się z tym faktem pogodzili. Wszyscy wyczekują jednak momentu, gdy w całym kraju zapanuje pokój i będziemy mogli wrócić na swoje miejsce. Pokój dla każdego z nas jest dziś ważniejszy niż futbol – wyznał na łamach serwisu Legia.net Wernydub. Dodał, że gra z wicemistrzem Polski jest dla jego drużyny dużym wyzwaniem. Przed rokiem Zoria odpadła w tej fazie po porażce 4:5 w dwumeczu z Feyenoordem Rotterdam. Decydujący gol dla Holendrów padł w 93. minucie rewanżu.

Choć według kibiców i bukmacherów, faworytem dwumeczu jest Legia, to Ukraińcy przyjęli wyniki losowania z optymizmem. Mogli trafić gorzej, np. na Athletic Bilbao albo Viktorię Pilzno. Za to dla warszawian to najgorsze możliwe losowanie. Taka opinia przeważa w wypowiedziach fanów Legii na internetowych forach i w komentarzach. Na pewno poukładanej, coraz mocniejszej Zorii nie można porównywać z Metalistem, który przed rokiem był w fazie rozkładu. Na szczęście wszyscy w zespole Berga mają świadomość klasy rywala i nie zamierzają go lekceważyć.

– Niech Legia po prostu gra swoje. Ma większe doświadczenie w pucharach, osiągnęła już poziom klubu europejskiego. Na arenie międzynarodowej prezentuje się równo, solidnie. Jeżeli to utrzyma, awansuje – zapewnił Lewandowski.