– Przyznaję, że miałem inne plany na ten sezon reprezentacyjny – mówi w rozmowie ze SPORT.TVP.PL Artur Szalpuk. 20-letni przyjmujący, który przebojem się wdarł się do kadry zdradza, czemu mówi do Stephane'a Antigi na ty, z kim segreguje pranie i dlaczego zgrupowania kadry to "jeden z najcięższych okresów w jego przygodzie z siatkówką".
Radosław Przybysz, SPORT.TVP.PL: – Gratuluję powołania do kadry na Puchar Świata. To dla ciebie zaskoczenie, czy po szansach w Memoriale Huberta Wagnera jednak się go spodziewałeś?
Artur Szalpuk: – Dziękuję. W dłuższej perspektywie czasu na pewno jest to zaskoczenie. Przyznam szczerze, że kilka miesięcy temu miałem zupełnie inne plany na ten sezon kadrowy. Jakoś udało się jednak wygrać miejsce najpierw w kadrze na Igrzyska Europejskie w Baku, no i teraz w 16-osobowym składzie do Japonii. Bardzo się z tego cieszę, ale byłem przygotowany na każdą decyzję Stephane’a Antigi. Mógł wybrać albo mnie, albo Wojtka Włodarczyka. Byłem gotowy na wszystko.
– Wiem, że miałeś inne plany, bo po sezonie ligowym mówiłeś, że "będziesz się cieszył z powołania choćby do kadry B".
– Z tego co pamiętam, mówiłem to świeżo po kontuzji, bo miałem w ostatnich miesiącach różne problemy ze zdrowiem i nie wiedziałem tak naprawdę, jak to się wszystko potoczy. No i rzeczywiście zacząłem od kadry B. Potem miałem jechać na juniorów, a poleciałem z seniorami na Final Six Ligi Światowej do Rio. Teraz z kolei czeka Japonia. Wszystko się pozmieniało o 180 stopni.
– Przez powołanie na Puchar Świata nie zagrasz na mistrzostwach świata juniorów w Meksyku. Trener Jakub Bednaruk kontaktował się z tobą po decyzji Antigi? Gratulował? A może żałował, że nie będzie mógł z ciebie skorzystać?
– Tak, rozmawialiśmy. Kuba oczywiście mi pogratulował. Trochę żałował, że nie będę mógł pomóc jego drużynie, ale zapewnił, że był na to przygotowany. Pierwsza reprezentacja jest najważniejsza. Mam nadzieję, że koledzy z juniorów mimo wszystko zdobędą medal i nie będzie o co mieć żalu.
– Jesteś najmłodszym członkiem kadry A. Czy w związku z tym masz jakieś specjalne obowiązki? Jak traktują cię starsi koledzy?
– Głównie jestem obiektem żartów i różnych docinek związanych z wiekiem. Poza tym, koledzy wyznaczają mi różne zadania, ale z tego co wiem, to już jest taka tradycja, że najmłodszy ma dodatkową rolę, nazwijmy to, dyżurnego.
– Możesz zdradzić co to za specjalne zadania?
– Razem z Mateuszem Bieńkiem jesteśmy odpowiedzialni za segregowanie prania. Ale nie jest to w żaden sposób poniżające. Taka po prostu rola młodych. A co do atmosfery w seniorskiej kadrze – jest w porządku, tak jak w każdej normalniej drużynie być powinno. Wydaje mi się, że mam dobry kontakt z kolegami. Na pewno nie jest tak, że stoję z boku i boję się odezwać.
– A wszyscy w kadrze mówicie do Antigi na ty? Bo zauważyłem, że ty w wywiadach mówisz o nim per Stephane.
– Tak, taki już jest zwyczaj w drużynie. Stephane sam kazał tak się do niego zwracać.
– Philippe Blain też?
– Tak, do Philippe’a też zwracamy się na ty. Jest to odgórnie ustalone. Nie przyszedłem na pierwszy trening i nie powiedziałem: „Cześć Philippe, cześć Stephane, mówmy sobie na ty”.
– Za wami ostatni sprawdzian przed Pucharem Świata, w którym powalczycie o kwalifikację olimpijską. Zdaniem ekspertów, kluczem do sukcesów w tym wyczerpującym turnieju jest mocna ławka. Czy ty, jako czwarty przyjmujący, spodziewasz się, że będziesz dżokerem biało-czerwonych?
– Nie, nie nazwałbym się dżokerem. Każdy z zawodników jest bardziej doświadczony ode mnie, a ja będę się cieszył z każdej szansy, jaką dostanę. Najważniejsze, żebyśmy wywalczyli awans do Rio. Czy kluczem będzie szeroka kadra? To się okaże. Myślę, że ważniejsze, będzie po prostu dobre przygotowanie.
– Jak przebiegały przygotowania w Arłamowie i Spale? Wielu reprezentantów mówiło, że były to bardzo ciężkie, wyczerpujące obozy.
– Nie wiem jak to wyglądało w poprzednich latach w kadrze, ale dla mnie to rzeczywiście był jeden z najcięższych okresów podczas mojej przygody z siatkówką. Na hali i na siłowni spędzaliśmy setki godzin. Dostaliśmy mocno w kość, ale myślę, że to miało właśnie nas zahartować, przygotować na obciążenia, jakich doświadczymy w Japonii.
– Twój tata, Jarosław, też był siatkarzem. Jak odbiera sukcesy syna, który w tak młodym wieku już przebił jego osiągnięcia?
– Żartujemy, że teraz dzięki mnie parę osób przypomniało sobie o nim, że on też grał w siatkówkę. Tata mówi, że może się ogrzewać w cieple mojej sławy i wrócić na salony. Nie mówię, że ja bywam na salonach. Mam na myśli trybuny najlepszych hal w Polsce, gdzie może posiedzieć i pooglądać syna w akcji.
– Media też pewnie nie dają ci teraz spokoju. Bardziej cię to meczy, czy cieszy?
– Ani to, ani to. Kiedy dziennikarze do mnie dzwonią, zawsze chętnie porozmawiam. Ale nie jest tak, że chodzę po domu i krzyczę do dziewczyny: „Uwaga, zaraz będę udzielał wywiadu! Niech cała rodzina siada i słucha”.
– Trener Bednaruk stracił cię nie tylko w kadrze juniorów, ale też w klubie. Od nowego sezonu zamienisz AZS Politechnikę Warszawską na Czarnych Radom. Czemu akurat ten klub? Czym przekonał cię Raul Lozano?
– Stwierdziłem po prostu, że czas na zmianę. Trafię teraz pod ręce trenera, który – mam nadzieję – poprawi moją technikę, we wszystkich elementach i pozwoli po prostu być lepszym zawodnikiem. Finansowo oferta z Radomia też była jedną z najatrakcyjniejszych, ale pieniądze były na drugim planie. Najważniejszy jest rozwój.
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna