W środę głównym tematem w hiszpańskiej prasie jest niedoszły transfer Davida De Gei do Realu Madryt. Zdaniem lokalnych mediów hiszpański bramkarz zastanawia się nad swoją przyszłością i bierze pod uwagę przedłużenie kontraktu z Manchesterem United.
Ostatnie godziny okna transferowego przyniosły wiele nerwów w Madrycie i Manchesterze, a planowana transakcja ostatecznie nie doszła do skutku. W jedną stronę za 28 mln euro miał iść De Gea, w drugą – za 10 mln – Keylor Navas.
Oba kluby obwiniają siebie nawzajem. Real uważa, że nie otrzymał przed północą pełnej dokumentacji w sprawie Navasa, natomiast United twierdzą, że potwierdzenie transferu De Gei przyszło niemal pół godziny za późno.
Ostatecznie do przenosin nie doszło, a zdaniem "Marcy" bramkarz angielskiego klubu rozważa przedłużenie kontraktu, który wygasa z końcem sezonu.
Madrycki dziennik na okładce środkowego wydania umieścił zdjęcie Navasa i zatytułował je "Tutaj jestem ja". Jednocześnie gazeta zaznaczyła, że klub będzie chciał przeprosić Kostarykanina, którego był gotowi oddać.
Navas stał się ulubieńcem kibiców Królewskich, którzy już wcześniej prosili, by nie sprowadzać De Gei.
Inny stołeczny dziennik – "As" – napisał z kolei o "dwóch winowajcach i jednej ofierze". Oczywiście winą obarcza kluby, a za kozła ofiarnego uważa De Geę.
Katalońskie media śmieją się natomiast z nieudolności madrytczyków. "Nie tak, Florentino" – to tytuł środowego "Mundo Deportivo", który winą za zaistniałą sytuację obarcza Florentino Pereza, prezesa Realu.
Jeszcze dobitniej sprawę komentuje "Sport". Na okładce umieszczono zdjęcie De Gei i Navasa podpisując je: "ofiary partactwa". Ta gazeta odpowiedzialność rozdziela między oba kluby: Manchester i Real.
OKŁADKI ŚRODKOWYCH GAZET: