| Piłka nożna / Hiszpania

Klasowe trójki. Czy ich jeszcze pamiętasz?

Od lewej: Luis Suarez, Leo Messi i Neymar (fot. Getty)
Od lewej: Luis Suarez, Leo Messi i Neymar (fot. Getty)
Mary Kowalik

Niesamowita historia ubiegłego sezonu tworzyła się na naszych oczach, choć brzmi to dość banalnie. Jeśli w wyszukiwarkę wpiszecie "Tridente", "trio", "tercet", albo nawet "trio Messi-Henry-Eto'o" i tak pierwsze, co znajdziecie, to latynoskie MSN.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

MSN – bo to najlepsza na świecie kompozycja ataku, bo już przeszli do historii zdobywając 122 bramki w sezonie, bo uzupełniają się perfekcyjnie, bo poza boiskiem są podobno przyjaciółmi jakich mało. I gdybyśmy dokładniej przyjrzeli się samym liczbom, nie mówiąc o pięknie futbolu, które tworzą Messi, Neymar i Suarez, nie będziemy w stanie zaprzeczyć, że ta trójka stanowi coś niezwykłego i zarazem "śmiercionośnego".

Grubo ponad sto trafień to dopiero początek. 58 bramek Leo Messiego, 39 Neymara oraz 25 Luisa Suareza to spora liczba i jednocześnie rekord. W tyle został najskuteczniejszy dotąd tercet Realu Madryt (Cristiano Ronaldo, Gonzalo Higuain i Karim Benzema), który w sezonie 2011/12 strzelił 118 goli – Portugalczyk trafił 60 razy, Benzema 32, wicemistrz świata 26 razy.

To dość ciekawe, bo najlepszą bronią Realu miał być tercet BBC. Ten ma 97 goli we wszystkich rozgrywkach w sezonie 2013/14, a w ubiegłym jedynie trzy trafienia więcej. Katalońskie Tridente było zwyczajnie poza zasięgiem dla wszystkich bez wyjątku, a musimy uwzględnić, iż rok temu to Real miał jeden z najbardziej udanych okresów w historii – La Decima oraz dziewiętnasty Puchar Króla – podczas gdy ten sezon niewątpliwie wypadł o wiele słabiej.

Wracając do zabójczej trójki z Katalonii, warto wspomnieć, iż Luis Suarez miał przed sobą naprawdę ogromne wyzwanie na początku ubiegłego sezonu. Wiemy, iż bardzo długo marzył o grze w barwach Barcelony, lecz przez sankcję nie mógł zagrać wcześniej, niż w jesiennym Gran Derbi. A gdy już pozwolono mu dołączyć do drużyny, potrzebował trochę czasu, by stać się jej częścią – pierwszego gola strzelił w grudniu, w spotkaniu przeciwko Cordobie, a więc osiem kolejek po debiucie.

Radość zawodników Barcelony
Radość zawodników Barcelony

Liczba asyst naszego Tridente jest także imponująca. Przez ubiegły sezon Urugwajczyk miał aż 24 asysty, a zdobył bardzo podobną liczbę bramek. Leo Messi nie mógł zostawić tej sprawy bez swoich trzech groszy – podawał przy trafieniach 31 razy. Jedynie Neymar odstaje nieco od dwójki, asystując tylko jedenastokrotnie.

Bardzo ciekawym meczem, jeśli chodzi o bramki i asystentów, był mecz z Getafe CF 28 kwietnia tego roku. Barca bez najmniejszego problemu wygrała wówczas wynikiem 6:0. Cóż w tym takiego nadzwyczajnego? Biorąc pod uwagę siłę rywala, z całym szacunkiem dla niego, a także fakt, iż Barca właśnie rozpędzała się przed końcem sezonu, taki rezultat to właściwie nic nadzwyczajnego.

Przyjrzyjmy się jednak temu wynikowi dokładniej: Leo Messi otworzył wynik spotkania w 9. minucie, asystował zaś Luis Suarez. Kwadrans po nim wynik podwyższył Urugwajczyk, a asystę miał Messi, a to, co działo się później, najłatwiej nazwać goleadą – trzy minuty później za przyjaciółmi podążył Neymar i dopisał się na listę strzelców. Kto asystował? A, no Luis Suarez. Kilkadziesiąt sekund później Barca raz jeszcze podwyższyła prowadzenie – przypomniał o sobie El Maestro, umieścił piłkę w bramce po podaniu Neymara. Xavi też miał asystę, gdy do bramki trafiał ponownie Luis Suarez pod koniec pierwszej połowy. Druga partia i nie kto inny – Lionel Messi i jego druga bramka, przy asyście Luisa Suareza. Przypadek? A przecież to przykład zaledwie jednego meczu trio MSN.

Luis Suarez
Luis Suarez

Nie sądzę byśmy w najpiękniejszych snach spodziewali się czegoś takiego. Gdy Barcelona ściągnęła reprezentanta Urugwaju na Camp Nou, mogliśmy co najwyżej siedzieć z głową w chmurach i mieć nadzieję, że przeczucia nas nie zawiodą. Ufać, że trójka fantastycznych piłkarzy w jednym klubie, ba, w jednej linii na boisku, podbije nasze serca. Co więcej, pamiętamy, iż jesienią drużynie nie wiodło się najlepiej. Nikt jednak nie wiedział jeszcze, że martwiliśmy się niepotrzebnie.

Już w lutym Barca była jedynym hiszpańskim klubem wciąż walczącym w trzech najważniejszych rozgrywkach klubowych, a Tridente miało już ponad 60 trafień, co stanowiło mniej więcej dwie trzecie goli Barcelony i już wtedy okazało się, że średnio zdobywają więcej bramek, niż wielkie trio z sezonu 2008/09, składające się z Messiego, Henry'ego i Samuela Eto'o.

Na początku marca Leo, Neymar i Suarez przegonili także wspomniane madryckie BBC. Mówiąc o samej Primera Division górą byli napastnicy Barcy, choć różnice były małe. Po 26 kolejkach La Ligi trzech najlepszych atakujących Blaugrany i trójkę Królewskich dzieliła bramka. Różnica powiększała się, gdy sumowaliśmy trafienia również z Pucharu Króla i Ligi Mistrzów (Katalończycy strzelili do tamtego momentu 80 goli, a Gareth Bale z Karimem Benzemą i Cristiano Ronaldo mieli 72 trafienia). Wielkimi krokami zbliżało się też El Clasico, które stało się popisem południowoamerykańskiego tercetu.

W końcówce kwietnia, dokładnie wtedy, kiedy Barca zwyciężyła w opisanym wcześniej spotkaniu z Getafe, Tridente przekroczyło magiczną barierę stu bramek w sezonie. A to nadal nie był koniec ich wyczynów – na listę strzelców wpisywali się bowiem do końca sezonu, włącznie z europejskim finałem w Berlinie, gdzie o zwycięstwie zadecydowali Ivan Rakitic, Luis Suarez i Neymar jako strzelcy, ale również Leo Messi, który asystował. Cóż za niespodzianka...

Od lewej: Karim Benzema, Gareth Bale i Cristiano Ronaldo
Od lewej: Karim Benzema, Gareth Bale i Cristiano Ronaldo

To wszystko to historia, która pisała się na naszych oczach. Widząc trio MSN w akcji możemy zachwycać się w nieskończoność, możemy wzdychać i nazywać ich najlepszymi w historii futbolu, najlepszymi na świecie. Czasami zapominamy jednak, że Barca miała już w swoich szeregach nie mniejszych geniuszy, nie mówiąc o Europie. Bo tercet to nic nowego, świat widział to już wiele razy.

Właściwie każdego roku w zespole ze stolicy Katalonii da się wyróżnić trójkę, nawet sezon wcześniej, pomimo, że był jednym z najbardziej nieudanych w ostatnich latach. Co prawda trio, składające się z Leo Messiego, a także Alexisa Sancheza i Pedro, strzeliło w sezonie 2013/14 "zaledwie" nieznacznie ponad 80 goli. Bardzo istotne jest, że aktualne Tridente porównywalne jest z tymi, którzy zdążyli przejść już do historii.

Wspomniany tercet Messi-Eto'o-Henry to zestaw, z którym kojarzymy tak naprawdę najpiękniejsze wspomnienia związane z Barcą. To ciekawe, iż wicemistrz świata, a mistrz w swoim fachu Leo Messi dobrał się również z Ronaldinho w sezonie 2006/07, by razem z Samuelem Eto'o stanowić trzon drużyny. To nie było jednak to, czego Barca wówczas najbardziej potrzebowała – wtedy jeszcze największe sukcesy były przed nimi. Nie możemy stwierdzić wprawdzie, że się nie rozumieli, ponieważ widząc te nazwiska na myśl przychodzi nam jedyne słowo – "legendy".

Ta Wielka Trójka była częścią równie wielkiego dzieła, jakie stworzył Pep Guardiola w pierwszym sezonie kadencji. Tamta drużyna także wywalczyła Tryplet, a nawet więcej, bo sięgnęła również po Superpuchar Hiszpanii czy Klubowe Mistrzostwo Świata. A podobnie jak w ubiegłym sezonie ich początki współpracy z Guardiolą wcale nie były takie różowe.

Przypomnijmy, iż jeszcze sezon wcześniej tamto Tridente także należało do najskuteczniejszych strzelców Barcelony, ale ich wynik był o połowę mniejszy. Zarówno więc on, jak i Samuel Eto'o musieli zmienić styl gry na potrzeby nowego szkoleniowca. Klub opuścili: Ronaldinho, którego Xavi niegdyś utożsamiał z chodzącą radością, oraz Deco – a nikt nie wiedział, co to wszystko ma znaczyć i do czego dążył Pep Guardiola.

Thierry Henry (L) i Leo Messi
Thierry Henry (L) i Leo Messi

Jak to się zakończyło? No, między innymi wspomnianą potrójną koroną i bardzo pokaźną liczbą stu bramek w sezonie Henry'ego, Eto'o oraz Atomowej Pchły (którzy zdobyli kolejno 26, 36 i 38 bramek łącznie we wszystkich rozgrywkach), a przecież panowie pozostawili po sobie coś więcej, niż tylko liczby – bo ich futbol był po prostu magiczny, a dla rywali zabójczy. Warto wspomnieć o tym, iż żaden z nich nie ograniczał się jedynie do linii ataku, o czym świadczą chociażby kartki. Trio w sezonie 2008/09 miało ich więcej, niż defensywa FC Barcelony.

Jeśli pamiętacie erę Thierry'ego Henry i Eto'o, tym bardziej pamiętacie tercet MVP, który skadał się z Leo Messiego, Davida Villi i Pedro Rodrigueza, a wyróżniał się w sezonie 2010/11 bramkami i tak naprawdę poprowadził Barcę do czwartego zwycięstwa w Lidze Mistrzów (do bramki w finale Champions League trafiał właśnie Messi, Villa i Pedro). Ten sukces miał bardzo duże znaczenie, jeśli chodzi o klasę zespołu – wtedy Camp Nou opuścili wymienieni snajperzy, którzy tworzyli historię z Messim, z klubem pokłócił się również Zlatan Ibrahimović.

Ten z kolei jeszcze sezon wcześniej, wraz z Argentyńczykiem i Pedrito należał do trójki najbardziej bramkostrzelnych w drużynie, choć, suma sumarum, wychowankowie Barcy z Davidem Villą zdobyli siedem bramek więcej.

A jeśli cofniemy się w czasie jeszcze bardziej, jeśli dogłębniej zajrzymy do kart historii, to znajdziemy mnóstwo piłkarzy o wielkich nazwiskach, którzy jeszcze nie tak dawno dawali nie mniejszą radość kibicom. Ba, byli okrzykiwani najlepszymi na świecie. Starsi z nas bez wątpienia pamiętają czas, w którym najjaśniejszymi postaciami w Realu Madryt byli Ronaldo, Raul czy Zidane. To właśnie oni zdobyli dziewiąty puchar Ligi Mistrzów, po którym Królewscy tak długo walczyli o Decimę.

Ówcześni gracze byli bowiem naprawdę groźni. Ronaldo, a dokładniej Ronaldo Luiz Nazario de Lima, podbił serca kibiców już na początku przygody w stolicy Hiszpanii (2002 rok), debiutując dwiema bramkami. W tym samym sezonie Real zdobył również Puchar Interkontynentalny mając w składzie także Luisa Figo i Raula Gonzaleza. Rok później Krolewscy zgarnęli mistrzostwo Hiszpanii, a reprezentant Canarinhos z Raulem zdobyli razem 39 bramek w Primera División.

Od lewej: David Villa, Leo Messi i Pedro
Od lewej: David Villa, Leo Messi i Pedro

Warto wspomnieć też lata 90., szczególnie sezony 1992/93 i 1993/94, a z nich zaś dwóch przyjaciół z drużyny Johana Cruijffa. Wówczas na topie byli bowiem Christo Stoiczkow i Romario, którzy wspólnie z Michelem Laudrupem stanowili najskuteczniejszą linię ataku w lidze hiszpańskiej (najwięcej goli miał Brazylijczyk, w 1994 roku zdobywając 30 bramek, podczas gdy Stoiczkow miał ich 16). Z nimi w składzie Barca wygrała mistrzostwo Hiszpanii w sezonie 1992/93 i obroniła je rok później, sięgnęła po Superpuchar Hiszpanii, zwyciężyła w Pucharze Europy (wtedy jeszcze bez Romario), by dwa lata później znów dotrzeć do finału.

Pewnie niewielu pamięta innych magików w dosłownym tego słowa znaczeniu. W 1984 roku z Barcą pożegnał się człowiek z nazwiskiem, które zna każdy bez wyjątku, nawet jeśli nie wie o nim zbyt wiele. Będący weteranem Diego Maradona reprezentował klub kataloński przez dwa lata, by odejść do ligi włoskiej. I to tam właśnie mówi się o jego erze, bo o sile Napoli stanowił głównie Argentyńczyk. To, tak na marginesie, brzmi dość znajomo, prawda? Żarty na bok, w parze z Carecą, czasem również z Andreą Carnevale, Diego należał do tych, którzy pisali historię futbolu, począwszy od dwóch zwycięstw w lidze, a kończąc na Pucharze UEFA.

Koniecznie trzeba wspomnieć, iż El Diego nie zaczął najszczęśliwiej – jego debiutancki sezon to ten (1984/85), który Napoli ukończyło na ósmej pozycji. Później było już tylko z górki, szczególnie, gdy do Serie A przybył Antonio de Oliveira Filho, lub inaczej, wspomniany już Careca. Wielu mówiło, iż z Maradoną uzupełniali się fantastycznie, a ci bardziej złośliwi, iż jeden bez drugiego aż tyle by nie osiągnął. Gdy to tego duetu przyłączał się zaś Bruno Giordano, otrzymywaliśmy ponad 200 bramek w barwach Napoli i upragniony tytuł mistrza Serie A (choć Giordano odszedł z Napoli niedługo po zdobyciu tego mistrzostwa). Podpisano – tercet Ma-Gi-Ca, nie tak trudny do rozszyfrowania, jak by się mogło wydawać.

Gdybyśmy próbowali dokopać się jeszcze głębiej, bez problemu natrafilibyśmy jeszcze na trójkę mistrzów świata z 2002, do której należał wymieniany już Ronaldo i jego koledzy z reprezentacji Brazylii, lub też odkrylibyśmy potęgę Bayernu Monachium, która opierała się na trio Mueller – Hoeness – Torstensson z lat 70. Rzeczywiście, coraz bardziej archiwalne nazwiska, wciąż jednak bardzo dobrze znane. Młodsi kibice Barcy powinni pamiętać jeszcze Gerda Muellera, ponieważ nie tak dawno Messi pobił jego rekord w liczbie goli strzelonych w roku kalendarzowym. To jedynie potwierdza, że nasi wielcy wcale nie odstają od tych wielkich sprzed kilkudziesięciu lat.

Mary Kowalik

Tekst z sierpniowego numeru magazynu "Barca Flash"

Romario
Romario
(fot. Barca Flash)
(fot. Barca Flash)
Zobacz też
"Lewy" jednym z ostatnich. Trudne zadanie Barcelony
Robert Lewandowski jako jeden z ostatnich pojawił się w Barcelonie (fot. Getty/Mundo Deportivo).
nowe

"Lewy" jednym z ostatnich. Trudne zadanie Barcelony

| Piłka nożna / Hiszpania 
"Lewy" chce grać, ale Flick... ma inne plany
Robert Lewandowski (fot. Getty)

"Lewy" chce grać, ale Flick... ma inne plany

| Piłka nożna / Hiszpania 
Są nowe informacje ws. Szczęsnego. Wszystko jasne!
Wojciech Szczęsny przeżywa znakomite miesiące w Barcelonie (fot. Getty).
tylko u nas

Są nowe informacje ws. Szczęsnego. Wszystko jasne!

| Piłka nożna / Hiszpania 
Barcelona nadrobi zaległości w La Liga. Kiedy i o której mecz z Osasuną?
FC Barcelona – Osasuna na żywo w TVP. Kiedy i o której mecz Lewandowskiego i Szczęsnego w La Liga? (27.03.2025)

Barcelona nadrobi zaległości w La Liga. Kiedy i o której mecz z Osasuną?

| Piłka nożna / Hiszpania 
Kiedy kolejne mecze "Lewego" i Szczęsnego? Sprawdź terminarz
Kiedy mecze Roberta Lewandowskiego w FC Barcelona w sezonie 2024/25? [TERMINARZ]

Kiedy kolejne mecze "Lewego" i Szczęsnego? Sprawdź terminarz

| Piłka nożna / Hiszpania 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
16 marca 2025
15 marca 2025
14 marca 2025
Piłka nożna
Terminarz
jutro
Piłka nożna
29 marca 2025
30 marca 2025
Tabela
LaLiga
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
27
48
60
2
28
32
60
3
28
24
56
4
28
22
52
5
27
11
44
6
28
3
44
7
28
-6
40
8
28
0
39
9
28
0
37
10
28
-5
36
11
28
2
36
12
28
-5
35
13
28
-5
34
14
27
-6
33
15
27
-13
28
16
28
-15
28
17
28
-10
27
18
28
-17
27
19
28
-15
25
20
28
-45
16
Rozwiń
Najnowsze
"Lewy" jednym z ostatnich. Trudne zadanie Barcelony
nowe
"Lewy" jednym z ostatnich. Trudne zadanie Barcelony
| Piłka nożna / Hiszpania 
Robert Lewandowski jako jeden z ostatnich pojawił się w Barcelonie (fot. Getty/Mundo Deportivo).
Sochan nie pomógł. Wysoka porażka Spurs
Jeremy Sochan (fot. Getty)
Sochan nie pomógł. Wysoka porażka Spurs
| Koszykówka / NBA 
Były bramkarz klubów Ekstraklasy walczy o... króla strzelców!
Dawid Pietrzkiewicz i Mats Hummels (fot. PAP)
Były bramkarz klubów Ekstraklasy walczy o... króla strzelców!
foto1
Dominik Pasternak
Król strzelców MŚ broni Probierza. "Selekcjoner ma związane ręce"
Michał Probierz (fot. Getty Images)
tylko u nas
Król strzelców MŚ broni Probierza. "Selekcjoner ma związane ręce"
fot. TVP
Maciej Rafalski
Niesamowita seria GKS-u. Wyśrubowany rekord
Mateusz Kowalczyk (fot. Getty)
Niesamowita seria GKS-u. Wyśrubowany rekord
Wojciech Frączek
Wojciech Frączek
Była gwiazda Ekstraklasy na wylocie z klubu po... dwóch miesiącach!
Imad Rondić (fot. Getty)
Była gwiazda Ekstraklasy na wylocie z klubu po... dwóch miesiącach!
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Ostre słowa o przyszłości kadry. Zespół... nie chce się rozwijać
Marek Wasiluk skomentował postawę reprezentacji Polski U20 (fot. TVP Sport)
tylko u nas
Ostre słowa o przyszłości kadry. Zespół... nie chce się rozwijać
| Piłka nożna 
Do góry