Kolejny mecz, kolejna nerwowa końcówka. Bośnia i Hercegowina niespodziewanie pokonała po dogrywce Izrael 86:84 (16:29, 19:16, 25:15, 15:15, 11:9), odnosząc pierwsze zwycięstwo w tegorocznym EuroBaskecie. Bohaterem spotkania został Elmedin Kikanović, który dwukrotnie trafiał w ostatnich sekundach...
W grupie A dzień wielkich emocji. Najpierw Finowie pokonali Rosjan 81:79, a niedługo potem niespodziewane zwycięstwo nad Izraelem odnieśli grający "o wszystko" Bośniacy.
Mecz ten był niemal bliźniaczo podobny do tego, który z Bośniakami w sobotę rozegrali Polacy. Izraelczycy, tak jak biało-czerwoni, jeszcze w trzeciej kwarcie mieli kilkunastopunktową przewagę, którą ambitni gracze Dusko Ivanovicia stopniowo odrabiali.
W przeciwieństwie jednak do starcia z Marcinem Gortatem i spółką, tym razem ich wysiłki przyniosły wymierny efekt. Przesądziła o tym sama końcówka, która była istną grą nerwów. Ostatnie kilkadziesiąt sekund zdawało się dłużyć w nieskończoność – wszystko za sprawą kolejnych fauli, wymuszonych rzutów wolnych i istnej partii szachów, jaką rozgrywali obaj szkoleniowcy.
Na niecałe 5 sekund przed końcem piłkę z boku przy stanie 72:75 wybijali Bośniacy. Ta w dość niezwykły sposób dotarła do Elmedina Kikanovicia, który – pomimo asysty kilku obrońców – nie tylko pewnie ją chwycił, ale też wraz z końcową syreną zapewnił swojej drużynie remis celnym rzutem za trzy. To jednak nie wszystko. Pod koniec dogrywki, rozgrywanej "punkt za punkt", zrobiło się 84:84. Na zegarze 5,6 sekundy, piłka z boku dla Bośni... Alex Renfroe spróbował wejścia pod kosz, nie trafił, ale na tablicach najwyżej skakał niezawodny Kikanović, który ostatecznie pogrążył reprezentantów Izraela, zdobywając decydujące punkty.
Koszykarze Dusko Ivanovicia podtrzymali więc swoje szanse na awans do kolejnej fazy, a reprezentanci Izraela muszą jeszcze poczekać z otwieraniem szampanów...
Gospodarze na fali
W drugim meczu emocji było znacznie mniej. Faworyzowani gospodarze – Łotysze, problemy z Czechami mieli tylko w pierwszej połowie. Niezwykle aktywny był Jan Vesely (17 pkt), świetnie spisywał się Tomas Satoransky (22 pkt), ale obu w drugiej części gry reprezentanci Łotwy skutecznie odcięli prąd.
Zwyciężył kolektyw i solidna obrona. Koszykarze Ainarsa Bagatskisa nie pozwalali Czechom właściwie na nic, a sami konsekwentnie zdobywali kolejne punkty. Aż trzech zawodników zakończyło mecz z dwucyfrową zdobyczą – Janis Blums (12 pkt), Janis Strelnieks (11 pkt) i Kaspars Berzins (11 pkt), a Łotwa wygrała dość łatwo i pewnie 72:65.
88 - 76
Francja
82 - 69
Polska
91 - 96
Hiszpania
54 - 95
Francja
87 - 90
Polska
93 - 85
Włochy
107 - 96
Grecja
100 - 90
Finlandia
94 - 88
Czechy
86 - 94
Włochy
94 - 86
Chorwacja
86 - 94
Polska
102 - 94
Litwa
85 - 79
Czarnogóra
88 - 72
Belgia
86 - 87
Francja
96 - 69
Polska
88 - 77
Izrael
88 - 67
Holandia
56 - 90
Włochy
69 - 90
Grecja
90 - 85
Ukraina
71 - 106
Niemcy
82 - 88
Słowenia
87 - 70
Bośnia i Hercegowina
73 - 81
Czarnogóra
odwołany
Rosja
80 - 89
Belgia
69 - 72
Hiszpania
78 - 89
Serbia