Pomimo poniedziałkowej porażki z Bośnią i Hercegowiną, Izrael jest jedną z rewelacji mistrzostw Europy. Koszykarze Ereza Edelsteina zaczęli turniej od niespodziewanych wygranych z Rosją i Finlandią, a w środę spróbują utrudnić życie także Polakom. Czy mamy się czego obawiać?
Tuż przed mistrzostwami Europy kibice reprezentacji Izraela mogli czuć się mocno przygnębieni. Ich ulubieńcy wygrali zaledwie jeden z ośmiu sparingów, a z powodu kontuzji do Francji nie pojechało dwóch doświadczonych zawodników – Yotam Halperin (uraz pleców) i Guy Pnini (ścięgno Achillesa). Pomimo problemów, trener Erez Edelstein daleki był jednak od paniki. – EuroBasket rozpoczniemy z bilansem 0:0 – przypominał.
Siła w szybkości
– Odkąd żyję i oglądam koszykówkę, gra Izraela zawsze opierała się na kontrach, szybkim rozgrywaniu akcji i bieganiu – powtarza Edelstein za każdym razem, gdy kibice i eksperci zarzucają mu brak pomysłu na grę i chaos w ofensywie. I prosi o cierpliwość.
W meczach towarzyskich rzeczywiście wyglądało to nie najlepiej. Raziły nie tylko fatalne wyniki, ale też (lub przede wszystkim) styl. "Piłka do Casspiego i niech robi, co chce" – śmiali się przez łzy kibice na forach internetowych. Porażki z Chorwacją, Bośnią, Serbią, Macedonią i Ukrainą były jednak dla reprezentantów Izraela przede wszystkim cenną lekcją. – Zgrywamy się, potrzebujemy czasu. Nawet gdybyśmy wszystkie te spotkania wygrali, nie miałoby to żadnego znaczenia. W sparingach nie chodzi o dobre wyniki – upierał się Edelstein.
I pierwsze mecze EuroBasketu pokazały, że miał rację. Najpierw Rosjanie, a potem Finowie boleśnie przekonali się, że ambitni reprezentanci Izraela nie są i nie zamierzają być na francuskich parkietach chłopcami do bicia. Co więcej: mają ambicje i możliwości, by zadziwić koszykarską Europę.
"Biegać, biegać, biegać"
Wszystko dzięki nowoczesnemu stylowi gry, jaki prezentują od początku turnieju. Niczym aktualni mistrzowie NBA, Golden State Warriors, w ataku polegają przede wszystkim na nieustannej wymianie podań, cierpliwie "wyciągając" obrońców i szukając sobie możliwie najbardziej dogodnej pozycji do rzutu.
Owa płynność możliwa jest dzięki temu, że Edelstein ma w składzie co najmniej kilku graczy gotowych do zdobywania punktów z niemal każdej pozycji. Poza Omrim Casspim, występującym na co dzień w Sacramento Kings, są m.in. Gal Mekel (Crvena Zvezda Belgrad), Lior Eliyahu (Hapoel Jerozolima) czy Yogev Ohayon (Maccabi Tel Awiw) – wszyscy odpowiedzialni za zdecydowaną większość zdobywanych dotychczas przez Izrael punktów.
Co jednak kluczowe w kontekście opisu stylu ich gry, to fakt, że koszykarze Edelsteina to we Francji drugi najczęściej podający zespół – z 21,7 asysty na mecz ustępują tylko Grekom (22), wyprzedzając m.in. Hiszpanię (21) czy Litwę (19,7). Klasyczny "wysoki" w składzie jest właściwie tylko jeden – to naturalizowany Amerykanin D'or Fischer. Nade wszystko Izraelczycy stawiają bowiem na tzw. small ball (granie niskimi zawodnikami, wykorzystując ich talenty rzutowe i zmuszając podkoszowych drużyn przeciwnych do wychodzenia z pola trzech sekund), do bólu konsekwentnie realizując motto trenera: "biegać, biegać, biegać".
Taki styl niesie oczywiście pewne konsekwencje. W meczu z Rosją, do przerwy rywale trafiali aż 60 proc. rzutów spod kosza, bezlitośnie wykorzystując znaczną przewagę wzrostu. W przegranym starciu z Bośnią natomiast, bohaterem koszykarzy Dusko Ivanovicia był center Elmedin Kikanović, który w ostatniej sekundzie dogrywki zebrał piłkę na atakowanej tablicy i zapewnił rodakom zwycięstwo. Ale to jedynie wyjątki od reguły. Taki styl gry Izraelowi pasuje, czują się w nim dobrze i przed meczem z Polską nie powinniśmy spodziewać się w tej kwestii wielkich zmian. Na Mike'a Taylora i Marcina Gortata czeka niewątpliwie spore wyzwanie...
Nie tylko Casspi
Pomimo nacisku na grę zespołową i imponujący wręcz kolektyw, nikt nie ma wątpliwości, że liderem i największą gwiazdą zespołu jest 27-letni Omri Casspi. To dzięki jego wspaniałej grze Izrael przebił się przez eliminacje, to jego wspaniała gra sprawia, że dziś o koszykarzach Edelsteina mówi i pisze się ze sporym szacunkiem.
Casspi jest jak dotąd najlepszym strzelcem całego EuroBasketu. Rosji rzucił 21 punktów, Finlandii 10, a Bośni 29 – średnio ma ich więc dokładnie 20. Do tego zbiera (7,7 zbiórki na mecz) i podaje (4,0), w kluczowych momentach biorąc odpowiedzialność za losy spotkania. Ale sam nie poradziłby sobie na pewno. Cenne wsparcie oferuje mu inny gracz z doświadczeniem w NBA, jego rówieśnik – Gal Mekel. Mekel rzuca rzadziej, ale celniej (świetne 55,6 proc. skuteczności z gry), do tego częściej podaje (5 asyst na mecz) i zdecydowanie rzadziej traci piłkę (1,7). Duet ten wspomaga też 30-letni niski skrzydłowy Eliyahu, będący drugim najlepszym strzelcem drużyny (17,3 pkt).
Ważną postacią zespołu jest także 34-letni (najstarszy w zespole) center D'or Fischer. Amerykanin z izraelskim paszportem to jedyny zawodnik rotacji mierzący więcej niż 205 centymetrów (ma ich 211), zatem ciąży na nim odpowiedzialność za powstrzymywanie podkoszowych rywala. W środę będzie musiał walczyć z Gortatem...
Reasumując: pod wodzą Edelsteina Izrael stał się zespołem nieobliczalnym, szybkim i niezwykle groźnym. Za trzy rzucają stosunkowo rzadko, więc nie są uzależnieni od dyspozycji strzeleckiej jednego czy dwóch zawodników. Wymieniają nawet po kilkanaście podań w jednej akcji, cierpliwie kreując możliwie najczystsze rzuty. Nie boją się wchodzić pod kosz, zmuszając rywali do popełniania kolejnych przewinień. Nade wszystko uważać trzeba oczywiście na Casspiego, który – jeśli zajdzie taka konieczność – może seriami zdobywać punkty. Izraelczycy na pewno są jednak w naszym zasięgu.
88 - 76
Francja
82 - 69
Polska
91 - 96
Hiszpania
54 - 95
Francja
87 - 90
Polska
93 - 85
Włochy
107 - 96
Grecja
100 - 90
Finlandia
94 - 88
Czechy
86 - 94
Włochy
94 - 86
Chorwacja
86 - 94
Polska
102 - 94
Litwa
85 - 79
Czarnogóra
88 - 72
Belgia
86 - 87
Francja
96 - 69
Polska
88 - 77
Izrael
88 - 67
Holandia
56 - 90
Włochy
69 - 90
Grecja
90 - 85
Ukraina
71 - 106
Niemcy
82 - 88
Słowenia
87 - 70
Bośnia i Hercegowina
73 - 81
Czarnogóra
odwołany
Rosja
80 - 89
Belgia
69 - 72
Hiszpania
78 - 89
Serbia