Przejdź do pełnej wersji artykułu

Kotorowski: takiego meczu nie było

Krzysztof Kotorowski miał po meczu powody do zadowolenia (fot. PAP/Adam Ciereszko) Krzysztof Kotorowski miał po meczu powody do zadowolenia (fot. PAP/Adam Ciereszko)

Bramkarz Lecha Krzysztof Kotorowski, jako jedyny z poznańskich piłkarzy w środowy wieczór mógł opuścić boisko z podniesionym czołem. Jego gol i udana interwencja w 11. serii rzutów karnych, sprawiła, że Kolejorz awansował do trzeciej rundy kwalifikacyjnej LM.

Nikt ze zgromadzonych 13,5 tysiąca widzów nie spodziewał się takiego horroru na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Po wyjazdowym zwycięstwie nad Interem Baku 1:0, piłkarze Lecha Poznań przed własną publicznością mieli tylko przypieczętować awans.

Tymczasem Azerowie na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry odrobili straty i o awansie zadecydowały rzuty karne.

Kotorowski: zakończę ten horror


Dopiero jedenasta seria przyniosła rozstrzygnięcie, a bohaterem został bramkarz Kolejorza Krzysztof Kotorowski. Najpierw skutecznie „11” zamienił na bramkę, a potem obronił uderzenie golkipera Interu Giorgi Lomai. Poznaniacy wygrali serię jedenastek 9:8.

– Gdy patrzyłem, jak następni zawodnicy podchodzą do karnych, zdawałem sobie sprawę, że zaraz kolej na mnie. Pomyślałem sobie: „najpierw strzelę, a potem złapię piłkę i zakończę ten horror”. Nie mogę powiedzieć, że pewnie podszedłem do piłki, strzelam bardzo rzadko. Na szczęście udało się – mówił po spotkaniu Kotorowski.


Kotorowski: brakowało nam szczęścia

33-letni bramkarz mistrza Polski nie ukrywał, że liczył na awans w lepszym stylu. – Najważniejsze, że przeszliśmy dalej - to było naszym celem. Mieliśmy na początku kilka sytuacji, gdyby coś wpadło, na pewno gralibyśmy później dużo spokojniej. Inter musiałby wówczas strzelić dwie bramki. Piłka jednak nie chciała wpaść, Artur trafił w poprzeczkę, brakowało szczęścia. Ostatnio na Bułgarskiej takie rzeczy rzadko nam się zdarzały – przyznał bohater środowego wieczoru.

Kotorowskiego chwalili koledzy z zespołu. – Przyznaję, że jeszcze nie grałem w takim meczu, by cała drużyna wykonywała rzuty karne. Nerwy były ogromne. Trzeba Krzysiowi podziękować, że stanął na wysokości zadania i tak naprawdę tylko on może zaliczyć ten mecz do udanych – mówił Seweryn Gancarczyk.

Gancarczyk: daleko nie zajedziemy

Obrońca Lecha nie ukrywa, że w kolejnej rundzie przeciwko Sparcie Praga (pierwszy mecz 27 lipca w stolicy Czech), jego zespół będzie musiał zagrać znacznie lepiej.

– Nie ma się jednak co oszukiwać - takim stylem, taką grą daleko nie zajdziemy. I na pewno trzeba coś zrobić, pogadać, obejrzeć raz jeszcze ten mecz i wyłapać błędy. Musimy przede wszystkim lepiej zagrać taktycznie – dodał Gancarczyk.

Kotorowski sam też skutecznie wykonał rzut karny Kotorowski sam też skutecznie wykonał rzut karny
Źródło: PAP
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także