| Kolarstwo / Kolarstwo szosowe
Przedostatni etap Vuelta a Espana okazał się przełomowy dla Rafała Majki. Lider grupy Tinkoff-Saxo zaatakował, dzięki czemu awansował z czwartego na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Ostatni "etap przyjaźni" nie powinien nic zmienić i Polak będzie mógł cieszyć się z pierwszego podium w wielkim tourze. – To wielki dzień – przyznał Majka.
W sobotę Polak wyprzedził dotychczasowego lidera. Tom Dumoulin (Giant) nie wytrzymał tempa ostatniego górskiego etapu i został wyprzedzony przez aż pięciu zawodników. Majka na ostatnim podjeździe uciekał wspólnie z Kolumbijczykiem Nairo Quintaną (Movistar), nad którym w "generalce" miał 31 sekund przewagi.
Pochodzący z Zegartowic kolarz jechał świetnie i pojawiła się nawet szansa, że awansuje na drugą pozycję. Ostatecznie jednak nie zdołał zniwelować całej straty do Hiszpana Joaquima Rodrigueza (Katiusza), która teraz wynosi 12 s. Do nowego lidera – Fabio Aru (Astana) – w całym wyścigu Majka traci niespełna półtorej minuty.
– To wielki dzień! Udowodniłem, że jestem w stanie walczyć do samego końca! Tak naprawdę marzyłem o podium Vuelty od początku. Po czasówce trochę się podłamałem, ale potem dzięki wsparciu rodziny, drużyny i kibiców uwierzyłem we własne siły. Postanowiłem podjąć walkę i udało się – skomentował Majka na swojej stronie internetowej.
Nie zabrakło również podziękowań dla rodziny i kolegów z zespołu, wśród których świetnie pokazał się inny Polak – Paweł Poljański.
– Trzeba mieć marzenia i starać się je realizować. Dziękuję całej drużynie za pomoc podczas wyścigu, ten wynik to nasz wspólny sukces. Dziękuję też całej rodzinie, która jest ze mną w momentach sukcesu i porażek, a szczególnie mojej żonie Magdzie! Dziękuję również wszystkim kibicom, składaliście mi życzenia urodzinowe, w których życzyliście mi podium – musiałem zrealizować te życzenia – dodał Majka.
Po niedzielnym etapie przyjaźni 26-latek zacznie myśleć o ostatnim wyzwaniu obecnego sezonu: zaczynających się pod koniec września kolarskich mistrzostwach świata w Richmond.