| Kolarstwo / Kolarstwo szosowe
Rafał Majka zakończył wyścig Vuelta a Espana na trzecim miejscu. Zdaniem Zenona Jaskuły mógł być jednak jeszcze wyżej. – Gdyby nie słabszy występ w jeździe indywidualnej na czas, wyprzedziłby Joaquima Rodrigueza – uważa były czołowy polski kolarz.
W niedzielę Majka wyrównał jego osiągnięcie, wchodząc na podium wielkiego touru. W 1993 roku Jaskuła zajął trzecią lokatę w innym z trzech wielkich wyścigów – Tour de France. – Przed Vueltą obstawiałem, że pierwsza dziesiątka w klasyfikacji generalnej jest w zasięgu Majki, mimo że obsada była bardzo mocna: Chris Froome, Nairo Quintana i wielu innych znakomitych zawodników. Przez trzy tygodnie Rafał spisywał się bardzo dobrze. Nie wyszła mu tylko jazda indywidualna na czas. Spodziewałem się, że straci na tym etapie półtorej minuty do najlepszego, ale nie więcej. Tymczasem było prawie 2.40. Odejmijmy tę różnicę, a okaże się, że mógł zakończyć rywalizację jeszcze wyżej – powiedział Jaskuła.
Czasówka do poprawy
W klasyfikacji generalnej Majka stracił 1.09 do triumfującego Włocha Fabio Aru oraz tylko 12 sekund do Hiszpana Joaquima Rodrigueza. Sklasyfikowany na czwartej pozycji Kolumbijczyk Quintana, drugi w tegorocznym Tour de France, przegrał z Polakiem o 33 sekundy.
Jaskuła jest przekonany, że jeśli Majka poprawi jazdę indywidualną na czas, to za rok, dwa, a może trzy lata wskoczy na podium Tour de France czy Giro d'Italia. – Musi poprawić ten element. W tegorocznej Vuelcie zabrakło mu trochę szczęścia, a może wiary w odniesienie sukcesu. Jak się okazało, brzemienny w skutkach był etap przed czasówką wygrany przez Rodrigueza. Gdyby Majka nie stracił na nim tych kilkunastu sekund, byłby na koniec wyścigu przed Hiszpanem – ocenił.
"Może być jak Contador"
Srebrny medalista olimpijski w jeździe drużynowej z Seulu (1988) uważa, że wynik osiągnięty we Vuelcie może być dla Majki "trampoliną na przyszłość" i nie wyklucza, że już wkrótce kolarz z Zegartowic będzie równorzędnym z Alberto Contadorem liderem ekipy Tinkoff-Saxo.
– Contador schodzi już z drabiny, najlepsze lata ma chyba za sobą. Być może obaj będą razem startować w Giro czy Tour de France i każdy z nich będzie liderem. Pamiętam z moich czasów ekipę La Vie Claire, która miała nawet trzech liderów: Grega Lemonda, Bernarda Hinault i nieżyjącego już Laurenta Fignona. Wszyscy wygrywali Tour de France, a zdarzało się, że w jednym roku zajmowali dwa pierwsze miejsca. Może tak samo będzie Majką i Contadorem w Tinkoff-Saxo – zakończył Jaskuła.