16 września 2019 mija czternaście lat od tragicznej śmierci Arkadiusza Gołasia. Środkowy polskiej reprezentacji zginął w wypadku samochodowym koło Klagenfurtu jadąc do Włoch, gdzie miał rozpocząć grę we włoskim klubie Lube Banca Macerata. Znakomitego siatkarza wspominają koledzy z reprezentacji Polski – Mariusz Wlazły i Michał Winiarski.
– Śmierć Arkadiusza Gołasia to była jedna z największych tragedii w historii polskiej siatkówki...
Mariusz Wlazły: – Na pewno wszyscy się zgodzą, że Arek za szybko odszedł. Był siatkarzem, który miał u stóp wielką karierę, miał dalej grać w najlepszej lidze świata, ale niestety zginął w tragicznym wypadku. Nie jest to zbyt przyjemna data dla ludzi, którzy go znali, ale na pewno wspominamy go jako bardzo dobrego kolegę i bardzo dobrego siatkarza.
– Zdzisław Ambroziak użył takiego określania: "Arkadiusz Gołaś ma stratosferyczny zasięg", bo skakał w ataku na wysokość trzech metrów i siedemdziesięciu centymetrów. Z tego zapamiętali go kibice, z tego pamiętają go też siatkarze?
Mariusz Wlazły: – Na pewno doskakiwał tam gdzie nikt inny nie potrafił i patrzył z wysokości nieosiągalnej dla innych, więc to go charakteryzowało.
– Śmierć Arkadiusza Gołasia była szokiem dla całego środowiska siatkarskiego, a tym bardziej dla jego kolegów z klubu i reprezentacji.
Michał Winiarski: – Miałem przyjemność grać z Arkiem w jednym klubie przez trzy lata (w latach 2002 – 2004 obaj występowali w AZS Częstochowa - przyp. red.). Do dziś ciężko jest mi o tym rozmawiać, bo wszystko stało się tak nagle i dla nas było ogromnym szokiem. Myślę, że każdy kto znał Arka, po części nosi w sercu ten ból. Przy takich okazjach wszystko się uaktywnia, bo przypominają się tamte wydarzenia. Myślę, że Arek był kapitalnym zawodnikiem i fantastycznym człowiekiem.
Zdecydowanie za szybko od nas odszedł.
– W Japonii podczas mistrzostw świata miał miejsce symboliczny gest. Odbierając medale wszyscy stanęliście na podium w koszulkach z numerem szesnastym, z którym grał Arkadiusz Gołaś.
Michał Winiarski: – Pamiętam to jak dziś. Gdy udało nam się wejść do finału to powiedzieliśmy sobie, że bez względu na to jaki medal zdobędziemy, to na pewno dedykujemy go Arkowi. Oczywiście chcieliśmy, żeby to był złoty medal, ale nie wyszło. Myślę, że śmierć Arkadiusza Gołasia to była jedna z większych tragedii jeśli chodzi o polski sport drużynowy. Odszedł jeden z największych talentów i jeden z najlepszych środkowych świata i to jeszcze w tak młodym wieku, dlatego tym bardziej to zdarzenie się pamięta.
Arkadiusz Gołaś w chwili tragicznego wypadku miał 24 lata.
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna