{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Kataloński sport w urnie. Niepodległość i co dalej?

Walczące o separację Katalonii partie triumfowały w niedzielnych wyborach do regionalnego parlamentu. Duża w tym zasługa sportowców wspierających starania o odłączenie się od Hiszpanii. Reszta kraju zastanawia się jednak, jaki wpływ ewentualna niepodległość Katalonii może mieć na hiszpański sport. Najważniejsze pytanie brzmi: co z Barceloną?
Nigdzie indziej na świecie znani sportowcy nie angażują się tak mocno w życie polityczne jak w Katalonii. Najlepszy przykład: Marc Crosas. Wychowanek Barcelony gra obecnie w meksykańskim Cruz Azul. Nie mógł jednak zaniedbać swojego patriotycznego obowiązku. Wsiadł w samolot i oddał głos za niepodległością, a w międzyczasie przez cały dzień namawiał do tego samego 178 tysięcy swoich obserwujących na Twitterze.
Wieczorem zagłosował inny rodowity Katalończyk, Gerard Pique, który do lokalu wyborczego przyszedł z synem Milanem. Pique od lat głośno wspiera niepodległościowe ruchy w ojczyźnie, co zniechęciło do niego wielu kibiców z innych części Hiszpanii i prowadziło do wielu kontrowersji, zwłaszcza podczas zgrupowań kadry .
Piqué va a votar con su hijo Milan en hombros http://t.co/dGZr4oXAC0 #EleccionesCatalanas pic.twitter.com/m7xtd58YmI
— MARCA (@marca) wrzesień 27, 2015
Ale Pique nie jest jedyny. Przed wyborami poparcia zwycięskiemu ruchowi Razem dla Tak udzielili m.in. Carles Puyol, Xavi Hernandez, Johan Cruyff, Eric Abidal, prezes Barcelony Josep Maria Bartomeu, trener Evertonu Roberto Martinez, trener Bayernu Pep Guardiola, motocyklista Aleix Espargaro czy tenisista Alex Corretja. Wszyscy oni wsparli inicjatywę Guanyarem zrzeszającą proniepodległościowych sportowców z Katalonii. Guardiola wziął nawet udział w specjalnym nagraniu, w którym tłumaczył, dlaczego niepodległość dla Katalonii jest tak ważnym wyzwaniem.
Stanowiska w sprawie długo nie zabierał Luis Enrique, ale i on w niedzielę poszedł na wybory. Chwilę po oddaniu głosu napisał na Twitterze: "Dziś Katalonia decyduje o swojej przyszłości. Ja też oddałem swój głos. Niech żyje Katalonia!!!". Wpis jednak szybko skasowano.
GUANYAREM - Presentació de la campanya from Guanyarem on Vimeo.
Wybory wygrał wspomniany Ruch Razem dla Tak. W 135-osobowym regionalnym parlamencie zdobył 62 mandaty. Mniej niż się spodziewano, ale po dodaniu 10 mandatów prawdopodobnego koalicjanta – radykalnej parti CUP ugrupowania opowiadające się za separacją zdobędą potrzebną większość (47,86 proc.). Do 9 listopada mają stworzyć rząd, a w ciągu 18 miesięcy obiecują wywalczyć niepodległość dla regionu.
Co to może jednak oznaczać dla hiszpańskiego sportu? Katalonia jest przecież mocnym sportowo ośrodkiem. Stamtąd wywodzą się Pau Gasol (najlepszy hiszpański koszykarz, świeżo upieczony mistrz Europy), Marc Marquez (mistrz świata MotoGP) czy Mireia Belmonte (mistrzyni świata w pływaniu). Tam wreszcie siedzibę ma FC Barcelona – najlepszy obecnie klub nie tylko w Hiszpanii, ale w całej Europie.
#LaPortada 'Una ruina' pic.twitter.com/8XtWyyXzxx
— MARCA (@marca) wrzesień 21, 2015
"Una ruina. Prawdopodobny upadek hiszpańskiego sportu i futbolu" – tak "Marca" skomentowała z okładki możliwe odłączenie się Katalonii. Madrycki dziennik rozważa, co czeka ekstraklasę i reprezentację w razie separacji Katalonii. Czy Barcelona i drugi tamtejszy klub – Espanyol – będą zmuszone opuścić Primera Division? "Jeśli Hiszpania się rozpadnie, La Liga też" – ostrzegł na Twitterze prezes tamtejszej federacji piłkarskiej (LFP) Javier Tebas.
– Po odłączeniu się od kraju Barcelona stanie się klubem jak Ajax Amsterdam albo Celtic Glasgow. Będzie musiała radykalnie zmniejszyć swój budżet, bo straci wpływy z praw telewizyjnych. Nawet nie chcę myśleć gdzie będzie grała Barca jeśli "independencia" dojdzie do skutku – mówił w rozmowie z "Asem" hiszpański minister sportu Miguel Cardenal. – Wiem tylko, że w Katalonii politycy wykorzystują sport jako narzędzie – dodał.
Trudno wyobrazić sobie La Liga bez Barcy, ale przecież po odłączeniu się Katalonii będzie ona klubem formalnie z innego kraju. W dodatku spoza Unii Europejskiej. Gry poza Primera Division nie wyobraża sobie też prezes Espanyolu. – Nie możemy sobie na to pozwolić. Widzę Espanyol i Barcę tylko w hiszpańskiej ekstraklasie. Innej opcji nie ma – zapewnił Joan Collet, który... również jest za separacją.
Na razie Madryt w osobach Tebasa i Cardenala straszy wskazującym palcem. Katalonia odpowiada uniesionym kciukiem – bo taki jest symbol ruchu Guanyarem. Obie strony czekają – jedni z niepokojem, drudzy z niecierpliwością – na decyzje polityków. Sport pozostaje na drugim planie. Najgorsze, że nikt nie ma planu B.