Nikt już nie pamięta w Madrycie, że w letnim oknie transferowym z Realu odszedł legendarny "Święty" Iker Casillas, a w jego miejsce nie udało się ściągnąć Davida de Gei z Manchesteru United. Keylor Navas kolejnymi paradami ratuje punkty Królewskim, stając się bohaterem pierwszych stron hiszpańskich dzienników. Nie inaczej było po niedzielnych derbach z Atletico (1:1).
Kostarykański bramkarz już w pierwszej połowie meczu popisał się kapitalną interwencją po rzucie karnym egzekwowanym przez Antoine'a Griezmanna. – Bardzo pomogło mi, że oglądałem i nauczyłem się strzałów kilku graczy Atletico. Zawsze tak robię. Wśród nich był Griezmann, który uderzał tym razem i mogłem odgadnąć, że strzeli w moją lewą stronę – czytamy na stronie internetowej Navasa.
W samej końcówce już przy wyniku 1:1, raz jeszcze musiał się wykazać najwyższymi umiejętnościami, kiedy na bramkę Realu uderzał Jackson Martinez. – Takie akcje mogą pojawić się w każdym momencie. Tym razem wyszła na koniec, ale byłem uważny. Jestem bardzo szczęśliwy z obronionego karnego i z dobrych momentów w czasie meczu, ale nie czuję się wielką postacią. Chciałbym móc świętować tego karnego razem z wygraną, bo jesteśmy zwycięzcami i zawsze szukamy wygranej – stwierdził bramkarz Królewskich.
– Drużyna pokazała wielkie chęci na zwycięstwo. Wyszliśmy przekonani o możliwości wygranej i pokazywaliśmy to od początku. Wykonaliśmy wielki wysiłek, a gol rywala przyszedł, gdy pozostawało mało czasu, co nas bardzo boli, bo oznacza stratę dwóch punktów, które już mieliśmy. To był jednak klasyk, trudne spotkanie, więc ostatecznie ten punkt też jest ważny– podsumował spotkanie Navas.