– To była bolesna porażka, ale w sezonie było też wiele pozytywnych momentów – uznał trener siatkarzy Stephane Antiga po porażce ze Słowenią (2:3) w ćwierćfinale mistrzostw Europy. W styczniu Polaków czeka walka o awans na igrzyska w Rio. Możliwe, że do kadry wróci "stara gwardia".
Największy problem francuski szkoleniowiec widzi w tej chwili na pozycji rozgrywającego. – To jest bardzo ważna rola w zespole. Rozgrywający musi być precyzyjny. Musi tak wystawić piłkę atakującemu, by ten miał możliwość skończenia piłki. W tym elemencie nie ma stabilności – ocenił.
Właśnie dlatego możliwy jest powrót do kadry 38-letniego Pawła Zagumnego.
– Paweł ma doświadczenie, w zeszłym roku w mistrzostwach świata grał świetnie. I jeśli będzie zmotywowany, będzie w formie, to jest możliwe, że wróci – podkreślił Antiga.
Znaleźć chęci
To samo dotyczy Mariusza Wlazłego, czy Michała Winiarskiego.
– Nikogo nie będę namawiał na powrót. Oni sami muszą znaleźć w sobie motywację i chęci. Jeśli tak będzie, a do tego będą lepsi od innych zawodników, bardzo bym chciał, by zagrali w narodowych barwach. Selekcja teraz zaczyna się do nowa i każdy może znaleźć się w kadrze. Postaram się, by mieć w styczniu najlepszych siatkarzy na danych pozycjach – zapowiedział Antiga.
W ataku w tym sezonie występował Bartosz Kurek. To była dla niego nowa pozycja, bo dotychczas grał na przyjęciu. W ostatnim meczu ze Słowenią widać było jednak, że jest bardzo zmęczony, a jego skuteczność była słaba.
– Bartek pracował chyba najciężej ze wszystkich zawodników. Zmienił pozycję, a to nie jest łatwa sprawa. Bardzo szanuję to, co zrobił w tym sezonie. Zwłaszcza, że w zeszłym roku przecież nie był z kadrą do końca. On bardzo dużo w tym sezonie grał i był, jak wielu zawodników, zmęczony i fizycznie, i mentalnie – tłumaczył trener.
Zmęczenie materiału
Antiga długo przed mistrzostwami Europy zastanawiał się, czy wziąć do Bułgarii tych samych zawodników, którzy występowali w Pucharze Świata, rozegrali 11 meczów w 16 dni i zajęli trzecie miejsce, pierwsze niepremiowane awansem na igrzyska do Rio.
– Myślałem o tym, czy nie wziąć zawodników, którzy nie grali w Japonii. Podjąłem jednak decyzję, że pojedziemy w tym samym składzie. Oczywiście w Polsce jest wielu zawodników, którzy mają wielki potencjał i talent, ale uznałem, że już miesiąc nie trenują z kadrą. Są w klubach, a przygotowanie fizyczne jest wtedy całkowicie inne. Nie jest łatwo wrócić do kadry. Nie chciałem też robić nowej selekcji, zwłaszcza po wyczerpującym Pucharze Świata, bo taka sytuacja jest strasznie stresująca dla samych siatkarzy. Moim zdaniem nie było sensu jej znowu przeprowadzać. Tym bardziej, że atmosfera w kadrze nadal była dobra – podkreślił.
Antiga przypomniał, że ten sezon nie tylko był długi, ale też bardzo trudny. Musiał bowiem na nowo budować drużynę, a wielu zawodników nie ma doświadczenia w meczach o stawkę.
– Nasza drużyna jest młoda, nie ma dużo doświadczenia, tak samo jak ja jako trener. W kadrze są zawodnicy, którzy nie grali w wielu ważnych meczów. Dlatego właśnie dla nich każdy turniej jest istotny – zaznaczył.
Przypomniał, że ten sezon to nie tylko złe momenty, ale było także wiele pozytywnych.
– Może teraz jest je trudno znaleźć, ale przecież zmiana pozycji Kurka, świetna gra Rafała Buszka w Pucharze Świata, czy rozwój Mateusza Bieńka na pozycji środkowego. Nie było łatwo tworzyć zespołu bez Zagumnego, Winiarskiego czy Wlazłego. Do tego kłopoty zdrowotne miał Karol Kłos. Pamiętajmy o tym – podkreślił.
Dodatkowo każdy turniej wiązał się z walką z ogromną presją. Antiga zaznaczył, że najpierw wszyscy oczekiwali, iż wywalczą awans do Final Six Ligi Światowej, później była mordercza walka o przepustkę do Rio w Pucharze Świata i na koniec mistrzostwa Europy.
Celem igrzyska
– Trzeba wszystko przeanalizować i zobaczyć, co należy zrobić, by być lepszym w styczniu. Presja będzie pewnie jeszcze większa. Mam nadzieję, że te pięć meczów będzie udanych i znajdziemy się w trójce. Wtedy zachowamy szansę na awans z majowego turnieju w Tokio – wspomniał.
Antiga nie chce szukać usprawiedliwień, bo wie, że rok nie był taki, jak sam oczekiwał. Ale przypomniał, że w każdym turnieju zespół przegrywał minimalnie, o sukcesie lub porażce decydowały dwie ostatnie piłki.
– W zeszłym roku ta minimalna różnica była zawsze na naszą korzyść, teraz odwrotnie. Teraz właśnie musimy pracować nad tym, by te dwie ostatnie piłki należały do nas. Jesteśmy cały czas bardzo blisko światowej czołówki – podkreślił.
Polacy w czwartek grupami wracają do kraju. Nie udało się zarezerwować biletów dla całej drużyny w jednym samolocie. Teraz będą mieli kilka dni wolnego, a od 24 października ruszają rozgrywki PlusLigi.
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna