Andrzej Fonfara (28-3, 16 KO), gość specjalny "Sportowej Niedzieli", w rozmowie z Sebastianem Szczęsnym skomentował sobotnie zwycięstwo z Nathanem Cleverlym (29-3, 15 KO). Triumf w starciu z byłym mistrzem świata nie przyszedł Polakowi łatwo, a decydujące o końcowym wyniku okazały się ostatnie rundy. – Z upływem czasu ta walka zmieniła się w ringową wojnę – zauważył 27-latek.
– W pierwszych rundach przyjąłem kilka czystych ciosów na szczękę, ale dzięki temu wiedziałem, że rywal nie ma czym uderzyć. Mimo to Cleverly był bardzo szybki. W moim boksie za to była pewna monotonność, pojawiło się kilka przyspieszeń, ale te pierwsze rundy należały do Nathana, bo zadawałem zbyt mało kombinacji – komentował Fonfara.
Przełom przyszedł w siódmej rundzie, kiedy to kolejna seria ze strony Polaka przyczyniła się do złamania nosa Cleverly'ego. Zakrwawiony rywal w końcówce pojedynku opadł z sił, ale do końca walczył cios za cios.
– To była dla mnie dobra lekcja boksu. Te dwanaście rund pokazało, że potrafię bić dużo ciosów i wciąż być świeży w ringu – dodał "Polski Książę".
Piątkowa walka trwale zapisała się w historii boksu. Fonfara i Cleverly pobili aż trzy rekordy w liczbie zadanych ciosów w wadze półciężkiej. Obaj łącznie wyprowadzili łącznie aż 2524 uderzeń, z czego do celu doszło 936. Najwięcej było też tzw. mocnych ciosów – 705.
– Trzy ostatnie rundy to był prawdziwy finisz. Cały czas podkręcałem tempo i widziałem, że Cleverly jest zmęczony. Starałem się uderzać ciągle w okolice nosa i dalej go rozbijać. Daliśmy kibicom świetny pojedynek – stwierdził.
Triumf w starciu z byłym mistrzem świata federacji WBO i jednym z najwyżej notowanych obecnie zawodników wagi półciężkiej przybliża Polaka do kolejnej mistrzowskiej szansy.
– Jestem gotowy na drugą walkę z Adonisem Stevensonem. Myślę, że do tego starcia może niedługo dojść. On ma już swoje lata, ale w naszej kategorii jest wielu dobrych zawodników, którzy chcą jego tytułu – dodał Fonfara.
Obaj pięściarze już raz mieli okazję do skrzyżowania rękawic. W maju 2014 roku mistrz federacji WBC wygrał jednogłośnie na punkty, jednak Polak był dla niego wymagającym rywalem, a w jednej z rund posłał nawet Kanadyjczyka na deski. Do długo oczekiwanego rewanżu miałoby dojść na początku 2016 roku.