– Normalnie trenuję pięć godzin dziennie, a przed ważnymi zawodami nawet ponad osiem – powiedział Xu Xin, jeden z najlepszych obecnie tenisistów stołowych na świecie. Chińczyk od piątku grać będzie w turnieju World Tour w Warszawie.
Chińczycy wystąpią w Arenie Ursynów w najmocniejszym składzie. Zgłoszeni są wszyscy zawodnicy zajmujący od pierwszego do czwartego miejsca na liście światowej: mistrz globu Ma Long, Xu Xin, Fan Zhendong i mistrz olimpijski Zhang Jike.
– W kadrze Chin nie ma słabych, nie ma najlepszych, wszyscy gramy na podobnym poziomie, chyba, że ja jestem trochę... gorszy. W reprezentacji wszyscy jesteśmy jak jedna rodzina, trzymamy się razem – przyznał leworęczny Xu Xin, który wygrał zawody Pucharu Świata przed dwoma laty.
Jest jedynym pingpongistą z chińskiej elity, który gra uchwytem piórkowym. – Zacząłem trenować tenis stołowy mając pięć lat, a wybierał nas trener w szkole. Odkąd po raz pierwszy wziąłem rakietkę do ręki, chciałem zostać zawodowcem – dodał były lider rankingu światowego.
Chińczycy są faworytami warszawskich zawodów, a według ekspertów między sobą powinni podzielić miejsca na podium. – Nigdy w Europie nie było tak silnie obsadzonego turnieju. Zagra wszystkich 11 zawodniczek z czołówki rankingu oraz siedmiu z 10 wśród mężczyzn. To wydarzenie pod względem sportowym niespotykane. Od wielu lat obserwujemy dominację chińskiej szkoły tenisa stołowego. Ten kraj ma ogromny potencjał i jest bezsprzecznie światowym liderem – powiedział dyrektor biura PZTS Marek Przybyłowicz.
Z reprezentantów Polski największe szanse na sukces ma Wang Zeng Yi. W deblu zagra z Chorwatem Tanem Ruiwu. – Czuję, że jestem w dobrej formie. Bardzo ważny jest singiel, bowiem zdobyte punkty liczą się do rankingu olimpijskiego. W grze pojedynczej realne jest wejście do +16+, zaś w deblu chcemy powalczyć z Tanem o złoto, mimo że są Ma Long, Zhang Jike czy Xu Xin. Wygrywałem w Warszawie dwukrotnie debla z Luckiem Błaszczykiem, z Tanem zwyciężyliśmy w międzynarodowych mistrzostwach Niemiec, byliśmy mistrzami Europy – przypomniał "Wandżi".