W sobotę wielki finał Pucharu Świata w rugby. O główne trofeum powalczą w Londynie Australia i broniąca tytułu Nowa Zelandia. Oba zespoły staną przed szansą wywalczenia trzeciego triumfu w historii.
Dotychczas nikomu nie udało się wywalczyć Pucharu Świata więcej niż dwukrotnie. Wiadomo zatem, że przynajmniej ten rekord zostanie pobity. Dodatkowo reprezentacja Nowej Zelandii może zostać pierwszą w historii, której uda się obronić tytuł.
Wcześniej zespół "All Blacks" już dokonał czegoś, czym nikt wcześniej nie mógł się pochwalić: zwycięstwo w Londynie nad RPA w półfinale (20:18) było 13. z rzędu wygranym spotkaniem w PŚ.
Cztery lata temu Nowozelandczycy pokonali w finale PŚ Francję 8:7. Od tego czasu rozegrali 53 mecze, z których przegrali tylko trzy (w tym w sierpniu br. z Australią; była to ich jedyna przegrana w 2015), a dwa zremisowali.
Nowa Zelandia triumfowała jeszcze w 1987 roku, a w 1995 decydujący mecz przegrała po dogrywce z RPA 12:15.
W angielskim turnieju All Blacks prezentują się świetnie. W fazie grupowej praktycznie nikt nie nawiązał z nimi walki. Podobnie było w 1/4 finału, gdy rozbili Francuzów 62:13. Na wyżyny swoich umiejętności musieli wznieść się w półfinale z RPA, wygranym 20:18.
Przed sobotnim finałem trener "All Black" Steve Hansen podkreślił, że jego zespół zgodnie z wcześniejszymi założeniami robił postępy już w trakcie trwania Pucharu Świata. – Oba zespoły miały zupełnie inną drogę do finału. My mieliśmy ten luksus, że mogliśmy robić postępy i rozkręcać się w trakcie turnieju. Australia natomiast od pierwszego dnia zawodów musiała grać na swoim najwyższym poziomie. W sobotę to może mieć znaczenie – powiedział Hansen.
Doświadczony trener przyznał też, że zna receptę na odniesienie końcowego triumfu. – Mentalna wytrzymałość i kondycja fizyczna w połączeniu z umiejętnościami – to prosty klucz do wygrania meczu.
Australia mistrzostwo zdobywała natomiast w 1991 i 1999 roku. W sobotę w finale zagra po raz pierwszy od 2003 roku, kiedy ulegając Anglii 17:20 zmarnowała szansę na obronę tytułu.
Kangury w poprzedniej edycji zdobyły brązowy medal (w półfinale przegrały z Nową Zelandią 6:20), a w obecnej również grają bardzo dobrze. Odniosły komplet zwycięstw, choć przyszło im rywalizować w "grupie śmierci" z Walią i Anglią. W 1/4 finału po zaciętym boju pokonały Szkocję 35:34. W półfinale natomiast bez problemu wygrały z Argentyną 29:15.
– W minionym tygodniu mocno pracowaliśmy nad tymi elementami gry, które w większym lub mniejszym stopniu zawodziły w poprzednich meczach – przyznał Michael Cheika.
– Ciągle możemy dużo poprawić i zrobimy wszystko, żeby zrobić to w meczu przeciwko Nowej Zelandii. Nasi chłopcy cały czas uczą się jak najlepiej wykorzystywać każdą okazję do gry w drużynie narodowej i jestem pewny, że razem zrobimy wszystko, żeby w sobotę cała Australia była dumna ze swojej reprezentacji w rugby – zakończył Cheika.
W ostatnich czterech latach Nowa Zelandia grała z Australią 12 razy. Przegrała tylko raz.
Puchar Świata to najważniejszy międzynarodowy turniej w rugby, rozgrywany co cztery lata. Do walki o to trofeum najlepsze drużyny przystąpiły dopiero po raz ósmy. Impreza, która ma zaledwie 28-letnią historię, już teraz jest trzecią – po piłkarskich mistrzostwach świata oraz igrzyskach olimpijskich – jeśli chodzi o liczbę widzów przed telewizorami. 46 meczów, które odbyły się w obecnej edycji, na żywo obejrzało ponad 2,3 mln widzów.
Spotkanie finałowe na stadionie Twickenham w Londynie rozpocznie się w sobotę o godzinie 17 czasu polskiego.