Nie było sensacji w walce wieczoru podczas gali w Kazaniu. Mariusz Wach (31-2) przegrał przez techniczny nokaut w 12. rundzie z Rosjaninem Aleksandrem Powietkinem (30-1). Stawką był status pretendenta do tytułu mistrza świata WBC.
Pas należy obecnie do niepokonanego na zawodowych ringach Deontaya Wildera (35-0). Podczas konwencji World Boxing Council w Chinach poinformowano, że za pół roku Powietkin będzie boksował z Amerykaninem. Plany mógł pokrzyżować mu Wach, który nie był jednak wysoko notowany przez ekspertów i bukmacherów.
Dla niego była to pierwsza poważna walka od porażki z Władimirem Kliczką (63-3) i dyskwalifikacji za zażywanie niedozwolonych środków. Od początku warunki dyktował Powietkin, "zasypując" Polaka dużą liczbą ciosów. Jednak ten, znany z twardej szczęki, dobrze trzymał się na nogach. Od czasu do czasu potrafił też skontrować, tak jak w piątej rundzie, którą rywal zakończył z rozciętym łukiem brwiowym.
Ale dominacja Powietkina rosła z rundy na rundę. Pojedyncze ciosy "Wikinga" nie mogły zmienić obrazu tej walki. Zachęcany przez swój narożnik Wach wiedział, że uratować może go tylko nokaut. To jednak Rosjanin był bliżej powalenia na deski 35-letniego Polaka. W ostatniej, dwunastej rundzie, mocny prosty kompletnie zamroczył Wacha. Wówczas sędzia przerwał walkę.
Wcześniej Eduard Trojanowski odebrał Argentyńczykowi Cesarowi Rene Cuency tytuł bokserskiego mistrza świata federacji IBF w wadze junior półśredniej. Rosjanin wygrał przed czasem. W szóstej rundzie doszło do sporej kontrowersji. Obaj pięściarze przewrócili się, a po krótkiej przerwie Cuenca nie zdecydował się na kontynuowanie pojedynku. Na ringu zapanował chaos, ale arbiter konfrontacji już nie wznowił.
35-letni Trojanowski jest niepokonany na zawodowych ringach, do tej pory pokonał 23 rywali, w tym m.in. Macieja Zegana. Rok młodszy Argentyńczyk ma 48 zwycięstw i dwie porażki.
Na tej samej gali sensacyjną przegraną zanotował słynący z atomowych ciosów inny Rosjanin Dmitrij Kudriaszow. Do tej pory triumfował on we wszystkich 23 pojedynkach przed czasem, za co dostał przydomek "Król nokautu". Tymczasem w środę już w drugiej rundzie sędzia przerwał jego walkę o pas WBC w kategorii junior ciężkiej z mieszkającym w USA Nigeryjczykiem Olanrewaju Durodolą (22-2).
Tuż przed walką Powietkin – Wach w ringu pojawił się Denis Lebiediew (28-2). Rosjanin obronił tytuł mistrza świata kategorii junior ciężkiej federacji WBA. Sędzia w ósmej rundzie postanowił zakończyć pojedynek, po tym jak Lateef Kayode przyjął od rywala całą serię mocnych ciosów. Była to pierwsza porażka Nigeryjczyka na zawodowym ringu.