12 lis 2015 | Piłka nożna / Reprezentacja

Przyjaciele i rywale. Islandia nie taka anonimowa

Radosław Przybysz

Sightorsson, Bjarnason, Sigurdsson i drugi Sigurdsson... Choć na pierwszy rzut oka nazwiska najlepszych islandzkich piłkarzy mogą się wydawać anonimowe, to reprezentanci Polski w ostatnich miesiącach mieli z nimi styczność. Niektórych znają nawet bardzo dobrze. Przyjrzyjmy się więc bliżej tym znajomościom.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Przyjaciółki i rywalki – w Polsce pokazywano kiedyś taką meksykańską telenowelę. Co ma ona wspólnego z piątkowym meczem z Islandią? Tylko tyle, że niektórzy z Islandczyków to przyjaciele polskich piłkarzy, a inni są lub byli ich rywalami. Porzućmy już meksykańskie konotacje i skupmy się na rywalach. Na kogo w piątek trzeba będzie najbardziej uważać?

Mistrz stałych fragmentów

Największą gwiazdą kadry Larsa Lagerbaecka jest Gylfi Sigurdsson. To jedyny zawodnik, który w wycenie portalu Transfermarkt.de przed sześcioma zerami ma dwucyfrową liczbę. 26-letni środkowy pomocnik jest wart 11 milionów euro, choć Holendrzy stwierdziliby pewnie, że to mocno zaniżona kwota. W dwóch meczach z nimi strzelił wszystkie trzy gole dla Islandii (2:0 i 1:0) i mocno przyczynił się do odpadnięcia Oranje w eliminacjach. W sumie 10 spotkaniach zdobył sześć bramek i zaliczył trzy asysty.

– Jego największy plus to strzały z dalszej odległości. Z prawej czy z lewej nogi, z piłki stojącej czy będącej w ruchu – dla niego to żadna różnica – powiedział portalowi Łączynaspiłka.pl Łukasz Fabiański. Nasz bramkarz numer jeden dobrze zna Sigurdssona ze wspólnych występów w Swansea. Gylfi przyznaje, że pod względem efektywności przy stałych fragmentach Islandia należy dziś do najlepszych w Europie – dodał Fabiański. To głównie zasługa Sigurdssona, który po treningach w Swansea długo trenuje stałe fragmenty i strzały z dystansu, a pomaga mu w tym właśnie polski bramkarz. Czasami rywalizują ze sobą, tak jak na tym wideo.

Oprócz Sigurdssona jeszcze tylko jeden Islandczyk gra w jednym klubie z reprezentantem Polski. To wyceniany na pięć milionów euro Ragnar... Sigrudsson (zbieżność nazwisk przypadkowa), który jest klubowym kolegą Artura Jędrzejczyka z FK Krasnodar. – Nie rozmawialiśmy o piątkowym spotkaniu. Wiem, że wielu Islandczyków imponuje warunkami fizycznymi – mówił "Jędza" na konferencji prasowej. Jego słowa potwierdza asystent Adama Nawałki, Bogdan Zając. – Siedmiu z nich ma po 185 cm wzrostu. Mądrze to wykorzystują. Nie rozgrywają piłki od tyłu, tylko od razu starają się ją szybko przenieść do przodu i tam szukają swoich szans. Są groźni przy stałych fragmentach, bezlitośnie wykorzystują błędy rywali – analizował grę Islandii Zając.

Gylfi Sigurdsson (fot. Getty)

Lekcja od Milika

Omówiliśmy przyjaciół, teraz czas na rywali. Jednego z nich dobrze pamięta Karol Linetty z Lecha Poznań. Kolejorz w tym sezonie już trzy razy mierzył się z FC Basel. W dwóch z tych spotkań gole strzelał Birkir Bjarnason – ściągnięty latem z włokiej Pescary prawy pomocnik. Długowłosy Islandczyk robi w Szwajcarii furorę, a i w eliminacjach spisywał się bez zarzutu. W klubie gra na prawej pomocy albo w środku, za to w kadrze pełni rolę lewoskrzydłowego.

Islandia gra nieco zapomnianym już w Europie systemem 4-4-2. W eliminacjach dwójkę napastników tworzyli zwykle Jon Dadi Bodvarsson (1 gol w 9 meczach) i Kolbeinn Sightorsson (3 gole w 10 meczach). Tego drugiego dobrze zna Arkadiusz Milik. Gdy Polak w 2014 roku trafił do Ajaksu Amsterdam, Sightorsson był tam podstawową "dziewiątką". Początkowo Frank De Boer upierał się jeszcze przy Islandczyku w pierwszym składzie, ale z czasem Milik wyleczył go z marzeń o grze w pierwszym składzie.

FC Basel – Lech 1:0: gol Bjarnasona

FC Basel – Lech 1:0: gol Bjarnasona

Niedoszły biało-czerwony

Dziś Sightorsson jest napastnikiem francuskiego Nantes. Trafił tam za trzy miliony euro, ale na razie zawodzi. W 10 meczach w Ligue 1 strzelił tylko jednego gola. Ze snajperskiego kryzysu od dwóch sezonów nie może się też wydostać Alfred Finnbogasson. Napastnik, który przez dwa lata w Holandii strzelił ponad 60 goli, w Realu Sociedad San Sebastian zawiódł na całej linii, a teraz próbuje się odbudować w Olympiakosie Pireus. Idzie mu to jednak na tyle słabo, że w całych eliminacjach rozegrał tylko 99 minut.

Wymienieni powyżej "przyjaciele i rywale" Polaków to największe gwiazdy Islandii, do których zaliczyć można jeszcze kapitana Arona Gunnarssona z Cardiff City. Lars Lagerbaeck nie lubi rotować składem i zwykle stawia na "żelazną jedenastkę", ale zapowiadał, że w piątkowym meczu chce przetestować zmienników. Dlatego tych najlepszych możemy w ogóle nie zobaczyć w akcji.

Co ciekawe, sam Lagerbaeck był wymieniany wśród kandydatów do objęcia polskiej kadry po Waldemarze Fornaliku. Ostatecznie jednak Zbigniew Boniek zdecydował się na Adama Nawałkę i dziś na pewno nie żałuję. Selekcjoner Islandczyków zapowiada jednak, że po Euro 2016 prawdopodobnie opuści wyspę gejzerów i będzie czekał na propozycje. Oby w PZPN-ie nie mieli powodów, by po mistrzostwach Europy znowu się nim zainteresować.