O co chodzi w nowych przepisach? Delegatka FIS wyjaśnia

Według delegatki technicznej Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) Agnieszki Baczkowskiej nowe przepisy nie powinny sprawić skoczkom specjalnych problemów.

Innowacyjne rozwiązania zostały po raz pierwszy zastosowane na początku lipca podczas zawodów Letniego Pucharu Kontynentalnego w słoweńskim Kranju. Testowane też były m.in. w całym cyklu Letniej Grand Prix. Zdaniem Baczkowskiej to właśnie daje pewność, że startujący w sezonie zimowym skoczkowie nie powinni mieć większych problemów.

Wśród wprowadzonych zmian jest m.in. przedsezonowy pomiar wysokości ciała oraz wysokości krocza, który za pomocą specjalnego urządzenia jest obecnie wykonywany jednocześnie. – Wcześniej niektórzy w trakcie pomiaru wzrostu wyciągali się maksymalnie do góry, a w momencie pomiaru krocza obniżali sylwetkę. To powodowało zniżenie kroku w kombinezonie i w efekcie zwiększanie jego powierzchni nośnej. To nie było oczywiście oszustwo, a jedynie wykorzystanie luk w przepisach. Równoczesny pomiar wzrostu i wysokości krocza całkowicie to uniemożliwia – wyjaśniła Baczkowska, która zajmuje się kontrolą sprzętu.


Dawniej mierzyliśmy ją przy 20-centymetrowym rozstawie, jeżeli chodzi o wzrost, i 30-centymetrowym przy określeniu wysokości krocza. Stosowane obecnie 40 cm powoduje, że u większości zawodników o 2-3 cm obniża się wysokości ciała, co m.in. przekłada się na długość nart. Wszyscy zawodnicy mierzeni są więc od nowa, a ich dane wprowadzone do systemu" - poinformowała.

Kolejna zmiana to obowiązek używania przez skoczków rękawic narciarskich. Wcześniej ich stosowanie było tylko zalecane. Także bielizna zakładana bezpośrednio pod kombinezon musi spełniać pewne wymogi, czyli ma być opięta i nie może przekraczać rozmiaru ciała. Rękawy natomiast powinny kończyć się przed łokciem.

Zmienione zostały również procedury kontroli podczas zawodów. Poprzednio wysokość kroku mierzona była – i to losowo – dopiero po oddaniu skoku. Teraz sprawdzana będzie u wszystkich zawodników tuż przed samym startem za pomocą specjalnego urządzenia ustawionego 2-3 schodki powyżej belki.

– Zawodnik podchodzi do kontroli niemal całkowicie, jeśli chodzi o ubiór, przygotowany do skoku. Nie musi mieć np. założonych na oczy gogli czy dopiętych zamków w kombinezonie. Jeżeli jednak zmierzona u niego wysokość krocza nie odpowiada wprowadzonym wcześniej do systemu wartościom, nie zostaje on dopuszczony do startu – podkreśliła.

Po pozytywnym przejściu weryfikacji skoczek nie może już poprawiać kombinezonu czy też specjalistycznych wkładek w butach. – Nie jest już wtedy możliwe takie dotykanie kombinezonu, które sugeruje jego naciąganie. Dozwolone jest dopięcie zamków, jednak trzeba to zrobić w sposób płynny, aby czynność ta nie wskazywała np. chęci wydłużenia rękawów. Za taką próbę zawodnik może być zdyskwalifikowany – przypomniała kontrolerka sprzętu.

Jedynym odstępstwem jest moment, gdy np. z powodu wiatru, start jest opóźniony. – Wtedy można porozpinać i rozluźnić kombinezon lub elementy butów, ale przed zajęciem miejsca na belce taki zawodnik musi przejść ponowną kontrolę – wspomniała Baczkowska.

Dodała, że za kontrolę podczas zawodów odpowiadać będą wyznaczeni przedstawiciele komitetu organizacyjnego, którzy zostali wcześniej przeszkoleni przez specjalistów FIS.

Zmian obawiają się jednak ci skoczkowie, którzy w okresie letnim nie mieli zbyt wiele okazji do nabrania nowych przyzwyczajeń. Jednym z nich jest Jakub Kot (AZS Zakopane), który zakończył poprzedni sezon złotym medalem w konkursie drużynowym mistrzostw kraju w Zakopanem.

– Nawyki, które ma każdy z nas, mogą być trudne do opanowania. Staram się podczas treningu wewnętrznie kontrolować, żeby nie było przykrej niespodzianki podczas startu, ale łatwo na pewno nie jest i nie będzie. Gdy czeka się kilka minut na skok, kombinezon i buty stają się niewygodne. Gdy do tego dojdą emocje i zimno, to trudno będzie się opanować i nie poprawić jakiegoś np. uwierającego zagięcia materiału – wyraził obawę starszy z braci Kotów.

Cykl Pucharu Świata rozpocznie się w sobotę w niemieckim Klingenthal, a zakończyć 20 marca 2016 w Planicy.