Przejdź do pełnej wersji artykułu

Koncert Barcelony. Real bezradny w Klasyku

Sergi Roberto i Andres Iniesta (fot. Getty Images)

W Madrycie znów zapachniało "manitą". W 231. El Clasico Real przegrał na Santiago Bernabeu z Barceloną aż 0:4 (0:2), potwierdzając, że Królewscy daleki jest od optymalnej formy. Kolejny świetny mecz rozegrali Luis Suarez i Neymar.

PRZECZYTAJ RELACJĘ "MINUTA PO MINUCIE" Z TEGO SPOTKANIA

Już dawno El Clasico nie było tak jednostronnym widowiskiem. Barcelona szybko przejęła kontrolę nad spotkaniem, nie lękając się wysokiego pressingu gospodarzy. Katalończycy zdominowali szczególnie środek pola, gdzie Rafael Benitez postawił na trzech piłkarzy z inklinacjami ofensywnymi, sadzając na ławce dobrze spisującego się w tym sezonie Casemiro. I to był błąd, co obnażył już w 11. minucie Sergi Roberto. Wychowanek Barcelony bez trudu przedarł się w okolice pola karnego Realu, dostrzegł wbiegającego Luisa Suareza i obsłużył go doskonałym prostopadłym podaniem. Urugwajczyk strzelił z pierwszej piłki i dał swojej drużynie prowadzenie.

Bramka nieco uspokoiła wysokie tempo meczu. Wciąż jednak przeważali goście, którzy cierpliwie wymieniali kolejne podania, nie pozwalając Realowi na rozwinięcie skrzydeł.

Jeszcze przed przerwą ustawienie zawiodło Królewskich po raz drugi. Nieudaną pułapkę ofsajdową założył Sergio Ramos, który pozwolił Andresowi Inieście znaleźć podaniem Neymara. Sam na sam z Keylorem Navasem, Brazylijczyk kopnął piłkę pod nogami Kostarykanina, dając Barcelonie dwubramkowe prowadzenie.

Chwilę później mogło być 3:0, ale piłkę — po świetnej akcji Neymara — z linii bramkowej wybił Marcelo. Niedługo później sędzia zakończył pierwszą połowę.

Luis Suarez (fot. Getty Images)

W drugiej części spotkania skok jakości w grze Realu widoczny był tylko na początku, przez kilka minut. Dobrą szansę miał James Rodriguez, ale jego strzał z 20 metrów obronił Claudio Bravo.

W 53. minucie Iniesta odebrał nadzieję Królewskim. Reprezentant Hiszpanii wymienił podania z Neymarem, wbiegł w pole karne i mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Navasa po raz trzeci. Wynik na 4:0 kwadrans przed końcem ustalił Luis Suarez.

Real próbował, Real chciał, ale gdy tylko piłkarze z Madrytu mieli dobrą okazję do zdobycia bramki, na ich drodze stawał Claudio Bravo. Chilijski bramkarz sprawiał tego dnia wrażenie niepokonanego, zatrzymując strzały Varane'a, Ronaldo czy Benzemy. W dużej mierze dzięki niemu Katalończycy kończyli ten mecz z czystym kontem.

Kibice Realu stadion opuszczali już kilka minut przed końcowym gwizdkiem. Może to i dobrze — nie widzieli skandalicznego zachowania Isco, który w akcie bezradności kopnął Neymara w kolano, za co sędzia słusznie wyrzucił go z boiska. Barcelona wygrała 4:0, a nad Santiago Bernabeu wróciły demony z czasów, gdy trenerem Katalończyków był jeszcze Pep Guardiola.

Gerard Pique i Karim Benzema (fot. Getty Images)
Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także