Choć Zinedine Zidane typowany jest przez media na następcę Rafy Beniteza, to on sam "nie czuje się jeszcze gotowy", by objąć pierwszą drużynę. – Wciąż czegoś mi brakuje – przyznał "Zizou" po meczu prowadzonych przez siebie rezerw.
Dzień po bolesnej porażce Realu 0:4 z Barceloną swój ligowy mecz w Segunda Division B grała Castilla, czyli prowadzony przez Zidane'a zespół rezerw. Wbrew zwyczajowi nie pojawił się na nim Florentino Perez. Było za to wielu dziennikarzy, którzy chcieli usłyszeć, czy Francuz chce przejąć pierwszą drużynę z rąk Beniteza.
– Wysłucham tylko pytań związanych z Castillą – zastrzegł Zidane na konferencji prasowej po zremisowanym 0:0 spotkaniu z Barakaldo. Mimo wszystko, dziennikarz "El Pais" spytał go, czy widzi się niedługo na ławce pierwszej drużyny. Przecież Francuz wcześniej uczył się już od Jose Mourinho i Carlo Ancelottiego.
– Na razie Benitez jest trenerem seniorów, a ja rezerw i dobrze mi z tym – zapewnił z uśmiechem. – Pod koniec poprzedniego sezonu czułem, że wciąż brakuje mi czegoś, by być dobrym trenerem na wyższym poziomie rozgrywek. Nadal to czuję i dopóki nie uzupełnię tych braków, nie opuszczę Castilli. Jestem uparty. Poza tym, nadal chcę pracować z tymi chłopcami – zapewnił.
– Pracuję powoli, nigdzie się nie spieszę. Cieszę się dniem dzisiejszym i nie martwię tym, co będzie w przyszłości. Przede mną jeszcze wiele nauki – powtórzył. Czy byłby jednak równie zdecydowany gdyby dostał oficjalną propozycję od Pereza? Być może niedługo sam będzie mógł się przekonać.