Na początku poprzedniego sezonu Real Madryt był niedościgniony dla innych zespołów Primera Division. Teraz tę samą ścieżką podąża Barcelona. Jej trener, Luis Enrique, nie martwi się jednak, że jego piłkarze zwolnią tempo. – Jesteśmy przygotowani na długą kampanię – wyjaśnił.
Pod koniec 2014 roku Real ustanowił rekord w liczbie kolejnych zwycięstw (22), wliczając w to wszystkie rozgrywki. Sezon zakończył jednak bez trofeum, a trener Carlo Ancelotti stracił pracę. Mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla oraz Puchar Mistrzów powędrowały natomiast do stolicy Katalonii.
Ostatni tydzień to prawdziwy pokaz siły Blaugrany. Najpierw wygrała 4:0 z Realem w El Clasico. Kilka dni później rozgromiła w Champions League Romę aż 6:1. W sobotę zmierzy się z Realem Sociedad i każdy inny wynik, niż jej zwycięstwo, będzie wielką niespodzianką. Mimo to niektórzy obawiają się, że to szczyt formy Katalończyków, który przyszedł zbyt szybko.
– Nigdy się o to nie martwiłem – uspokoił dziennikarzy Enrique. – Celem jest gra na najwyższym poziomie przez całe rozgrywki. Tytuły zdobywa się przecież na samym końcu. Przed nami jeszcze dwie trzecie sezonu. Teraz gramy dobrze, co bardzo cieszy. Ale to dopiero początek – dodał.
Od stycznia, kiedy to przestanie obowiązywać zakaz transferowy nałożony na klub, Hiszpan będzie mógł skorzystać z dwóch nowych, już wcześniej sprowadzonych graczy: Aleiksa Vidala i Ardy Turana. Zdaniem mediów Barcelona spróbuje również pozyskać Nolito – rewelacyjnie spisującego się skrzydłowego Celty Vigo.
– Kiedy otworzy się okno transferowe, rozważymy wszystkie możliwości. Zawsze byłem zwolennikiem dużej rywalizacji w drużynie, a temu służą kolejne wzmocnienia – przyznał szkoleniowiec.