{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Fury jak Ali. Przekonał niedowiarków w ringu
Tyson Fury (25-0, 18 KO) zszokował bokserski świat. 28 listopada 2015 roku przerwał trwającą od ponad dekady dominację Władimira Kliczki (64-4, 53 KO), trwale zapisując się w historii sportu. Wiele faktów związanych z sensacyjnym zwycięstwem brytyjskiego olbrzyma przypomina sytuację wkraczającego na salony Muhammada Alego.
W 1964 roku słynny Amerykanin zadziwił świat jeszcze przed wejściem do ringu. Z konferencji prasowych przed starciem z niekwestionowanym mistrzem Sonnym Listonem zrobił niespotykane wcześniej przedstawienia. Twierdził, że idzie "bić się z niedźwiedziem" i porywał fanów rymowanymi wierszykami. Wszystko po to, aby wyprowadzić przeciwnika z równowagi.
Jak się okazało, taktyka przyniosła nadspodziewane efekty. Liston od pierwszego gongu rzucił się do chaotycznych ataków, a pretendent – korzystając ze swojej nadzwyczajnej zwinności – skutecznie ich unikał. Po sześciu rundach wyrównanego pojedynku, w którym Ali (jeszcze jako Cassius Clay) z każdą chwilą udowadniał swoją wyższość, urzędujący mistrz nie wyszedł do siódmego starcia. Po raz pierwszy od 1919 roku czempion przegrał w taki sposób.
– Spójrzcie na mnie! Nie mam choćby śladu. Nie wiem jak mogliście myśleć, że nie jestem tu faworytem. Jestem na to zbyt wielki. Pokłońcie się mistrzowi! – krzyczał na konferencji prasowej po walce do niedowierzających dziennikarzy.
Fury z kolei na jednej z konferencji pojawił się przebrany za Batmana i stoczył fikcyjną walkę z Robinem, odgrażając się Kliczce. W internecie zamieścił też film, na którym rozbija arbuza... głową, przekonując, że podobnie będzie wyglądać po walce twarz mistrza.
– Robił wszystko, by mnie uniknąć. Gdybym nie był obowiązkowym pretendentem, to nigdy nie wszedłby ze mną do ringu. Moje zachowanie? Robię to, czego on nie potrafił zrobić przez całą karierę. Daję ludziom emocje i tak samo będzie w walce. Wspomnicie moje słowa: pokonam Władimira i będę mistrzem świata – przekonywał Fury.
Skazani na ścięcie
Clay mistrzowską szansę dostał niespełna cztery lata po przejściu na zawodowstwo. Po dziewiętnastu zwycięstwach z rzędu spotkał się w ringu z mocno bijącym Sonnym Listonem, ówczesnym dominatorem królewskiej kategorii.
– Clay nie walczy tak, jak powinien bokser o jego posturze. Bardzo często nie trafia. To dziwadło, jest pięściarzem z wagi koguciej, który waży ponad 200 funtów – pisał przed walką znany dziennikarz sportowy Jimmy Cannon. Podobnie jak niemal wszyscy znawcy wieszczył pyskatemu 22-latkowi tęgie manto.
Fury'emu również przepowiadano porażkę. Nawet panel ekspertów stacji Sky Sports, złożony z wybitnych brytyjskich pięściarzy, był dla rodaka bezlitosny. Żaden z nich nie dawał mu szans. Pięciu widziało jego porażkę na punkty, a jeden przewidywał, że przegra przed czasem w drugiej części pojedynku.
– Fury będzie robił co tylko może, pewnie spróbuje nawet bić poniżej pasa. Wszystko po to, aby wciągnąć Władimira w prawdziwą ringową wojnę, ale to będzie za mało i mistrz wygra na punkty – przewidywał Carl Froch, były mistrz świata kategorii superśredniej.
Na tym podobieństwa między Alim a Furym wcale się nie kończą. Droga obu pięściarzy do mistrzowskiej szansy przebiegała w niemal identyczny sposób. Obaj walcząc o tytuł nie byli faworytami nie bez przyczyny. Musieli stanąć naprzeciwko uznanych czempionów, których dominacja w wadze ciężkiej nie podlegała dyskusji.
Mieli też w bokserskich życiorysach drobne wpadki. Clay nie uchodził za pięściarza wybitnie odpornego na ciosy. Na deski padał w walkach z Sonnym Banksem (10-2) i Henrym Cooperem (27-8), jednak w obu przypadkach potrafił przezwyciężyć kryzys i wygrać przed czasem.
Brytyjczyk z matą zapoznawał się także dwa razy. Raz po ciosie szerzej nieznanego Nevena Pajkicia (16-0), a w 2013 roku był w opałach po bombie Steve'a Cunninghama (25-5), byłego mistrza świata... kategorii junior ciężkiej. I to właśnie po tym pojedynku do Fury'ego przylgnęła łatka pięściarza o "szklanej szczęce".
Mistrzowskie warunki
I on, i Ali nie byli postrzegani jako "puncherzy", czyli mocno bijący pięściarze. Do ich głównych atutów między linami należały szybkość i warunki fizyczne. Obaj byli wyżsi niż rywale w walkach o pas i wygrali dzięki perfekcyjnemu zrealizowaniu planu taktycznego. Liston w pewnym momencie po prostu zrezygnował, a Kliczce przytrafiło się coś jeszcze gorszego. Chwilami był po prostu ośmieszany i w żadnym momencie nie potrafił dobrać się do rywala. Stracił wszystkie atuty, doprowadzając najmniejszą liczbę ciosów w historii swoich mistrzowskich pojedynków.
– Może znać i 57 języków, ale nie robi to na mnie wrażenia. To świetny atleta, ale jego repertuar jest ograniczony. Lewy prosty, prawy, raz, dwa i do tyłu – to wszystko co robi w ringu, ale na mnie to będzie za mało. Nie studiowałem jego porażek, bo zdarzyły się dawno. Dzisiejszy Kliczko jest zupełnie innym pięściarzem. Kiedyś szedł w ringu na wymiany, dziś boksuje bezpiecznie, boi się otworzyć. Doprowadził do perfekcji styl, w którym tak naprawdę unikał walki – powiedział Fury w twarz rywalowi w zapowiadającym pojedynek programie "The Gloves Are Off".
– Nie będę szukał jednego ciosu, a ich kumulacji. Nie boję się otwarcie mówić o mojej taktyce, bo on i tak nie będzie na mnie gotowy. Może oglądać każdy z moich pojedynków wiele razy, a ja wychodząc do ringu i tak pokażę coś nowego. Możesz mi nie wierzyć, ale mam nad tobą przewagę w szybkości i zwinności – dodał ówczesny pretendent.
Czas pokazał, że potwierdziło się niemal wszystko, co wtedy przepowiadał. Niemal, bo mimo wszystko nie zdołał powalić na deski Kliczki, ale i bez tego odniósł niezwykle przekonujące zwycięstwo.
Pozbawić kontroli
W tym programie padły też inne kluczowe słowa, które potwierdziły się ze zdumiewającą precyzją. Fury przekonywał, że Kliczko "musi mieć wszystko pod kontrolą", a kiedy traci możliwość decydowania, to zaczyna się gubić. Rzeczywiście: już w dniu walki pojawiły się informacje, że obóz pretendenta rozważa... zrezygnowanie z pojedynku. Wszystko przez zbyt miękki ring, który zdaniem opiekunów Brytyjczyka miał celowo pozbawić ich pięściarza atutu szybkości. Po protestach usunięto jedną warstwę gąbki.
Przyzwyczajony do dyktowania warunków Ukrainiec musiał zmierzyć się z jeszcze jednym problemem. Obóz Fury'ego zaprotestował także wtedy, gdy okazało się, że ręce mistrza przed włożeniem w rękawice zostały oklejone bez nadzoru kogoś z otoczenia pretendenta. Cały proces musiał zostać powtórzony, co zdarzyło się Kliczce po raz pierwszy od 2004 roku, gdy... został znokautowany przez Lamona Brewstera (29-2). Trudno uwierzyć, że tym razem był to przypadek.
Skumulowanie różnych czynników w połączeniu z bezbłędną taktyką przyczyniło się do tego, że mistrz w ringu był bezradny jak nigdy. Dobitnie potwierdzają to statystyki. Fury doprowadził do celu 86 z 371 ciosów (23 proc.). Kliczko z kolei trafił... 52 razy na 213 prób (23 proc.). Te dane muszą szokować, bo w długiej karierze ukraińskiego mistrza zdarzały się walki, w których ponad 50 celnych ciosów zadawał... w jednej rundzie. Dla porównania: w starciu z Mariuszem Wachem młodszy z braci zadał łącznie 274 celne uderzenia. To tylko potwierdza, jak wielkiej sztuki dokonał w sobotę Fury, który potrafił pozbawić czempiona wszystkich atutów.
Co dalej?
Na konferencji prasowej poobijany Kliczko wyglądał – podobnie jak w ringu – na człowieka zmęczonego życiem. Rozcięcia pojawiły się po obu stronach jego twarzy, a deklaracje o dążeniu do rewanżu nie brzmiały naturalnie. W kontrakcie zawarto taką klauzulę i wszystko wskazuje na to, że Ukrainiec zamierza z niej skorzystać.
Największą zagadką będzie postawa Fury'ego w najbliższych tygodniach. Jeśli chce naprawdę podążać ścieżką Alego, to w ślad za zdobytym trofeum muszą pójść zmiany w mentalności. Nie jest tajemnicą, że podejście Brytyjczyka do sportu pozostawia sporo do życzenia. Obóz przez mistrzowskim pojedynkiem rozpoczynał ważąc blisko 140 kilogramów! Do dnia walki zdążył jednak zrzucić ich blisko trzydzieści, wnosząc na ring 112 kg.
W kategorii ciężkiej dominują atleci. Kliczko, Anthony Joshua, Bryant Jennings czy mistrz świata federacji WBC Deontay Wilder to tylko kilka przykładów. Brytyjczyk może skończyć jak Riddick Bowe, który w okresie między walkami również przybierał na wadze, przez co szybko wypadł ze światowej czołówki.
W świecie Fury'ego wszystko jest możliwe, ale wielkie pieniądze gubiły już zawodników, którzy wydawali się bardziej poukładani niż nowy mistrz. Według brytyjskich mediów za walkę z Kliczką zarobił ponad 4 milionów funtów, a za rewanż może zainkasować ponad dwa razy tyle. W zawodowym boksie to w chwili obecnej kwoty wręcz kosmiczne.
– Będę szczery: nie sądzę, że w ringu pokazałem chociaż 65 proc. moich możliwości. To był słaby występ z mojej strony. I chociaż wystarczył do zdobycia tytułu i pokonania człowieka, który dominował w tej wadze od ponad dziesięciu lat, to nie pokazałem wszystkiego – stwierdził w swoim stylu po walce nowy mistrz. Jak donoszą brytyjskie media, pierwszym zakupem dumnego z cygańskich korzeni Fury'ego był... nowy wóz, który po odrestaurowaniu ma zostać jego tymczasowym mieszkaniem.
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart