{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Anglia wreszcie zobaczyła "szalonego Kloppa"
Nie musieli długo czekać dziennikarze i kibice w Premier League żeby zobaczyć "najlepszą" wersję Juergena Kloppa. Niemiecki szkoleniowiec Liverpoolu wreszcie eksplodował podczas niedzielnego meczu Liverpoolu z West Bromwich Albion (2:2).
Była 78. minuta, a The Reds tylko co stracili gola na 1:2 po trafieniu Jonasa Olssona. Craig Gardner nieszczęśliwie sfaulował w środku pola Dejana Lovrena, a na kolanie piłkarza The Reds pojawiła się krew. Arbiter spotkania nie pokazał nawet żółtej kartki i wtedy swoje "show" zaczął Juergen Klopp. Niemiec wpadł w absolutny szał, z którego znany był na stadionach Bundesligi. Adresatem "furii" był trener gości Tony Pulis.
Tuż po meczu, kiedy emocje już nieco opadły trener Liverpoolu już ostygł i nieco inaczej tłumaczył całą sytuację na konferencji prasowej. – Rozmawiałem już z nim i nie wyglądał aż tak źle. Dobrze widziałem całe zajście i mogło skończyć się o wiele gorzej – tonował sytuację.
W mediach społecznościowych pojawiły się także docinki pod adresem Kloppa po ekspresyjnej radości po golu na 2:2 (96. minuta Origi) i świętowaniu z kibicami i piłkarzami remisu ze średniakiem Premier League. Niemiecki trener miał na ten temat odmienne zdanie – Czasami punkt wywalczony w takich okolicznościach znaczy dużo więcej. Wiem, że każdy chciałby zwycięstwa patrząc na tabelę ale z punktu widzenia rozwoju drużyny stało się coś ważnego – zapewniał po meczu.