Real Madryt – Rayo Vallecano 10:2. Cztery gole Bale'a

Rayo zaczęło spotkanie w charakterystycznym dla siebie stylu. Wiedząc, że gra w obronie kuleje, Paco Jemez nakazał swoim piłkarzom od początku... zaatakować rywala. I przez jakiś czas wydawało się, że ta taktyka przyniesie oczekiwany efekt. Choć to Real otworzył wynik golem Danilo, to po 12 minutach goście prowadzili 2:1, a gospodarze byli w szoku.

Misterny plan runął

Wszystko odmieniła czerwona kartka dla Tito za brutalny faul na Tonim Kroosie. Real "poczuł krew" i w 25. minucie wyrównał. Tym razem Danilo podawał, a pierwszego gola strzelił ten, który asystował przy trafieniu na 1:0 – Gareth Bale.

Trzy minuty później sytuacja gości ze złej zmieniła się w tragiczną. Raul Baena faulował w polu karnym i ujrzał drugą żółtą kartkę. Rzut karny wykorzystał Cristiano Ronaldo, a Rayo do końca meczu musiało grać w dziewiątkę. Jeszcze przed przerwą Bale wyprowadził Królewskich na prowadzenie.

Pierwszy raz od 55 lat

Piłkarze Jemeza mieliby problemy z bronieniem się przed atakami Los Blancos w jedenastu, a co dopiero w dziewięciu. Po zmianie stron gospodarze bezlitośnie wykorzystali liczebną przewagę. Kolejne gole strzelali: Karim Benzema, Ronaldo, Bale (trzeciego i czwartego) i znowu Benzema (drugiego i trzeciego).

W sumie w meczu, w którym padło aż 12 goli, tercet BBC strzelił 11 z nich. Najlepiej zagrali ci, którzy są w tym sezonie najmocniej krytykowani – Bale i Danilo – ale trzeba też docenić Jamesa Rodrigueza, który zaliczył aż trzy asysty. Jest pierwszym piłkarzem Realu, któremu udał się ten wyczyn od 2012 roku (wtedy dokonał tego Mesut Oezil). Z kolei 10 goli strzelonych przez jeden zespół zanotowano ostatnio w La Liga w 1960 roku. Wtedy też był to Real.