Czy nadal ma w domu słoik z orzechami w czekoladzie, dlaczego woli "Człowieka w ogniu" od "Gwiezdnych Wojen" i czy żona zawsze czeka na niego w domu z obiadem... W świątecznym wywiadzie, którego udzielił Jackowi Kurowskiemu, Robert Lewandowski opowiedział o życiu gwiazdy futbolu poza boiskiem i światłami kamer.
Życie prywatne znanych sportowców zawsze interesuje kibiców, dlatego wiele pytań, które Jacek Kurowski zadał w imieniu internautów, dotyczyło właśnie tego, jakim człowiekiem, a nie jakim piłkarzem jest Robert Lewandowski. Kapitan polskiej kadry zapewnił jednak, że nie ma z tym problemu.
– Sława mi nie ciąży. Żyję sobie spokojnie. Nawet po pięciu bramkach w dziewięć minut nie przeczytałem o tym żadnego artykułu. Niezależnie czy piszą o mnie dobrze czy źle, wolę mieć "czystą głowę". Dzięki temu łatwiej mi dać z siebie to, co najlepsze w następnym meczu – wyznał "Lewy".
Z drugiej strony, dodał, że chroni swoją prywatność i "pokazuje na zewnątrz tylko to, co chce".
– Wiele osób prosi mnie o mnóstwo rzeczy. Mogę przepraszać, że nie zawsze odpisuję czy oddzwaniam. Ale czas odpoczynku u piłkarza też jest bardzo ważny. Ludzie muszą zrozumieć, że tak funkcjonuję i wszystko musi być poukładane – wytłumaczył.
Zdarza się jednak, że kibice nie potrafią się odpowiednio zachować. – Byłem kiedyś w restauracji, miałem usta pełne jedzenia, a tu podchodzi do mnie człowiek prosząc o wspólne zdjęcie. A przecież byłem w trakcie posiłku z Anią czy z kimś z rodziny. Taka osoba powinna poczekać przynajmniej aż będę wychodził, a nie tłumaczyć mi, że ona za pięć minut musi wyjść, dlatego potrzebuje zdjęcia już teraz. Przykro mi, ale w takiej sytuacji, to ona musi się dostosować, bo chyba nie wypada przeszkadzać komuś w trakcie posiłku z kimś bliskim – wspominał Lewandowski.
Chociaż zwykle napastnik Bayernu nie musi jeść na mieście, bo – jak przyznał – "Ania zawsze czeka z obiadem". – Mamy to wszystko tak ułożone, że nasze wyjazdy zwykle się pokrywają. Od początku gdy się poznaliśmy tak to wyglądało.
Czy życie na świeczniku, stała obecność na pierwszych stronach gazet nie męczy jego żony? – Czasami sami dowiadujemy się z zewnątrz o pewnych rzeczach z naszego życia. My jednak tego nie śledzimy. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie ma sensu się tym przejmować. Czy to coś zmieni? Jeżeli nie są to jakieś wymyślone rzeczy, to nie mamy nic przeciwko. Dla innych ludzi to też praca. Generalnie wszystko, co się dzieje, zostawiamy z boku i staramy się zachować dystans – wyjaśnił.
Co w wolnym czasie? Najchętniej gry planszowe, ale Lewandowski lubi też pograć na konsoli albo obejrzeć dobry film. Najlepiej z Denzelem Washingtonem. – Rozczaruję niektórych, ale nie jestem i nigdy nie byłem fanem "Gwiezdnych Wojen". Nigdy nie oczekiwałem z niecierpliwością na ten film. Najbardziej lubię filmy sensacyjne i thrillery. Mój ulubiony film to "Człowiek w ogniu". Pod koniec jest taki fragment, że emocje buzują i nawet łezka zakręci się w oku. (...) A jeśli chodzi o gry, to wolę Call of Duty – wyznał.
Końcówka roku to dla piłkarzy Bundesligi okres roztrenowania i urlopów spędzanych w rodzinnym gronie. "Lewy" przyznał, że z niecierpliwością wyczekuje tego czasu, w którym może do woli "nagadać się" z każdym z bliskich. Wbrew polskiemu zwyczajowi, w święta nie objada się jednak do granic możliwości. Nawet stojące w domu orzeszki w czekoladzie "zostają tylko dla gości".
– Odzwyczaiłem się od "folgowania sobie", gdy mam wolne. Już mnie do tego nie ciągnie. Kiedyś mogłem zjeść mnóstwo słodyczy i nic mi nie było. Gdybym dzisiaj zjadł kawałek słodkiego batona, to już bym się czuł nie za dobrze. Nie mam żadnej diety, to po prostu styl życia, który wchodzi w krew – zapewnił dawny fan słodkości, a dziś amator zdrowego żywienia.