Po ośmiu meczach bez zwycięstwa, piłkarze i kibice Manchesteru United wreszcie mogą cieszyć się z wygranej. W swoim pierwszym meczu w 2016 roku Czerwone Diabły pokonały 2:1 Swansea. Broniący dostępu do bramki gości Łukasz Fabiański był bezradny przy obydwu golach, ale w ostatniej akcji meczu... sam mógł jednego strzelić.
Będącym "na cenzurowanym" gospodarzom to zwycięstwo było bardzo potrzebne, ale od początku wiadomo było, że Swansea łatwo nie będzie strzelić gola. W trzech poprzednich kolejkach Premier League Fabiański zachowywał czyste konto.
W pierwszej połowie zespół United przeważał, że dobrze zorganizowana obrona rywali nie pozwoliła na stworzenie choć jednej klarownej okazji do zdobycia bramki. Reprezentanta Polski próbowali pokonać Juan Mata oraz dwukrotnie Wayne Rooney, ale Fabiański bardzo pewnie interweniował na linii.
Po zmianie stron Czerwone Diabły wreszcie dopięły swego. W 48. minucie aktywny w całym meczu Ashley Young dośrodkował prosto na głowę Anthony'ego Martiala, a Francuz mocnym strzałem pokonał polskiego bramkarza.
Podrażnione Swansea szukało swoich szans na wyrównanie. W 64. minucie bliski gola był Andre Ayew, po którego główce piłka trafiła w słupek. Bardziej precyzyjny był w 70. Gylfi Sigurdsson. Islandczyk idealnie przyłożył głowę do dośrodkowywanej piłki i precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza MU.
Gospodarze odpowiedzieli osiem minut później. Tym razem Martial wystąpił w roli asystenta, a jego podanie na gola pięknym strzałem piętą zamienił Rooney.
Rywale do końca walczyli o punkt. W doliczonym czasie David de Gea z najwyższym trudem obronił strzał z dystansu Ashleya Williamsa, a w ostatniej akcji meczu swoją szansę miał... Fabiański. Polski bramkarz pobiegł w pole karne rywali, gdzie sięgnął piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego, ale po jego strzale ta przeleciała dosłownie kilkanaście centymetrów od słupka.
Po 20 kolejkach Premier League United awansowali na piąte miejsce (mogą je stracić po niedzielnym meczu Crystal Palace z Chelsea), a Swansea pozostaje na 17. pozycji, tuż nad strefą spadkową.