Drużyna Los Angeles Clippers pokonała w środowym meczu na wyjeździe Portland Trail Blazers 109:98, odnosząc siódme z rzędu zwycięstwo w koszykarskiej lidze NBA. Porażki doznał natomiast zespół Marcina Gortata – Washington Wizards.
Clippers grali bez wciąż kontuzjowanego Blake'a Griffina, ale jego partnerzy radzą sobie na parkiecie bardzo dobrze. Pod jego nieobecność wygrali sześć kolejnych meczów. Gwiazdą środowego spotkania był Chris Paul, który zdobył 21 punktów i zanotował 19 asyst.
– Nie ma co robić tragedii z kontuzji Griffina. W sezonie są 82 mecze, więc takie rzeczy się zdarzają. Nikt nie jest w stanie go zastąpić, ale jako zespół zmobilizowaliśmy się świetnie – ocenił trener zwycięzców Doc Rivers.
Koszykarze z Los Angeles są na drugim miejscu w Pacific Division, a na czwartym w Konferencji Zachodniej. Ustępują m.in. znakomitym w tym sezonie Golden State Warriors, którzy wygrali 33 z 35 spotkań w tym sezonie – o 10 więcej od Clippers, oraz San Antonio Spurs.
Ostrogi w środę bez większych problemów na własnym parkiecie pokonały Utah Jazz 123:98. Najskuteczniejszy wśród gospodarzy był weteran Tim Duncan – 18 pkt, który z graczy podstawowej piątki spędził na boisku najwięcej czasu, ale tylko 26 minut. Trener Spurs Gregg Popovich pozwolił tym razem dłużej zaprezentować się rezerwowym. Aż pięciu z nich uzyskało dwucyfrową liczbę punków, a w sumie "ławka" powiększyła dorobek drużyny, zresztą największy w sezonie, o 70 pkt.
Ekipa z San Antonio jest drugą, obok Warriors, która bieżących rozgrywkach pozostaje niepokonana przed własną publicznością.
W Waszyngtonie Gortat zdobył 12 punktów i miał sześć zbiórek, ale Czarodzieje przegrali z Cleveland Cavaliers 115:121. To ich druga z kolei porażka.
Polak rozegrał 550. mecz w sezonie zasadniczym NBA (336. raz wyszedł w pierwszej piątce). W środę był na parkiecie przez 30 minut, ale tylko 69 ostatnich sekund w czwartej kwarcie. Trafił sześć z dziewięciu rzutów z gry, miał cztery zbiórki w obronie i dwie w ataku, a także trzy asysty, dwa przechwyty i dwa faule.