Dopiero w czwartkowy wieczór selekcjoner reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych poda ostateczny skład kadry na rozpoczynające się w piątek mistrzostwa Europy. Dlaczego Michael Biegler czeka z ogłoszeniem decyzji do ostatniej chwili? Być może ciągle nie zdecydował, jak rozwiązać problemy z obsadą środka rozegrania...
Znalezienie odpowiedniego reżysera gry biało-czerwonych to od kilku miesięcy największa bolączka sztabu szkoleniowego reprezentacji. Wszystko za sprawą niewyobrażalnej wręcz serii kontuzji najlepszych polskich szczypiornistów na tej newralgicznej pozycji.
Najpierw z powodu przeciągających się problemów z barkiem sportową karierę zawiesił Bartłomiej Jaszka. Później więzadło krzyżowe w kolanie zerwał Mariusz Jurkiewicz i Biegler musiał zacząć szukać nowych playmakerów. Być może zdecydowałby się na powołanie Pawła Niewrzawy, który od początku sezonu był wyróżniającą się postacią Górnika Zabrze. Niestety on także musiał poddać się operacji kolana. W końcu Biegler namówił na powrót do reprezentacji Grzegorza Tkaczyka, ale kiedy wydawało się, że limit pecha został już przez kadrowiczów wyczerpany, doświadczony rozgrywający Vive Kielce także został wyeliminowany z udziału w mistrzostwach Europy przez kontuzję.
Wobec takich kłopotów sztab szkoleniowy reprezentacji zdecydował się na niemal szalony pomysł – zgłoszenie do szerokiej kadry Jurkiewicza i modlitwy o to, żeby gracz Vive doszedł do pełnej sprawności przed styczniowymi mistrzostwami.
– Cały czas przechodzę rehabilitację. To codziennie wiele godzin intensywnych ćwiczeń. Ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Wygląda to nawet lepiej niż przypuszczałem. Obyło się bez poważnych komplikacji, które po takich operacjach zawsze mogą się przytrafić i wydłużyć rehabilitację – powiedział SPORT.TVP.PL Jurkiewicz na 100 dni przed Euro. Szybko dodał jednak, że jeżeli przed końcem roku nie rozegra choćby jednego meczu, na mistrzostwa pojedzie tylko w roli kibica.
Niestety na przełomie grudnia i stycznia pojawiły się komplikacje. "Kaczka" dwukrotnie zmagał się ze stanem zapalnym kolana, który mocno przedłużał rehabilitację. Jurkiewicz co prawda pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji, trenował indywidualnie, ale ostatecznie na początku stycznia poinformował Michaela Bieglera, że uraz uniemożliwi mu występ na Euro.
Na kilka dni przed rozpoczęciem być może najważniejszego turnieju w historii polskiego szczypiorniaka ciągle aktualne jest zatem pytanie "co teraz"? Bardziej krytyczni obserwatorzy mogą także zapytać, czy jednak błędem nie było czekanie do ostatniej chwili na powrót Jurkiewicza, który tak naprawdę z medycznego punktu widzenia byłby przecież cudem...
Nie od dzisiaj wiadomo także, że niemiecki trener od początku pracy z reprezentacją Polski nie wykazywał się nadmierną kreatywnością w prowadzonej selekcji. Tym bardziej zaskakująca była jego niedawna deklaracja, że pomimo absencji czterech najlepszych polskich playmakerów wszystko jest pod kontrolą, a ciekawych koncepcji w kontekście mistrzostw Europy nie zabraknie.
Na liście zawodników, którzy wzięli udział w zgrupowaniu oraz towarzyskich turniejach w Polsce i Hiszpanii znalazły się nazwiska Bartosz Konitza, Rafała Glińskiego i Piotra Masłowskiego. Wszyscy pojawiali się w reprezentacji już wcześniej. Nigdy jednak Biegler nie dał im prawdziwej szansy zaprezentowania swoich umiejętności. Na ogól grali niewiele i to tylko w sparingach, choć zdarzało się też, że nawet w towarzyskich meczach tylko z ławki rezerwowych oglądali jak zdrowie na parkiecie zupełnie niepotrzebnie zostawiają Michał Jurecki, Krzysztof Lijewski czy Karol Bielecki.
Nowych pomysłów na rozwiązanie problemów ze środkiem rozegrania można było spodziewać się podczas grudniowego Christmas Cup oraz na turnieju w Irun. Rzeczywiście w tych sparingach zagrali wszyscy powołani zawodnicy. Tak naprawdę jednak te pięć meczów potwierdziło tylko, że Biegler nie ma w zanadrzu żadnej zaskakującej koncepcji. To z kolei oznacza, że na Euro reżyserem gry Polaków będzie Michał Jurecki, którego niemiecki trener od dłuższego czasu uparcie przestawia z lewego rozegrania na środek. Ostatnie sparingi potwierdziły też niestety drugą smutną prawdę, że bez względu na to czy na mistrzostwa pojedzie Gliński, Masłowski czy Konitz, to i tak Biegler nadal uparcie będzie ograniczał rolę tego zawodnika do absolutnego minimum. Rezerwowy rozgrywający będzie zatem wchodził na parkiet tylko z zadaniem "przetrwania" i tylko po to, żeby Jurecki mógł złapał oddech.
A "Dzidziuś" odpoczynku będzie potrzebował sporo. Na jego barkach będzie nie tylko rozegranie. Gracz Vive jest też przecież bardzo istotnym elementem układanki Bieglera w obronie, która od początku pracy Niemca z reprezentacją Polski jest największą siłą biało-czerwonych. Nieuniknione podczas długich mistrzostw będzie też wykorzystywanie potencjału Jureckiego na lewej połówce w drugiej linii. Jeżeli bowiem chwile słabości przeżywał będzie Karol Bielecki, jego jedynym zmiennikiem będzie Piotr Chrapkowski, który w ataku nie daje gwarancji utrzymywania odpowiedniego poziomu.
A co w przypadku niedyspozycji, lub – nie daj Boże – kontuzji Jureckiego? Trudno przewidzieć. Kibicom pozostaje mieć nadzieję, że testowanie nagle, dopiero w ostatnim sparingu na środku Przemysława Krajewskiego nie było objawem desperacji, a zwlekanie z ogłoszeniem ostatecznie kadry na mistrzostwa najdłużej jak to tylko możliwe (do godz. 20 w czwartek) to nie oznaka bezradności...