| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Działacze ZPRP szukają nowego trenera reprezentacji szczypiornistów. Ma być doświadczony i utytułowany. Powinien znać język polski i realia krajowej piłki ręcznej. Koniecznie też musi być komunikatywny i charyzmatyczny. Długa lista wymagań... Tymczasem trener, który spełnia je wszystkie głośno mówi, że praca z polską kadrą to jego wielkie marzenie.
Tałant Dujszebajew to w piłce ręcznej postać wyjątkowa. Żywa legenda jako zawodnik, ikona dyscypliny w roli trenera. Przy tym postać nietuzinkowa, z ciekawą życiową historią. Posługuje się sześcioma językami, a w przeszłości reprezentował barwy czterech państw.
Imponującą karierę Kirgiz rozpoczął na początku lat 90-tych. W wieku 24 lat wyjechał do Hiszpanii. Był już wówczas mistrzem olimpijskim. Po odebraniu swojego pierwszego złotego medalu nie mógł jednak wysłuchać hymnu. Igrzyska w Barcelonie wygrał bowiem pod flagą Wspólnoty Niepodległych Państw.
Hiszpania nową ojczyzną
Jak sam często podkreśla, to wówczas zaczął zastanawiać się, gdzie jest jego prawdziwa ojczyzna. Odpowiedź znalazł szybko. W Hiszpanii świetnie się zaaklimatyzował. Znakomitymi występami na ligowych parkietach podbił serca kibiców. Nauczył się języka. W końcu zmienił obywatelstwo i kolejne dwa brązowe medale olimpijskie (w Atlancie i Sydney) wywalczył już jako reprezentant nowej ojczyzny.
Pod koniec lat 90-tych wyjechał na krótko do Niemiec. Po czterech latach spędzonych w Luebbecke i Minden wrócił do Hiszpanii. Został zawodnikiem, a później trenerem Ciudad Real (w 2011 roku przemianowanego na Atletico Madryt). W obu rolach święcił z klubem sukcesy godne pozazdroszczenia – m.in. trzy triumfy w Lidze Mistrzów i cztery mistrzostwa Hiszpanii. Dwukrotnie został przez IHF uznany najlepszym szczypiornistą świata.
W 2013 roku Dujszebajew przeżył spore rozczarowanie. Jego klub zbankrutował i zniknął z mapy świata. Wybitny szkoleniowiec postanowił odpocząć od piłki ręcznej. Urlop przerwał mu jednak Bertus Servaas. Właściciel Vive Taronu Kielce bardzo długo namawiał Kirgiza do pracy w Polsce. Być może ostatecznie Tałanta przekonało zawodowe wyzwanie – w Kielcach musiał zmierzyć się z legendą Bogdana Wenty, którego pozycja w kraju była niepodważalna.
Bójki z trenerami
Początki nie były łatwe. Zespół wymagał przebudowy. Wyniki nie przyszły od razu. W końcu jednak Tałant poznał Kielce, a Kielce jego. W ślad za totalnym zdominowaniem krajowej rywalizacji poszła szybka nauka języka polskiego. Pokazał też krewki charakter, czego dowodem m.in. szarpanina z trenerem Orlenu Wisły Płock Manolo Cadenasem czy bójka z Gudmundurem Gudmundssonem podczas meczu Ligi Mistrzów z Rhein-Neckar Loewen.
Oczywiście wszyscy wszystko mu wybaczyli. Bo Dujszebajew to postać nietuzinkowa. Taki już po prostu jest. A skoro tak, to i prowadzone przez niego drużyny muszą być wyjątkowe. Zespół Vive po raz pierwszy pokazał "kirgiski charakter" podczas wyjazdowego meczu Ligi Mistrzów w lutym 2015 roku. Rozgrywane w Kijowie spotkanie z Motorem Zaporoże nie miało teoretycznie żadnego znaczenia dla pewnych awansu do kolejnej rundy mistrzów Polski. W dodatku przetrzebione kontuzjami Vive pojechało na Ukrainę w zaledwie ośmioosobowym składzie, z którego już w pierwszych minutach meczu wypadł jeszcze Julen Aguinagalde. Do przerwy gospodarze prowadzili 19:10. W drugiej połowie siedmiu kielczan dokonało cudu – odrobili straty i wygrali ostatecznie 28:27. W Kijowie zawodnicy Dujszebajewa zostawili zdrowie, ale zyskali też sławę zespołu tak szalonego i nieobliczalnego jak jego trener.
Marzenie Dujszebajewa
Kolejny raz w historii polskiego szczypiorniaka zapisał się w grudniu 2015 roku. Vive wygrało wówczas 33:31 z Barceloną i to w jaskini lwa – legendarnej twierdzy Palau Blaugrana! Co prawda był to tylko mecz fazy grupowej LM, ale taki triumf kibice będą pamiętać z pewnością dłużej niż wywalczone kilka miesięcy wcześniej trzecie miejsce w turnieju finałowym EHF Champions League.
Sukces miał też prywatny wymiar dla Dujszebajewa, który z uśmiechem na ustach przyznawał, że – delikatnie rzecz ujmując – nie jest kibicem zespołu z Katalonii.
Kilka dni temu twarz Kirgiza znowu rozpromieniała. Tym razem w reakcji na pytanie reportera TVP Sport Piotra Falkowskiego o możliwość objęcia posady selekcjonera reprezentacji Polski. Dujszebajew w swoim stylu "wypalił", że praca z naszą kadrą to jego wielkie marzenia. Kilka dni później za porozumieniem stron rozwiązał umowę z węgierską federacją (od października 2014 roku był trenerem reprezentacji) i także przy tej okazji powiedział dziennikarzom, że na pewno zgłosi się do konkursu organizowanego przez ZPRP.
Czy zatrudnienie Tałanta to dobry pomysł? Patrząc na listę wymagań ogłoszoną przez komisję konkursową wydaje się, że doskonały. Kirgiz jest popierany przez zawodników, a ich głos związkowi działacze mają wziąć pod uwagę. To oczywiste, że przychylni mu są gracze Vive. Wiadomo jednak, że także pozostali kadrowicze chętnie podjęliby współpracę z tak wybitnym fachowcem. Drugiej takiej okazji mogą nie mieć już nigdy w karierze.
Autorski projekt
Poza tym Dujszebajew ma wszystkie cechy, które w nowym selekcjonerze chciałby dostrzec prezes ZPRP Andrzej Kraśnicki. Ma charyzmę, co po latach współpracy z Michaelem Bieglerem będzie bardzo mile widziane. Zna język i środowisko polskiej piłki ręcznej. No i najważniejsze – ma opinię wybitnego fachowca, który nawet najbardziej doświadczonych szczypiornistów jest w stanie nauczyć czegoś nowego.
Zupełnie paradoksalnie jednak, to co należy do największych zawodowych atutów Dujszebajewa, może okazać się problemem we współpracy z reprezentacją Polski. Tałant każdy prowadzony zespół buduje od początku do końca według swojej filozofii. Nie kontynuuje czyjegoś dzieła. Realizuje autorski projekt. Tak jak Dagur Sigurdsson w Niemczech. Tyle tylko, że Islandczyk miał na przygotowanie niemieckiej kadry do ważnego występu rok. A biało-czerwoni pod wodzą Dujszebajewa muszą grać dobrze niemal natychmiast. Na razie na tyle dobrze, żeby w kwietniowym turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk pokonać Macedonię, Tunezję i Chile. Ale już kilka miesięcy później w Rio muszą grać tak, żeby w Rio wypaść lepiej niż podczas zakończonych niedawno mistrzostw Europy. A to z pewnością nie będzie łatwe. O ile bowiem Tałant może doskonale sprawdzić się w roli szkoleniowca, który ma zbudować po igrzyskach zupełnie nową polską kadrę, o tyle teraz na zrealizowanie swojej wizji może mu po prostu zabraknąć czasu.
Z drugiej jednak strony po EHF Euro 2016 nie brak było głosów, że Polska ma dobry zespół i z dobrym fachowcem na ławce trenerskiej może sięgnąć po medal każdej ważnej imprezy. O lepszego niż Tałant trudno...
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
13:00
Polska
16:00
Portugalia
16:00
Portugalia
16:00
Rumunia