– Podczas ostatniego sezonu Mourinho w Madrycie, właściwie nie rozmawialiśmy – zdradził Iker Casillas. Bramkarz FC Porto i reprezentacji Hiszpanii w rozmowie z dziennikarzem telewizji RTVE opowiedział o szczegółach konfliktu z portugalskim szkoleniowcem.
Konfliktem Mourinho i Casillasa żyła swego czasu niemal cała Hiszpania. A już na pewno cały Madryt. Portugalczyk był przekonany, że w jego drużynie jest "kret", a cień podejrzeń dość śmiało rzucał właśnie na doświadczonego bramkarza.
Konsekwencją utraconego zaufania były zmiany w składzie, które zaprowadziły Casillasa na ławkę rezerwowych. Mourinho wyżej cenił usługi nie tylko sprowadzonego awaryjnie Diego Lopeza, ale też Antonio Adana. – Nic nie mówiłem, bo to on był trenerem. Potem doznałem jednak kontuzji, podczas której słuchałem tylko jaki to jestem zły, fatalny i niedobry. Jedyne, czego chciałem, to żeby moja ręka znów była sprawna. Chciałem jak najszybciej wrócić do grupy, do składu, choć moje miejsce zajęte było już przez Lopeza, który spisywał się dobrze – wspomina Casillas.
To był jednak dopiero początek problemów. Hiszpańskie media donosiły, że Casillas... przeprosił kolegów z Barcelony za zachowanie swojego trenera. – To bzdura – wyjaśnia. – Owszem, rozmawiałem z Xavim i Puyolem, ale przebieg konwersacji był inny. Przede wszystkim: nie przepraszałem ich za nic. Chciałem tylko, jako kapitan reprezentacji Hiszpanii, żeby stosunki pomiędzy naszymi klubami nie wpływały negatywnie na grę kadry. Tłumaczyłem im, że rozbijamy swoim zachowaniem hiszpański futbol – przekonuje.
W mediach wybuchła wojna. – Fani Mourinho kontra fani Casillasa. A ja cały czas milczałem – wspomina. – I przez to milczenie wszyscy uznawali, że jestem winny. Oskarżeniom nie było końca. Czytałem, że "nic nie mówię, bo swoje myśli przekazuję innym". Czy oni oszaleli? Czy nie wiedzą, że ludzie mają swoje mózgi? – pyta retorycznie.
Ostatecznie jego stosunki z Mourinho ze złych przerodziły się w fatalne. – W ciągu jego ostatniego roku w Madrycie nie rozmawialiśmy w ogóle. To była okropna sytuacja – twierdzi. – Potem, już przy Ancelottim, chciałem tylko oczyścić swoje imię. Wciąż nie czułem się jednak dobrze na poziomie relacji interpersonalnych. Odszedłem dla dobra swojego i Realu – zakończył.