| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa pokonała Ruch Chorzów 2:0 (1:0) w meczu 24. kolejki Ekstraklasy i po 197 dniach przerwy powróciła na pozycję lidera.
Od początku spotkania znakomicie w barwach Legii prezentował się Ondrej Duda. Słowak był nieuchwytny dla rywali, brał również udział praktycznie w każdej groźnej akcji warszawian. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 13. minucie piłkę odzyskał Tomasz Jodłowiec, ta trafiła pod nogi Dudy, pomocnik wicemistrzów Polski uruchomił Nemanję Nikolicia, a podanie lidera strzelców Ekstraklasy do Aleksandara Prijovicia na samobójcze trafienie niefortunnie zamienił Oleksy.
Błąd w tej akcji popełnił jednak nie tylko obrońca Ruchu, ale również sędzia liniowy, który nie dostrzegł pozycji spalonej Nikolicia. Goście mogą zatem mówić o podwójnym pechu, a gospodarze, którzy złapali wiatr w żagle, szybko chcieli podwyższyć prowadzenie. Najbliżej szczęścia był Duda – za pierwszym razem jego strzał z 16. metrów obronił Matus Putnocky, za drugim piłka trafiła tylko w poprzeczkę.
Przed przerwą raz zrobiło się gorąco także w polu karnym Legii. W 43. minucie Hlousek zatrzymał Kamila Mazka i jak pokazały powtórki uczynił to uderzając rywala łokciem w twarz. Zdaniem arbitra głównego Pawła Gila defensor warszawian nie przekroczył jednak przepisów. W tej sytuacji Czech się zatem nie popisał, ale na początku drugiej połowy wpisał się na listę strzelców.
Po dośrodkowaniu z kornera piłkę do Hlouska zgrał Tomasz Jodłowiec i obrońca Legii z najbliższej odległości nie miał problemów z pokonaniem golkipera Ruchu. Rzut rożny wywalczył Nikolić, który po podaniu Dudy i minięciu Putnocky'ego był bardzo blisko strzelenia gola, ale piłkę zmierzającą do pustej bramki w ostatniej chwili wybił Martin Konczkowski.
Po golu na 2:0 emocje w Warszawie się skończyły. Legia bez kłopotów dowiozła prowadzenie do końca i po raz pierwszy od 15 sierpnia zasiadła na fotelu lidera Ekstraklasy. Ponad pół roku temu Wojskowi stracili pierwsze miejsce po porażce 1:2 z Piastem. Teraz, po wygranej nad Niebieskimi, mają nad gliwiczanami dwa punkty przewagi.