PlusLiga: Jastrzębski wykorzystał wpadkę Cerradu

Ciekawie było w piątkowych meczach 21. kolejki PlusLigi. Potknięcie siatkarzy Cerradu Czarnych, którzy dopiero po tie-breaku wygrali z BBTS-em Bielsko Biała, znakomicie wykorzystali gracze Jastrzębskiego Węgla i dzięki wygranej w trzech setach z Łuczniczką Bydgoszcz tracą do radomian już tylko punkt.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

W Radomiu zespół prowadzony przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski, Raula Lozano miał odnieść łatwe zwycięstwo, które pozwoliłoby zachować realne szansę nawet na awans do finału rozgrywek.

Zupełnie nieoczekiwanie jednak w pierwszym secie to kielczanie grali lepiej, popełniali mniej błędów i to oni wygrali 25:23. Miejscowi kibice, którzy uznali to za wypadek przy pracy jeszcze bardziej zdziwili się po drugiej partii, zakończonej identycznych rezultatem.

W ekipie przyjezdnych na słowa uznania zasłużyli Bartosz Janeczek, Sierhiej Kapelus czy Bartłomiej Krulicki.

W trzecim secie obudzili się w końcu radomianie. Partię wygrali do 18, a po ostatniej piłce cieszyli się, jakby "urwanie" partii BBTS-owi było naprawdę sporym osiągnięciem.

Jak to często bywa, w piątkowy wieczór w radomskiej hali potwierdziło się stare porzekadło, że kto prowadzi 2:0 i nie wygrywa w trzech setach, ten przegra 2:3. Czarni najpierw doprowadzili do remisu 2:2 (25:22 w czwartym secie), a później po prawdziwym siatkarskim horrorze rozstrzygnęli na swoją korzyść tie-breaka. Punktu straconego w starciu z niżej notowanym rywalem nikt im jednak nie odda.

Potknięcie radomian wykorzystali siatkarze Jastrzębskiego Węgla. W czwartek nie pozostawili złudzeń Łuczniczce Bydgoszcz. W pierwszych dwóch setach zespół ze znakomicie dysponowanym tego dnia Michałem Masnym w składzie wygrał pewnie – 25:20, 25:18. Nieco ciekawiej było dopiero w trzeciej partii, ale i ją ostatecznie wygrali przyjezdni. Dzięki pewnej wygranej Jastrzębski traci już tylko jeden punkt do Cerradu Czarnych i dwa do Asseco Resovii.

Niemal zupełnie pozbawione emocji było za to spotkanie w Olsztynie, gdzie gospodarze pewnie wygrali z Effectorem Kielce 3:0 (25:19, 25:18, 25:22). Siatkarze Indykpolu co prawda przystępowali do tego meczu w roli faworytów, ale też kielecka ekipa z powracającym po kontuzji Mateuszem Bieńkiem liczyła na powiększenie skromnego jak na razie dorobku punktowego.

Ostatecznie jednak w każdej z trzech partii dominowali Akademicy, dla których najwięcej punktów zdobyli Paweł Adamajtis (16), Bartopsz Bednorz (15) i Filip Stoilović (12). W szeregach Effectora na wyróżnienie zasłużył jedynie Sławomir Stolc, który zapisał na swoim koncie 14 punktów.